Reklama

Robert Dowhan: Jestem wstrząśnięty

egorzow.pl - Marcin
14/05/2012 10:59
Absurdem, kompromitacją i niesmakiem zakończyły się 77. Derby Ziemi Lubuskiej, które zostały przerwane po jedenastu biegach. Sędzia postanowił zakończyć zawody, które stały się kompletną farsą po tym, jak na Stadion im. Edwarda Jancarza dotarła informacja o śmierci żużlowca PGE Marmy Rzeszów Lee Richardsona.

Anglik uległ groźnemu upadkowi podczas meczu we Wrocławiu. Zmarł z powodu rozległego krwotoku wewnętrznego na stole operacyjnym. Na stanowiska dziennikarskie informacja ta dotarła w okolicach szóstego biegu meczu Stal Gorzów - Stelmet Falubaz Zielona Góra. Wiele się działo na trybunach, jak również w parkingu, gdzie pojawił się przebywający wcześniej na trybunie VIP, Robert Dowhan. Prezes zielonogórskiego klubu poszedł do swoich zawodników, zakazując im jazdy po tym, jak po ósmym biegu sędzia zawodów, Marek Wojaczek przyszedł do parku maszyn, by omówić dalsze postępowanie.

Stała się wielka tragedia. W niedzielę, na torze w Polsce zginął przyjaciel zawodników, jeden z nas i to jest niewyobrażalne, że nie przerwano zawodów. Przykład z innych aren jest taki, że zawody są przerywane w obliczu takiej tragedii. To jest szacunek dla człowieka i kolegi. Nie chce się bawić w to, kto zawinił. Dla mnie sędzia nie zachował się po męsku i nie podjął jednoznacznej decyzji, mimo że już po kilku biegach wiedział, do czego doszło. Nie pozwolił poinformować spikera, aby ludzie się wyciszyli. - komentował senator na Sejm RP. - Sport ma bawić, cieszyć, wyzwalać emocje i budzić pozytywne relacje. Natomiast, gdy ginie człowiek, jeden z nas, to niedopuszczalne jest kontynuowanie zawodów. Dziwię się Ekstralidze, dlaczego natychmiast nie podjęła decyzji i mam żal do prezesa Kowalskiego, że nie wykonał żadnego ruchu. Mam żal do sędziego, że po raz kolejny, ośmieszył nas w całej Polsce i może nawet poza jej granicami oraz za to, że pozwolił kontynuować przepychanki "jedziemy?, nie jedziemy?, wypuszczać?, "karać?, a jak nie wyjadą to się posypią zawieszenia”. Dla mnie jest to coś niespotykanego. - dodał.

Lee Richardson jeździł niegdyś w Zielonej Górze i to za czasów prezesury Roberta Dowhana, co mile wspomina włodarz zielonogórskiego klubu.
To był zawodnik, którego miałem okazję znać. Jeździł w Falubazie, woziłem go na Grand Prix, jeździłem z nim po Polsce. Niejednokrotnie spał u mnie w domu. Jestem wstrząśnięty tym, co się stało. - wspominał. - Te wydarzenia będą komentowane. Utożsamiam się z tym sportem, Ekstraligą i w imieniu tych, którzy zawinili, chciałbym przeprosić za to, że zawody w ten, a nie inny sposób były kontynuowane. Myślę, że to jest nauczka dla nas wszystkich. - zauważył sternik Falubazu.

Ten wynik i to spotkanie nie mają żadnego znaczenia. Myślę, że gdyby przerwano te zawody wcześniej, to razem ze stroną gorzowską moglibyśmy wspólnie pokryć koszty i odjechać te zawody od nowa już w warunkach pełnej rywalizacji i po takiej tragedii. Nikt nie chciał dzisiaj patrzeć na to, iloma punktami prowadzimy czy przegrywamy. Ja nawet nie wiem, jaki jest wynik meczu, bo przyszedłem po 10. biegu i zostałem usunięty z parku maszyn, pomimo posiadania wszelkich identyfikatorów. Sędzia zobaczył mnie w kamerach i kazał ochronie skierować mnie do wyjścia. - proponował już po fakcie Robert Dowhan.

Do wskazywania winnych senator się nie wyrywał. Dyplomatycznie odpowiedział, iż nazwiskami rzucać nie będzie.
Tą decyzję powinien podjąć sędzia natychmiast po tym, jak się o tym dowiedział i przede wszystkim powinien poinformować kibiców, abyśmy mogli godnie uczcić pamięć tego człowieka. Wspólnie z zawodnikami podjęliśmy decyzję i cieszę się, że w końcu te zawody przerwano. - krytykował arbitra Dowhan.

Nie zabrakło jednak uwag w stronę zawodników Stali Gorzów. Najpierw masa telefonów, wiadomości i w końcu interwencja w parku maszyn, a tam...
Zobaczyłem po ósmym biegu, że trwa dyskusja, a kapitan reprezentacji Polski, kręci przy motocyklu, nakłada kask i wyjeżdża do biegu. Pomyślałem sobie, że tego nie rozumiem. On powinien powiedzieć "Panowie, dajmy spokój. Wynik wynikiem, ale zginął kolega i powinniśmy to uszanować”. - prezes opisał postawę Tomasza Golloba. Kapitan Falubazu, Piotr Protasiewcz, jednak także nie rezygnował ze startów, choć w ostatnim swoim biegu, podobnie jak pozostali zielonogórzanie, pojechał na tzw. "pół gwizdka".

Również pan Robert Dowhan nie wie, jaka decyzja zostanie podjęta przez ENEA Ekstraligę.
Nie mam pojęcia. Możemy jechać od początku, a może być ten wynik zaliczony. Tak naprawdę cała runda zasadnicza służy ku temu, aby zbierać punkty i dostać się do pierwszej czwórki. Zarówno Gorzów, jak i Zielona Góra są na dobrej drodze ku temu. Ten wynik nie ma większego znaczenia - zapewniał prezes. - Spięcie będzie, gdy będziemy już walczyli o medale. - dokończył.

Choć senator na Sejm RP zapewniał, że nie będzie rzucał nazwiskami to wyraźnie widać, że jego zdaniem wina leży po stronie sędziego.
Są przepisy i jest życie. Sędzia nie z jednego pieca chleb jadł. Nie jest młodym człowiekiem. Sędziował niejedne zawody i z takim czymś, jak dzisiaj też powinien się zmierzyć. Czego on miał się obawiać, przerywając zawody? - pytał retorycznie Dowhan. - Trzeba się zastanowić, bez emocji, jak każdy z nas zachowałby się na miejscu sędziego. - dodał po chwili.

Ja się nie kłóciłem i nie cieszyłem tymi zawodami, bo inne wartości były ważniejsze. Nikt mnie nie przekona, że te zawody nie powinny zostać przerwane. - zagrzmiał na koniec sternik klubu z Grodu Bachusa.

Autor: Marcin Malinowski
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo eGorzow.pl




Reklama
Wróć do