Wszyscy dobrze pamiętamy przełom marca i kwietnia, kiedy zaskoczeni przyglądaliśmy się kolejnym prognozom pogody, a w wielu miejscach za oknami widać było jeszcze śnieg. Wtedy włodarze ENEA Ekstraligi postanowili przełożyć dwie pierwsze kolejki żużlowych rozgrywek. Przyszedł czas na odrobienie zaległości z drugiej serii spotkań. W niedzielę Stal Gorzów zmierzy się z Betard Spartą na piekielnie trudnym terenie we Wrocławiu.
Podopieczni Piotra Barona to prawdziwa sensacja tegorocznych rozgrywek. "Spartanie" skazywani byli na pożarcie już na samym starcie. Pierwsze mecze szybko jednak zweryfikowały te opinie, a doskonałą formą błysnął Tai Woffinden. Wrocławianie już w Toruniu pokazali, że nie będą chłopcem do bicia. Stawiany w roli murowanego faworyta do medalu DMP Unibax Toruń wygrał ze Spartą, ale z tak mistrzowskim składem można rzec, że zaledwie 50:40. Później Betard przegrał także w Gnieźnie. Znów minimalnie, bo 49:41. Brakowało jeszcze kilku punkcików juniorów i Tomasz Jędrzejaka. Ten drugi złapał oddech w Tarnowie, gdzie doszło do pierwsze sensacji z udziałem drużyny z Wrocławia. Mistrz Polski po dramatycznym spotkaniu poległ na Stadionie Olimpijskim 44:45. Później waleczna siódemka z dolnośląskiego poległa w Bydgoszczy 36:54, by potem upokorzyć również faworyzowany Stelmet Falubaz Zielona Góra. "Myszka Miki" zremisowała ze Sparta 45:45. Dwa tygodnie później wrocławianie odnieśli pierwsze wyjazdowe zwycięstwo, wygrywając 47:43 w Lesznie. W międzyczasie przegrali w Rzeszowie 42:48, ale już 26 maja wszyscy znów przecierali oczy ze zdumienia, patrząc na to, co wyczyniają u siebie. Wynik 58:32 w starciu z Częstochową był sporą niespodzianką, choć największą okazało się zwycięstwo Lechmy Startu Gniezno nad Toruniem. Częstochowianie wzięli jednak odwet w minioną niedzielę, choć punkt bonusowy został we Wrocławiu.
Problemem Betard Sparty jest brak dotychczasowego lidera, czyli Woffindena, który po upadku w Grand Prix nabawił się kontuzji. Chcąc jednak wrócić na gorzowską rundę cyklu nie wziął zwolnienia lekarskiego i zamiast stosować zastępstwo zawodnika jego ekipa wzięła do składu Nicolaia Klindta. Duńczyk pod Jasną Górą zdobył 11 punktów z bonusem, tak więc nie musi to być znaczne osłabienie. Na Stadionie Olimpijskim z meczu na mecz coraz lepiej jeżdżą wrocławscy juniorzy, a także Jędrzejak. Popularny "Ogór" gorzej radzi sobie na wyjazdach, ale u siebie do spółki z Troyem Batchelorem i Peterem Ljungiem oraz z pomocą Zbigniewa Sucheckiego będą bardzo mocni i postawią Stali mocne warunki na swoim niezdobytym jeszcze w tym sezonie terenie.
O gorzowianach możnaby powiedzieć, że są w gazie, ale tylko w przypadku meczów u siebie. W Bydgoszczy przegrali minimalnie 43:47, by z nawiązką zrewanżować się u siebie (52:38). Podczas gdy Sparta zajmuje szóste miejsce, ekipa gorzowska jest na trzecim. Do niedawna sytuacja było nieco inna, bo to Wrocław był czwarty, Stal okupowała dolną partię tabeli. To wszystko zmieniło się jednak po serii zwycięstw Stali na Stadionie im. Edwarda Jancarza, w tym prestiżowej i sensacyjnej wygranej w 81. Derbach Ziemi Lubuskiej nad Stelmet Falubazem 50:40. Teraz jednak czekać będzie nas seria trzech pojedynków wyjazdowych i to będzie prawdziwy test dla ekipy Piotr Palucha. Nie da się jednak ukryć, że do świetnie spisującego się Nielsa Kristiana Iversena dołączył Krzysztof Kasprzak. W coraz lepszej formie wydaje się być także Bartosz Zmarzlik. Do tego zawsze zdobywający kilka ważnych punktów Linus Sundstroem i możemy walkę podjąć. Kluczowa będzie postawa Pawła Hliba i Adriana Cyfera. Muszą dorzucić po dwa-trzy punkty i wtedy będzie można dopiero myśleć o zwycięstwie.
Z pewnością będzie to bardzo ciekawy pojedynek, na który kibice obu drużyn oczekują z niecierpliwością. Początek starcia Betard Sparty Wrocław ze Stalą Gorzów w niedzielę, 9 czerwca, o godzinie 16 na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu.
Komentarze opinie