W czwartkowym barażu triumfowała Australia przed Szwecją, Rosją i Wielką Brytania. To właśnie reprezentacje "Kangurów" i Trzech Koron uzupełniły stawkę finału, w której czekali już Polacy i Duńczycy. Żużlowcy z kraju Hamleta byli wczoraj obecni na zawodach, aby przyjrzeć się rywalom. Porozmawialiśmy z zawodnikiem, który na co dzień jeździ w barwach Stali Gorzów, Nicki Pedersenem.
Do finału przeszły te drużyny, po których się tego spodziewałem. Australia długo czeka na zwycięstwo. My byliśmy w najsilniejszym półfinale i pokonaliśmy Australijczyków, ale nigdy nic nie wiadomo. To będzie najlepszy finał ostatnich lat. Znalazły się w nim cztery wspaniałe drużyny i wszystko może się zdarzyć. - mówił popularny "Power".
Pedersen nie mógł pominąć tematu gospodarzy. Polacy są faworytami sobotniego finału.
Wierzę, że wszyscy wiedzą, że Polacy są na swoim domowym torze i są silnym zespołem. Wszystko jest jednak możliwe. Do przejechania jest 25 biegów. Mamy w swojej ekipie dobrą atmosferę i silnego ducha drużyny. - zdradził żużlowiec "żółto-niebieskich".
W drużynie duńskiej jest aż dwóch zawodników, którzy znają gorzowski tor. Oprócz Pedersena menedżer Anders Secher ma do swojej dyspozycji Nielsa Kristiana Iversena. Czy według Nicki"ego Duńczycy mogą dzięki temu uzyskać przewagę?
To jest mała przewaga. Tomasz Gollob również jeździ tu na co dzień. Pomagam jednak mojemu zespołowi najlepiej, jak potrafię. To będzie wspaniały wieczór. Będziemy walczyć przez 25 biegów i zobaczymy, co się stanie. - wyjaśnił Pedersen.
Na koniec dodał, że wierzy w zwycięstwo w Drużynowym Pucharze Świata.
Cały czas wierzymy, że możemy to wygrać. Potrzeba do tego odrobiny szczęścia i pięciu konsekwentnych żużlowców. - zakończył jeździec z kraju Hamleta.
Komentarze opinie