Karczmarz i Smektała najlepsi w finale kr. el. do IMEJ
egorzow.pl - Marcin
04/05/2016 19:00
Zwycięstwem zawodnika gospodarzy zakończył się finał krajowych eliminacji do Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów. Rywalizacja w czołówce była niezwykle wyrównana, jednak zawody zakończono w zdekompletowanej stawce z powodu licznych upadków na początku turnieju.
Po pierwszym biegu zapowiadało się na niewiele emocji, ale Rafał Karczmarz dostarczył ich pod dostatkiem w drugim wyścigu, przebijając się z trzeciej na pierwszą pozycję. Młodzieżowiec Stali Gorzów był bardzo szybki. W trzeciej gonitwie znakomicie środkiem toru pojechał Mateusz Rujner, wysuwając się na prowadzenie, jednak w drugim łuku postawiło go w poprzek. Wszyscy byli blisko siebie i cała czwórka wpadła w żużlowca MRGARDEN GKM-u Grudziądz. Szczęśliwie nie poniosło ich w bandę. Po chwili na torze pojawiły się dwie karetki. Jako pierwszy wstał Norbert Krakowiak i po szybkich oględzinach udał się o własnych siłach do parkingu. Sami do parku maszyn doszli też Dawid Krzyżanowski i Rujner, choć ten ostatni nieco utykał. Z pomocy karetki skorzystać musiał Sebastian Niedźwiedź, który został odwieziony do szpitala i w jego miejsce pojawił się rezerwowy, gdyż winny całego zdarzenia był jeździec z Grudziądza i to on został wykluczony. Jak się okazało, po tym feralnym wypadku tylko Krakowiak okazał się zdolny do kontynuowania zawodów, więc w powtórce 3. odsłony zawodów obejrzeliśmy dwójkę rezerwowych. W tej pewnie prowadził właśnie młodzieżowiec Get Well Toruń, ale w drugim łuku drugiego okrążenia i on stracił panowanie nad motocyklem, wykręcił bączka i upadł, ale bez konsekwencji zdrowotnych. Ostatecznie bieg ukończyła dwójka rezerwowych. W 4. wyścigu kolejny zawodnik miał problem w drugim łuku. Tym razem postawiło Patryka Rolnickiego, który zanotował świetny start wspólnie z Krystianem Rempałą. W powtórce tarnowianin znów nie pozostawił szans rywalom.
Po równaniu toru wciąż coś było nie tak w drugim łuku. W poprzek stanął prowadzący Patryk Rolnicki, na szczęście pozostali go ominęli, a zawodnik Unii szybko zszedł z toru. Gonitwa nr 6 zakończyła się bez upadku, choć nieco pociągnęło Karczmarza, który w ten sposób objął prowadzenie i wygrał. W 7. odsłonie turnieju ponownie pod taśmą stanął niepełny skład. Krakowiak nie miał już sprzętu, na którym mógł startować i zrezygnował z kontynuowania zawodów.
Kolejne wyścigi odbywały się w okrojonej obsadzie. Dopiero w końcówce trzeciej serii ponownie oglądaliśmy rezerwowych, którzy potrafili stworzyć widowisko. Ciekawe było w 12. biegu, kiedy na trasie przeciwników mijali Marcin Turowski i Arkadiusz Potoniec, który dostał szansę za kontuzjowanego Kamila Nowackiego.
W 13. gonitwie bardzo dobrze wystartował Potoniec, ale popełniał zbyt wiele błędów na dystansie i obaj rywale go wyprzedzili. Po trasie lepszy okazał się także Bartosz Smektała, mijając Damiana Dróżdża. Dobrą walkę stoczyli także Oskar Bober i Danel Kaczmarek. Wielkie znaczenie miał 16. wyścig, gdzie niepokonany Karczmarz zmierzył się z Rempałą. Gorzowianin był nieco wolniejszy po starcie, ale skutecznie zamknął drogę tarnowianinowi i wygrał po raz czwarty.
W ostatniej serii startów zaskoczył Mateusz Burzyński, który dzięki zwycięstwu w 18. wyścigu otarł się o czołową szóstkę turnieju. Równie dużą niespodzianką była porażka nieomylnego dotąd Rafała Karczmarza, który przegrał z Oskarem Boberem po błędach na dystansie, przez co zawody skończył z taką samą ilością punktów, co Bartosz Smektała. Nie rozgrywano jednak biegu dodatkowego, mając na uwadze bezpośredni pojedynek tej dwójki.
Z całą pewnością cieniem na tym finale położyły się upadki w pierwszych biegach. Zawodnicy dużo lepiej radzili sobie z pokonywaniem łuków gorzowskiego toru w dalszej części rywalizacji. Tak dramatyczny początek, zdaniem trenera Piotra Palucha, wynikał z małego doświadczenia jeżdżących.
- Był to bardzo dobry występ, patrząc na jego jazdę, mimo to, że w niektórych biegach nie wychodził ze startu. Umiejętnie mijał rywali, myślał na torze, co jest najważniejsze. Wygrywał zdecydowanie. To dla niego jedno z doświadczeń na przyszłość. Ten ostatni bieg przegrał przez swoje gapiostwo. Jechał za luźno, a powinien jechać ścieżką po dużej, gdzie niosło - podsumował osiągniecie swojego podopiecznego Rafała Karczmarza szkoleniowiec młodzieży w Stali Gorzów.
- Pierwsza szóstka była bardzo wyrównana, zresztą przed zawodami było takie grono faworytów, ale wszystko tak się ułożyło. W pierwszych czterech biegach zawodnicy nie radzili sobie na typowo twardym torze gorzowskim. Za bardzo rzucali motorem na drugim łuku. To jest brak umiejętności zawodników. Wchodzili bardzo szybko, nagle trzeba było zawrócić, a drugi łuk jest taki specyficzny, że trzeba skontrować motocykl, ale nie za mocno. Nawierzchnia była wspaniała, poza tym, że się kurzyło. Z zawodnikami, którzy zaliczyli upadek wszystko jest okej. Niedźwiedzia tylko trochę noga boli, a pozostali są gotowi do startów - dodał Piotr Paluch.
W kolejnym etapie odbędą się trzy półfinały, z których najlepsi awansują do finału we francuskim Lamothe-Landerron.
Komentarze opinie