Krzysztof Cegielski o promocji i przyszłości żużla
egorzow.pl - Marcin
15/04/2012 17:56
We wczorajszym towarzyskim pojedynku Polska wygrała z drużyną Reszty Świata 47:45. Mecz trzymał w napięciu niemal do samego końca, a kibice zgromadzeni na Stadionie im. Edwarda Jancarza w Gorzowie i przed telewizorami mogli oglądać wszystko, co tworzy piękno żużla, czyli mijanki, upadki, walkę, a także problemy techniczne. Po spotkaniu rozmawialiśmy z Krzysztofem Cegielskim, byłym zawodnikiem m. in. Stali Gorzów, a obecnie menedżerem reprezentanta Polski Janusza Kołodzieja i prezesem Stowarzyszenia Żużlowców "Metanol" o promocji żużla, jego przyszłości w Gorzowie i przeszłości w życiu samego byłego żużlowca.
Na początek popularny "Cegła" opowiedział, jakie ważne dla żużla są tego typu spotkania.
Wszystko miało na celu promocję żużla. Lepszą promocję trudno było sobie wyobrazić. Relacja w TVP1, kilka milionów widzów przed telewizorami, przesunięty Teleexpress, więc same sukcesy. Żużel jest drugą dyscypliną po skokach narciarskich, przez którą przesunięto Teleexpress. To o czymś świadczy. To nie była nasza decyzja, tylko narzucona odgórnie. Żużel będzie doceniany coraz bardziej. Pomimo upadków były to piękne zawody, ale to też się składa na to, co charakteryzuje żużel, czyli upadki, przerwy, kontuzje, a także porażki, jak to miało miejsce na początku w naszej reprezentacji. Później nastąpiło powstanie z kolan i zwycięstwo. Po prostu było tutaj wszystko. O to chodziło. - podsumował Cegielski.
Po finałach Drużynowego Pucharu Świata i Grand Prix Polski była to już trzecia tak wielka impreza, która odbyła się w Gorzowie na odnowionym Stadionie im. Edwarda Jancarza. Czy zdaniem byłego żużlowca "żółto-niebieskich" ma to ogromny wpływ na rozwój miasta i speedwaya nad Wartą?
To wszystko rozwija się tak, jak widać. Skoro organizuje się takie turnieje w tym mieście to oznacza, że żużel jest bardzo doceniany w Gorzowie, a dzięki temu też miasto się rozwija. Miastu zależy na promocji w kraju i na pewno taką dzisiaj miało. - mówił menedżer "Koldiego".
W tym starciu wystąpiło aż czterech reprezentantów Stali Gorzów, w tym trzech w reprezentacji Polski. Krzysztof Kasprzak przed biegami nominowanymi miał komplet punktów. Jaki to może mieć wpływ na rozgrywki ligowe?
Krzysiek Kasprzak wchodzi w ten skład doskonale. Dobrze się bawił na tym torze. Miał doskonały sprzęt na tą przyczepną nawierzchnię. Musiał tylko kontrolować swój piekielnie szybki motocykl. Czy zawsze tak będzie? Pewnie nie, ale na torze w Gorzowie przy takiej nawierzchni gorzowscy kibice mogą na niego liczyć. Tomek Gollob miał problemy, ale on sobie poradzi. Z punktu widzenia gorzowskich kibiców wszystko wygląda bardzo pozytywnie. - ocenił "Stalowców" prezes "Metanolu". - Rozwijają się doskonale i obaj są na początku swojej kariery, a już spokojnie można liczyć na nich i ich dużą zdobycz punktową. Dla Bartka Zmarzlika wyścigi w takiej stawce to nieocenione doświadczenie. Każde okrążenie z Crumpem czy Hancockiem w takim turnieju można lekceważyć, ale nie powinno się, bo dla niego są to same plusy. - dodał po chwili na temat Michaela Jepsena Jensena i Bartosza Zmarzlika.
Menedżerem drużyny Reszty Świata był inny były żużlowiec gorzowskiego zespołu, Tony Rickardsson. Krzysztof Cegielski pamięta go jeszcze z czasów swojej własnej zawodniczej kariery.
Jeszcze nie rozmawiałem z Tony Rickardssonem, ale muszę nadrobić zaległości, bo jest o czym pogadać. Z Tonym jeździliśmy tutaj razem w czasach, kiedy stadion, mówiąc delikatnie, wyglądał trochę inaczej. W tamtym czasie jeździliśmy non-stop razem, czy to w Gorzowie, czy później w Gdańsku, Anglii czy Szwecji, tak więc ciągle razem. Gorzów na pewno miło wspomina, bo osiągał tutaj wiele znakomitych sukcesów. - wspomina. - Tacy ludzie powinni wracać w takiej roli do żużla. Brakuje jeszcze Hansa Nielsena. Tony"ego też nie ma na codzień w jakiejś roli, ale brakuje takich nazwisk. Dopiero kolejne się tworzą i walczą o to, by być tak cenione, jak Nielsen czy Gollob. Bardzo dobrze się stało, że tutaj przyjechał. Kibice mogli z nim porozmawiać i obejrzeć go w Gorzowie i całej Polsce. Same plusy dzisiaj. - kontynuował Cegielski.
Dla Rickardssona był to pierwszy kontakt z prowadzeniem drużyny jako menedżer. Nie obyło się oczywiście bez ocen, a ta powinna być całkiem, bo niewiele zabrakło, by to Reszta Świata tym razem triumfowała. Przypomnijmy, że w październiku 2011 roku na toruńskiej MotoArenie Polska w takim meczu triumfowała 47:44.
Dobrze mu szło na początku i pewnie lekko wyluzował i później trzeba się było brać do jakiejś pracy taktycznej. Widać było, że nie odpuszczali do końca. Ten joker Warda pokazał, że nie było sentymentów. Nie było jazdy na zasadzie "kto ma ochotę ten jedzie", tylko "jadą najlepsi i walczymy do końca". Niewiele brakowało, a zremisowaliby, a może nawet zwyciężyli. - pochwalił byłego kolegę z toru. - Chwała im za to, że wszyscy walczyli do ostatnich metrów. - dodał na zakończenie Krzysztof Cegielski.
Komentarze opinie