Dwa pierwsze miejsca na podium I rundy MACEC zajęli zawodnicy Stali Gorzów. Zawody w Gorzowie rozpoczęły się z godzinnym opóźnieniem z powodu prac torowych. Poziom pozostawiał sporo do życzenia.
Wyniki biegów pierwszej serii nie były raczej wielkim zaskoczeniem. W większości triumfowali Polacy. Inni zawodnicy mieli sporo problemów z płynnym pokonywaniem łuku, jak choćby Adrian Sorin Gheorghe, który został nawet zdublowany. Szansę występu w turnieju otrzymał już w 4. biegu Bartosz Hassa, gdyż w dwie minuty na start nie zdążył Czech Michał Tomka. Gorzowianina w pierwszym łuku pokonał Kacper Woryna. W powtórce upadek podczas walki o trzecią pozycję zaliczył Dmitro Mostowik, ale wstał i dokończył jazdę. Zdarzenie miało miejsce pod koniec trzeciego okrążenia.
Do ciekawego starcia doszło w 5. gonitwie, na starcie której stanęła trójka Polaków. W stawce nie liczył się Marian Gheorghe, który zanotował defekt. Dobrze przed atakami Woryny bronił się Łukasz Kaczmarek, który zastąpił nieobecnego w Gorzowie Patrika Buriego. W kolejnym wyścigu już na starcie świecę zaliczył Tomka, przez co po raz drugi został wykluczony. Podobny los spotkał Adriana Gheorghe, który jednak spowodował swój upadek, wpadając na koło Ondreja Smetany na wyjściu z pierwszego łuku. Nie wyglądało to najlepiej, gdyż z impetem wpadł w bandę przy bramie wjazdowej do parku maszyn. Później kontynuował jednak zawody. W powtórce w tym samym miejscu uderzył Dmytro Mostowik, który miał wyraźnie problemy z prowadzeniem motocykla, co skończyło się zbyt szeroką jazdą i wpadnięciem w bandę. Ostatecznie wyścig zakończył się przy udziale dwóch żużlowców. Przed rozpoczęciem trzeciej serii Marian Gheorghe poinformował o wycofaniu się z zawodów.
Upadków nie brakowało także w kolejnej serii. Znów problemy i to w tym samym miejscu miał Mostowik. Tym razem utrzymał się jednak na motocyklu i dojechał do mety daleko za resztą zawodników. Z kolei w 10. wyścigu świetnie pojechał Łukasz Kaczmarek, ale wcześniej wykluczony za upadek został Stanisław Mielniczuk, który próbował minąć Polaka po zewnętrznej. Z nawierzchnią zapoznali się też Daniel Kaczmarek, któremu zdefektował motocykl w pierwszym łuku. Leszczynianin upadł i został wykluczony, a następnie pojechał na badania do szpitala, co oznaczało zakończenie jego udziału w turnieju. Wyścig został przerwany, ale jeszcze upadł Michal Tomka, który już zwalniał. Do powtórki nie wyjechał, a w niej... upadek zaliczył zastępujący Gheorghe Hassa. Sędzia nie przerwał jednak biegu i pozwolił dojechać do mety Adrianowi Gheorghe. Seria upadków kontynuowana była też w 12. odsłonie przez Worynę.
Kolejna seria zaczęła się bardzo pechowo. Z dalszych startów zrezygnował Michal Tomka. Ambitną walkę pokazali Karczmarz z Kuberą, ale niestety doszło do upadku. Na tor wyjechała karetka, jednak obaj młodzieżowcy zeszli do parku maszyn o własnych siłach. Wyniki jednak zaliczono po trzech okrążeniach (przepisy FIM Europe), a wykluczony został leszczynianin jako sprawca upadku. Po długiej przerwie, spowodowanej wymianą uszkodzonych elementów bandy, zawody ponownie ruszyły. Defekt na pierwszej pozycji zanotował Woryna. Z kolei Bartosz Hassa już w 16. biegu dobrze wyszedł ze startu, ale po pierwszym łuku spadł na trzecią lokatę. Skorzystał jednak na defekcie Norberta Magosiego. Nie mniej jednak jako pierwszy z Polaków przegrał z kimś innym niż z rodakiem.
Zawody kończyły się w kadłubowej obsadzie, ale to właśnie ostatnie biegi były najbardziej emocjonujące, na czele z walką Bartosza Hassy ze Stanisławem Mielniczukiem, czy w ostatniej odsłonie tegoż samego młodziana z Milenem Manevem i Ondrejem Smetaną. Triumfatorem został ten, który o starcie dowiedział się dzień wcześniej - Łukasz Kaczmarek. Drugie miejsce zajął młody i obiecujący Rafał Karczmarz, a podium uzupełnił zwycięzca zeszłorocznego Pucharu MACEC w Zielonej Górze, Andriej Kobrin.
- Dowiedziałem się wczoraj lub przedwczoraj, że pojadę. Na warsztat przyjechałem dopiero o godzinie 10, wszystko przygotowałem i pojechałem na pełnym luzie. Nie miałem siły myśleć o tych zawodach, ale udało się. Tor był trochę wymagający, widać było, że niektórzy sobie nie radzili. Sam miałem problem w jednym biegu. Cieszę się, że wygrałem i jest coraz lepiej. W pierwszym swoim starcie byłem dopasowany, ale w pierwszym łuku poszerzyłem tor jazdy Dominikowi Kuberze, a on wykorzystał to, przyciął i mnie minął. Nie mogłem nic zrobić. Potem mała korekta w sprzęcie i było w porządku - podsumował Kaczmarek
Kolejne rundy odbędą w Braili (5 września) i Czerwonogradzie (10 października). A jeszcze dziś o 19 na Stadionie im. Edwarda Jancarza finał Indywidualnych Mistrzostw Polski.
Komentarze opinie