Dziś w południe miał się odbyć oficjalny trening przed barażem The FIM PGE Polska Grupa Energetyczna Speedway World Cup 2011. Plandeka, która miała chronić tor przed deszczem, nie sprawdziła się, a nawierzchni gorzowskiego owalu nie udało się doprowadzić do stanu używalności. Sam baraż nie jest jednak zagrożony. Zawodnicy z Wielkiej Brytanii, Szwecji, Rosji i Australii będą musieli odjechać zawodu bez wcześniejszego zapoznawania się z torem. Kiedy pojawia się chwila wolnego, a w Gorzowie odbywają się ciekawe zawody to nad Wartę przybywa byly trener Stali Gorzów, Stanisław Chomski. Obecny szkoleniowiec Lotosu Wybrzeża Gdańsk był dziś obecny w parku maszyn.
Na początek trener Chomski zaznaczył, że jest tutaj wyłącznie jako kibic.
Są tu moi zawodnicy. Mogę im ewentualnie coś podpowiedzieć, ale to jest elita. Na pewno są jakieś słabsze ogniwa, ale też w każdym zespole jest lokomotywa, która to wszystko napędzi. Ten baraż jest jednym z ciekawszych w ostatnich latach, gdyż Rosjanie nie są już tym kopciuszkiem. Ja przyjechałem jednak tutaj tylko jako kibic. - mówił szkoleniowiec.
Zapytaliśmy byłego opiekuna "żółto-niebieskich" o szanse poszczególnych zespołów w zbliżającym się barażu.
Nazwiska takie jak Łaguta czy Sajfutdinow każdemu coś mówią. Gafurow i Gizatullin też potrafią pojechać. W mojej opinii najsłabiej prezentują się Anglicy. Oni też mają nazwiska, ale to są młodzi zawodnicy i jest to najmniej wyrównany skład. Myślę, że wszystko powinno się rozstrzygnąć między Australijczykami, Szwedami i Rosjanami. Wygra zespół prowadzony przez liderów, którzy będą wszystko wygrywali. Awansować powinny te zespoły, które będą miały jak najmniej zer. Każda z drużyn ma szansę, nawet niedoceniani przeze mnie Anglicy. - zdradził Stanisław Chomski.
Trener Gdańska skomentował też decyzję o odwołaniu treningu.
Pogoda jest, jak jest. Trening się nie odbył. Wszyscy ruszą z marszu, ale większość jeździła na tym torze. Każdy raczej go zna. Może są pojedyncze przypadki, które nie jeździły w Gorzowie. Każde zawody rządzą się swoimi prawami i dzięki temu zawsze są emocje. - powiedział.
Szkoleniowiec nie jest zbyt przychylny opinii, że zawodnicy, którzy niegdyś jeździli w gorzowskiej ekipie, będą mieli łatwiej na tym torze. Przykładem mógłby być Szwed Thomas Jonasson.
Może to mieć zarówno pozytywny, jak i negatywny wpływ. Gdzieś tam zostają jakieś rozwiązania sprzed lat, które były stosowane. Sprzęt się jednak zmienił, inne są tłumiki. Co prawda, geometria toru się nie zmieniła, ale zmieniona została infrastruktura i trybuny. Nie jest tak, że ktoś przychodzi i tylko patrzy na tor. Na pewno wrócił tutaj z sympatią. Ma tutaj swoich kibiców, tym bardziej, że Polacy dziś nie jeżdżą. Problemem może być zmiana konstrukcji toru i nawierzchni. Myślę jednak, że jest to zawodnik, który może być wyróżniającym się zawodnikiem. - ocenił były opiekun Stali.
Poruszona została sprawa nowych tłumików. Ten temat często jest jeszcze odgrzewany. Widowiska żużlowe po tej rewolucji sprzętowej przeszły przemianę. Niestety, nie na lepsze, a na gorsze. Jaka jest ocena Stanisława Chomskiego?
Za dużo było negatywów w przyjęciu czegoś nowego. Nie skupiono się na tym, żeby znaleźć coś, co zadowoliłoby wielu zawodników. Moim zdaniem wielu doświadczonych żużlowców ma możliwości, aby w swoich kontaktach z tunerami podpowiedzieć, jak skonstruować odpowiednie tłumiki. Nikt się jednak do tego nie kwapi. Jest to przede wszystkim aspekt akustyczny. Również silnik szybciej się zużywa. Trudno się przyzwyczaić do czegoś nowego. Sądzę też, że gdyby opracowany był cały układ wydechowy, a nie sam tłumik to byłoby inaczej. Decybele by zadowalały, ochrona środowiska byłaby odpowiednia, a także motocykle lepiej by się sprawowały. Nie wiem, dlaczego konstruktorzy skupili się na samych tłumikach. Chyba jest to najłatwiejsze. - zakończył.
Komentarze opinie