Reklama

Wywiad z Bartoszem Zmarzlikiem, trzecim w GP Polski

egorzow.pl - Marcin
24/06/2012 11:29
Za nami pełne sensacyjnych rozstrzygnięć 150. turniej Grand Prix oraz drugie zawody tego cyklu w Gorzowie. Czwarte miejsce Tomasza Golloba i trzecia lokata debiutanta Bartosza Zmarzlika napawają dumą. Ten niesamowity sukces młodszego z braci Zmarzlików musiał zostać okraszony jego szerokim komentarzem.

Przede wszystkim wychowanek Stali Gorzów podkreślał, jak wiele pracy wkłada w przygotowanie jego motocykli jego ojciec. Korzystając więc z okazji po raz kolejny już podziękował mu za ten trud i to w wyjątkowy sposób.
Chciałbym zadedykować to trzecie miejsce mojego tacie. W końcu jest Dzień Ojca. On zasługuje na to, aby największe prezenty były dla niego. Tyle pracy, ile wkłada moja rodzina w to, abym osiągał dobre wyniki to chyba nikt nie jest w stanie uwierzyć. - mówił "Zimny".

Bartek nie ukrywał, że jazda w cyklu od zawsze była jego marzeniem, jednak zajęcie trzeciego miejsca było dla niego samego ogromną niespodzianką.
Od kiedy wiem, co to żużel to chciałem wystąpić w Grand Prix, o którym zawsze marzyłem. W tym roku marzyłem, żeby być rezerwowym, a dostałem dziką kartę i do tego trzecie miejsce. Masakra! - mówił podekscytowany junior. - Dobrze wszystko się ułożyło. Średni start, ale wybrałem dobrą ścieżkę na pierwszym łuku i było w porządku. To było czwarte pole. Pomyślałem, że jak nie uda się wygrać startu i położyć na wszystkich to nic z tego nie będzie. Szukałem szczęścia środkiem i po dużej, a tak się ułożyli, że zrobili mi dziurę w środku, więc spróbowałem i od razu byłem pierwszy i potem uciekałem. Super, że wygrałem ten bieg. - dodał na temat fenomenalnej akcji, kiedy to minął dużo bardziej doświadczonych Andreasa Jonssona i Chrisa Holdera.

Miałem jeden z lepszych czasów. Czułem się dobrze i szczerze mówiąc to miałem większy luz przed tymi zawodami niż przed młodzieżówką. Podszedłem do tego, że jak się uda to fajnie. To rewelacja. Jeszcze to do mnie nie dotarło. Gdyby się nie udało to nikt nie byłby zły. To był pierwszy raz, 17 lat i dzika karta. Nie wiem, co powiedzieć. Jakby ktoś mi powiedział przed zawodami, że będę trzeci to bym nie uwierzył. W pierwszym biegu przyjechałem drugi, potem trzeci. Później wygrałem bieg i pomyślałem sobie, że dwa biegi i zrobić chociaż dwa punkty. Liczyłem, że osiem oczek wystarczy na półfinał i udało się. W półfinale rewelacja. Dobre wyjście spod taśmy i potem trzeci w finale. Dość dobry wynik. - komentował swój występ młodszy brat Pawła.

Przed każdymi zawodami zawodnicy stawiają sobie jakiś cel, do którego chcą dążyć. Jak to wyglądało w przypadku Zmarzlika? Jakie były jego założenia?
Przed zawodami marzyłem o półfinale, a kiedy już się potem myślałem, żeby zrobić wszystko, aby wejść do finału. W półfinale to była rewelacja. Po prostu puściłem sprzęgło i byłem z przodu. Dziękuję mojemu kochanemu tacie, który zrywał ręce, by dopasować silnik. Ten silnik był najgorszym na początku sezonu, a dziś przez tą jedną rundę jest trzeci na świecie. Gdyby był jeszcze lepszy jeździec to myślę, że ten silnik mógłby wygrać te zawody, bo wygrywał biegu z dobrymi zawodnikami. To, że ten silnik jest najsłabszy nie znaczy wcale, że brak mu mocy. Po prostu się nie rozpędzał, ale on należy do silników bardzo mocnych na przyczepne tory, a dzisiaj było twardo i super jechał. Nieraz nie wiem już, o co chodzi w tym żużlu. - mówił uśmiechnięty debiutant.

