Aż trzy tygodnie mieli fani speedwaya, aby ochłonąć po toruńskiej rundzie prestiżowego cyklu Grand Prix. Dokładnie 10 lipca zawody zawitają na sztuczny tor w angielskiej miejscowości Cardiff. Kibice żółto-niebieskich jak zawsze dopingować będą swoich liderów, czyli Nickiego Pedersena i Tomasza Golloba. Ten drugi już jest kreowany na nowego Mistrza Świata.
Po dotychczasowych pięciu rundach trudno się dziwić. Chudy zaczął od słabego występu w Lesznie, w którym zdobył 6 punktów i zajął odległe 12. miejsce. Potem było już tylko lepiej. Drugie lokaty w Goeteborgu i Kopenhadze oraz zwycięstwa w Pradze i Toruniu obecnie dają kapitanowi Caelum Stali Gorzów pierwsze miejsce w generalnej klasyfikacji turnieju. Jego dorobek to 78 punktów. Jednakże zaledwie 3 oczka traci do niego fantastyczny lider leszczyńskiej Unii, Jarosław Hampel. Drugi zawodnik Gorzowa pomimo udanych występów w lidze, nie może być zadowolony ze swojej postawy w GP. Aktualnie zajmuje on ósmą pozycję z 44 punktami na koncie i jedyna walka, jakiej może się z powodzeniem podjąć to walka o utrzymanie się w cyklu.
Tor w Cardiff do łatwych nie należy. Jak przystało na brytyjską ziemię, jest to tor specyficzny i niektórzy nie ukrywają, że Tomasz Gollob może sobie na nim nie poradzić. W poprzednim sezonie najlepszą trójkę stanowili Jason Crump, Fredrik Lindgren oraz Hans Andersen. Cieniem samego siebie jest Szwed, który wyraźnie nie radzi sobie w tym roku. Nie wychodzi mu także w lidze, a wina ma leżeć w zmianie motocykli z Jawy na GM-y. Australijczyk, który broni tytułu Indywidualnego Mistrza Świata wygrał tylko w Toruniu i spisuje się nienajlepiej. Czwarty w klasyfikacji jeździec uzbierał dotąd 58 punktów, a w ostatnich dwóch rundach spisywał się już lepiej. Dobre starty w lidze mogą być optymistyczną prognozą dla niego. Brzydkie Kaczątko to z kolei zawodnik drugoplanowy. Niczym się nie wyróżnia w obecnym sezonie. Groźni dla naszych żużlowców mogą być jeszcze Kenneth Bjerre, który notuje swój najlepszy sezon w Grand Prix. W Szwecji po raz pierwszy odniósł zwycięstwo. Nie gorzej spisuje się także trzeci z Polaków, czyli Norweg z polskim paszportem, Rune Holta. Wielkie nadzieje na te zawody pokładane są w zawodnikach młodego pokolenia. Na Millenium Stadium bohaterem ma być Chris Holder. Rodak Rudego jest debiutantem w Grand Prix, ale nie przeszkadza mu to w osiąganiu bardzo dobrych wyników, pozwalającym na trzymanie się w pobliżu czołowej ósemki. Być może w tych zawodach obudzi się reprezentant gospodarzy Tai Woffinden, który jak na razie wolałby zapomnieć o sezonie 2010, który zarówno w IMŚ, jak i w lidze jest dla niego słaby. Dużo walki zapowiada także kolejny Brytyjczyk, Chris Harris. Ze swoim apetytem na zwycięstwo na własnym torze może stworzyć niezłe widowisko.
Niestety komuś nie będzie dane wystąpić na Wyspach Brytyjskich drugi raz. Mowa o wciąż kontuzjowanym Emilu Sajfutdinovie. Powrót Rosjanina jest planowany na sierpień. W jego miejsce po rezygnacji Piotra Protasiewicza wskoczy drugi rezerwowy, mianowicie Australijczyk Davey Watt, który także jest w stanie sprawić niespodziankę. Dziką kartę na te zawody otrzyma zaś Scott Nicholls.
Przed Grand Prix w Toruniu można było być pełnym optymizmu, ale na takim torze jak ten w Cardiff wszystko może się zdarzyć. Jest to zupełnie inna nawierzchnia niż na polskich owalach. Przez Gollobem i Pedersenem trudne zadanie, ale z pewnością ta dwójka oraz pozostali zawodnicy ze stawki dostarczą nam wielu emocji. Początek zawodów o godzinie 19, 10 lipca w sobotę.
Komentarze opinie