Dwa tygodnie po bardzo emocjonujących zawodach FIM Fogo European Speedway Grand Prix w Lesznie cykl zawodów o indywidualne mistrzostwo świata powraca w kolejnej odsłonie. Tym razem żużlowcy będą ścigać się Stadionie Markéta w czeskiej Pradze. Wśród szesnastki zawodników nie zabraknie oczywiście reprezentanta Stali Gorzów, Tomasza Golloba.
Do tej pory wiele osób jeszcze nie ochłonęło po wydarzeniach ze Stadionu im. Alfreda Smoczyka. Kapitan "żółto-niebieskich" stanął w ogniu krytyki po tym, jak przez ostrą jazdę stracił szansę na zwycięstwo w Lesznie i odebrał ją także Jarosławowi Hampelowi. Walkę Polaków wykorzystał Chris Holder, dla którego było to trzecie zwycięstwo w turnieju Grand Prix. Gwizdy sprezentowane Gollobowi przez niektórych kibiców się jednak nie należały. Pretensje o tą akcję miał również Hampel, ale wszystko odbyło się w ramach sportowej walki fair play, w duchu indywidualnej rywalizacji. Stawka jest w końcu bardzo wysoka. Udział w finale i przedwczesna eliminacja innych faworytów, szczególnie Grega Hancocka, pozwoliła jednak Polakom przesunąć się w klasyfikacji przejściowej GP. Amerykanin spadł na drugą pozycję, a liderem został "Mały". Zawodnik Unii Leszno ma obecnie 33 punkty. Dwa oczka mniej mają Gollob i "Herbie". Dla obecnego mistrza świata praski tor nie zawsze był szczęśliwy. Hancock plasował się w środku stawki w 2009 i 2010 roku. Przed rokiem jednak udało mu się wygrać na tym torze. W finale pokonał Hampela, Golloba i Jasona Crumpa. Ten ostatni również jest głodny zwycięstwa. W 2009 był trzeci, a rok później ósmy. "Ginger" na pewno chciałby poprawić te rezultaty i gonić czołówkę. Australijczyk jest w klasyfikacji czwarty, mając 24 punkty na koncie.
Polacy najmilej wspominają rok 2010, kiedy to na podium stanęła dwójka naszych reprezentantów, przedzielona przez kolejnego faworyta najbliższych zawodów, Nickiego Pedersena. Duńczyk po ubiegłorocznej klapie, spowodowanej kontuzjami, jest w wyśmienitej formie. Trzeba przyznać, że Power jest niezniszczalny, gdyż również teraz narzeka na urazy. O zwycięstwo z pewnością powalczą też będący w dobrej formie Andreas Jonsson i triumfator ostatnich zawodów, wspominany już Holder. Mieszane uczucia co do Markéty może mieć Emil Sajfutdinow, który w 2009 debiutował na tym stadionie i zwyciężył, w pokonanym polu pozostawiając Leigh Adamsa, Crumpa czy Fredrika Lindgrena. Jednakże w kolejnym sezonie Rosjanin zaliczył w Pradze kraksę, która wykluczyła go z jazdy na jakiś czas. Także występu z przed roku nie zaliczy do udanych.
Pozostali zawodnicy będą walczyć o ostatnie miejsca premiowane awansem do półfinałów. Tacy jeźdźcy jak Lindgren, Hans Andersen, Chris Harris czy Kennethe Bjerre mają spore wahania formy i nie wiadomo, co swoją jazdą pokażą w sobotę. W Pradze nie jeździł dotąd Peter Ljung, tak więc i on może zaskoczyć. Z rywalizacji nie wyłączamy też Bjarne Pedersena. Zdecydowanie jednak tłem dla pozostałych będzie jadący z dziką kartą Josef Franc. Rezerwowymi będą Vaclav Milik i Matej Kus.
Liczymy na kolejne ogromne sportowe emocje i triumfy polskich zawodników, a szczególnie Tomasza Golloba. Początek zawodów w sobotę, 12 maja, o godzinie 19.
Komentarze opinie