Nie zabrakło oczywiście podziękowań.
Dziękuję przede wszystkim mojej rodzinie, mamie, bratu i takiemu chłopakowi, co mi pomaga, Sewerynowi za wspaniałą pracę, którzy wszystkie siły włożyli w to, aby ten sprzęt był przygotowany jak najlepiej. Wszystko zagrało i układało się rewelacyjnie. Miałem tutaj takie samo wrażenie, jak w tamtym roku, kiedy zdobywałem w Gorzowie 15 punktów w lidze. Jechałem na tyle, na ile mogłem i na ile pozwalał mi motor. Czasem jadę z tyłu, wyginam się i nadal jadę z tyłu i nie wiem dlaczego. - tłumaczył Bartek.

Młodzieżowiec Stali Gorzów zdradził niektóre tajemnice swojego boksu, które pomagają mu podejść z dobrym nastawieniem do kolejnych wyścigów.
Przed biegiem zawsze mierzę się wzrokiem z mamą i wtedy czuję się pewnie. Mama wszystkim nam pomaga. Brat z kolei podpowiada, którędy jechać i podprowadza mi motor, a tata robi silniki. Kolega Seweryn składa zaś wszystko w całość. - wyjaśniał.

W tym roku coraz trudniej zliczyć sukcesy tego młodego zawodnika. Bartosz jest już w finałach Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów, Drużynowych Mistrzostw Europy Juniorów i Brązowego Kasku, a także w półfinale Indywidualnych Mistrzostw Polski. Do tego to trzecie miejsce w Grand Prix Polski. Jak sam zawodnik ocenia te osiągnięcia?
Będę robił wszystko, żeby krok po kroku iść do przodu i nie mieć żadnego spadku formy. Takie zawody, jak dzisiaj na pewno dają dużo pewności siebie i pomagają psychicznie. Udowodniło to też, że dzięki tacie mam sprzęt na najwyższym, światowym poziomie i na tych motorach mogę ścigać się ze wszystkimi, więc spokojnie. - ocenił podopieczny Piotra Palucha.

Podczas losowania pól startowych do finałowej rozgrywki wielu uśmiechało się, patrząc jak Bartek wybiera pierwsze pole, a Tomasz Gollob czwarte. Niestety pogoda trochę pokrzyżowała plany żużlowcom gorzowskiego klubu. Jak całą sytuację skomentował dużo młodszy kolega kapitana reprezentacji Polski?
Nie rozmawialiśmy przed finałem. Skupiałem się nad swoim biegiem. Jak widziałem, że pan Tomek bierze czwarte to ja wziąłem pierwsze. Jakby pan Tomek pojechał szerzej to mogliśmy pojechać na 5:1. Niestety taka pogoda się zrobiła i pozostała tylko jazda przy krawężniku. Miałem dobre pole i tylko przez moment było słabo, bo było twardo. Wyjechałem bodajże drugi. Zaraz spadłem na trzecią pozycję. Chciałem tylko utrzymać pozycję, która będzie na podium. - przyznał Zmarzlik. - Taki był los. Nie ma co gdybać. Przyjechałem trzeci i jestem zadowolony. - dodał na temat deszczu, który padał podczas finału.

Podczas tych zawodów żużlowiec Stali Gorzów miał okazję walczyć i, co więcej, wygrywać z wieloma znakomitymi zawodnikami, w tym ze swoim nauczycielem, Tomaszem Gollobem. Jakie były odczucia Bartka po tych wygranych?
Tak naprawdę to nie patrzyłem, z kim jadę. W młodzieżowych biegach zawsze patrzę, a dzisiaj się śmiałem do taty, patrząc do programu, że żadnego biegu młodzieżowego nie ma. Chyba programy pomylili. Tak się śmialiśmy. Ubierałem plastron, kask i jechałem. Próbowałem pokazać na torze to, co umiem. Czułem, że razem ze mną są kibice. Pomagali mi i dziękuję im za to. Za każdym razem, jak wyjeżdżałem to słyszałem krzyki i tylko uśmiechałem się pod kaskiem, myśląc: "dmuchajcie, żeby mnie pchało do przodu". Byłem szybki. - podsumował młodzieniec.

Moim marzeniem na przyszłość jest bycie stałym uczestnikiem Grand Prix, ale to dopiero, jak ustabilizuję formę na wysokim poziomie i sam dostanę się do Grand Prix. Teraz idę szybko spać. Pora na mecz ligowy, w którym też chciałbym pojechać na najwyższym poziomie. - powiedział na zakończenie Bartosz Zmarzlik.

Autor: Marcin Malinowski
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo eGorzow.pl




Reklama
Wróć do