Ważnym zwycięstwem dla Stali Gorzów zakończył się mecz z Unią Tarnów. Gospodarze na "Jancarzu" pokonali "Jaskółki" 55:35, zdobywając trzy punkty meczowe i umacniając swoją pozycję w środku tabeli. Najlepszym zawodnikiem był Bartosz Zmarzlik, ale brawa należą się całej drużynie.
Pierwsza seria startów nie przyniosła zbyt wielu emocji. Tylko pierwszy wyścig nie zakończył się remisem, gdyż po dotknięciu taśmy za Macieja Janowskiego pojechał Kacper Gomólski i do spółki z Leonem Madsenem przegrali z parą Daniel Nermark-Tomasz Gapiński. W kolejnym biegu "Ginger" był już lepiej spasowany i wygrał z pozostałymi młodzieżowcami.
Po kolejnym remisie w 5. gonitwie szał radości na trybunach wywołał Adrian Cyfer, który pojechał za Nielsem Kristianem Iversenem, wysuwając się na podwójne prowadzenie. "PUK" jechał bezpiecznie z przodu, a Cyfer bronił się bardzo mądrze przed szalonymi atakami Martina Vaculika. Junior Stali w końcu przełożył znakomite wyniki z zawodów młodzieżowych na ENEA Ekstraligę. Następny wybuch entuzjazmu przy Śląskiej nastąpił już w 7. biegu. Podwójne zwycięstwo ponownie przywieźli Gapiński z Nermarkiem, udowadniając niedowiarkom, że potrafią jeździć na wysokim poziomie. Z całą pewnością można to nazwać decydującym momentem tego spotkania. Gospodarze odskoczyli przyjezdnym i nie oddali już inicjatywy.
Gorzowianie swoją znakomitą serię zwycięstw kontynuowali również w kolejnych startach, w których tarnowianom nie pomogła rezerwa taktyczna. Horror przeżyli kibice w 10. wyścigu, kiedy tarnowianie po lepszym rozegraniu pierwszego łuku znaleźli się z przodu. Krzysztof Kasprzak z agresją próbował zaatakować jadącego za Mateusza Borowicza Gomólskiego, ale ten zamknął mu drogę. "Kasper" wykontrował motocykl i wpadł na tylnie koło juniora "Jaskółek", po czym upadł i wpadł w bandę w miejsce, gdzie chwilę wcześniej wylądowała jego maszyna. Potrzebna była wymiana bandy, a na torze pojawiła się też karetka. Kapitan "żółto-niebieskich" zszedł o własnych siłach, ale jego prawa ręka mocno ucierpiała. Z powtórki został oczywiście wykluczony, ale do dalszej jazdy lekarze go dopuścili. To nie był koniec emocji w tym biegu. Taśmy dotknął Paweł Hlib i za niego pojechał Bartosz Zmarzlik, który w trzecim podejściu do wyścigu obronił remis. Kołodziej nie odpuszczał, ale jego ataki były bezskuteczne, co oznaczało, że Stal wygrała w meczu zgarniając trzy punkty meczowe, włącznie z bonusem, gdyż w Tarnowie zwyciężyła 48:42.
Kropkę nad "i" na dobre miejscowi postawili w 11. gonitwie, wygrywając 5:1. Reszta pojedynku była już tylko formalnością. Drobne rozluźnienie oraz gorsze zestawienie par sprawiły jednak, że "Jaskółki" odrobiły znaczną część strat, odnosząc dwa podwójne zwycięstwa z rzędu. Przed biegami nominowanymi wynik brzmiał 46:32.
W 14. biegu obaj szkoleniowcy zdecydowali się puścić do boju po jednym juniorze. Z tej rywalizacji lepiej wyszedł Zmarzlik do spółki z Nermarkiem. "Zimny" tylko na chwilę stracił pozycję na rzecz Janowskiego, który potem bezskutecznie gonił "żółto-niebieskich". Zupełnie odwrotnie rozpoczął się ostatni wyścig dnia. Iversen jednak nie odpuścił, choć goście blokowali gorzowian, to Duńczyk wyprzedził obu rywali jeszcze na pierwszym okrążeniu, jadąc przy kredzie. Pozycję punktową na rzecz Gapińskiego stracił zaś Vaculik i spotkanie zakończyło się rezultatem 55:35.
Takiego obrotu spraw nie spodziewał się sam Piotr Paluch. - Nie spodziewałem się tak wysokiego wyniku - mówił szkoleniowiec Stali Gorzów. - Myśleliśmy, że to będzie mecz na styku - wtórował mu Gapiński. Żużlowcy Unii Tarnów tłumaczyli się problemami z dopasowaniem sprzętu. - Tor był specyficzny. Wszyscy mieliśmy problemy - mówił Janowski. - W każdym biegu jechałem na innej zębatce. Nie mogliśmy się dopasować - dodał Gomólski.
Kibice "Jaskółek" z pewnością są zawiedzeni postawą Artema Łaguty, który zaliczył bezbarwny występ, zdobywając zaledwie jedno "oczko" w swoim pierwszym starcie. Również więcej spodziewano się po Leone Madsenie, ale obaj ci zawodnicy nie mieli zbyt wielu okazji do występów na Stadionie im. Edwarda Jancarza. Wśród gorzowian słabiej pojechał tylko Paweł Hlib, który miał problemy z motocyklem. Pozostali pojechali znakomicie, w tym także Adrian Cyfer, który pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie, gdy w raz z Iversenem przywiózł 5:1. Odrobinę słabiej pojechał Kasprzak, ale w końcówce zawodów plany pokrzyżował mu upadek. Największe brawa należą się zaś Nermarkowi i Gapińskiemu. Można tylko po raz kolejny żałować, że mijanek nie było zbyt wielu, choć te, które się pojawiły, były emocjonujące. Widać było wyraźnie, że to gorzowianie byli lepiej spasowani.
Za tydzień Stal Gorzów zmierzy się z osłabionym Unibaxem Toruń i także będzie szukać punktów, które dadzą "żółto-niebieskim" jeszcze większy spokój w walce o utrzymanie. W obliczu wielu niespodzianek pojawia się też możliwość walki o czwórkę, ale te zapędy tonują zawodnicy i trener. Mecz z "Aniołami" w niedzielę, 28 lipca, o godzinie 16.
Wyniki:
Unia Tarnów - 35: 1. Maciej Janowski 7 (t,3,0,3,1)
2. Leon Madsen 1 (0,d,-,1)
3. Artem Laguta 1+1 (1*,0,0,d,-)
4. Martin Vaculik 8 (2,1,2,3,0)
5. Janusz Kołodziej 11+1 (3,1,1,2,2*,2)
6. Kacper Gomólski 7+1 (1,3,0,1,2*,0)
7. Mateusz Borowicz (0,0,
Stal Gorzów - 55: 9. Daniel Nermark 9+2 (3,2*,1,1,2*)
10. Tomasz Gapiński 12+1 (2*,3,3,3,1)
11. Krzysztof Kasprzak 5+1 (3,1*,w,1)
12. Paweł Hlib 2 (0,2,t,0,-)
13. Niels Kristian Iversen 11+3 (1*,3,2*,2*,3)
14. Adrian Cyfer 3+2 (1*,2*,0)
15. Bartosz Zmarzlik 13 (2,2,3,3,3)
Komentarze opinie