Fredrik Lindgren po finale DPŚ

Reprezentacja Szwecji zajęła w The FIM PGE Polska Grupa Energetyczna Speedway Wolrd Cup 2011 trzecie miejsce za Polską i Australią. Reprezentanci Trzech Koron nie byli zadowoleni z tego wyniku. Na ten temat rozmawialiśmy z Fredrikiem Lindgrenem.

Polska to bardzo silny zespół. Na dodatek startowali u siebie. Wielkie gratulacje dla nich. Nie jesteśmy usatysfakcjonowani naszym wynikiem. Chcieliśmy wygrać, ale nie jesteśmy na tą chwilę wystarczająco dobrzy. Trzecie miejsce jest jednak lepsze niż ostatnie i miło pokonać sąsiadów Duńczyków. - zaczął żużlowiec Unii Tarnów.

Popularny "Fretka" zdobył w wielkim finale 12 punktów, co jest zdecydowanie lepszym wynikiem, niż ten, jaki osiągnął w czwartkowym barażu. Wtedy było to zaledwie pięć oczek.
Myślę, że sporo poprawiłem w swojej jeździe. W finale zapunktowałem lepiej. Półfinał i baraż były dla mnie okropne. Jest poprawa, ale to nie wystarczyło. Trenowaliśmy wczoraj i próbowaliśmy różnych rozwiązań, odnajdując problemy w motocyklu. - mówił.

Nie mogło oczywiście zabraknąć pytania o tor. Zawodnicy mieli spore pole do popisu. Widać było, że nie liczyła się tylko jazda przy krawężniku. Co na ten temat powiedział Lindgren?
Tor był bardzo dobry. Był przygotowany tak, jak zawsze, kiedy tu jeździłem. Był świetny do ścigania. - stwierdził były jeździec Falubazu Zielona Góra.

Szwed zapytany o przyczyny porażki, odpowiedział, że żużel jest bardzo frustrującym sportem. Reprezentanta Trzech Koron zapytano także o to, czy po słabym początku w wykonaniu Polaków spodziewał się ich wygranej.
To bardzo długie zawody. Jeśli w pierwszej serii coś nie wyjdzie, wciąż można wszystko osiągnąć. Polacy dobrze rozegrali to taktycznie. Gollob zwyciężył jako joker, a za chwilę powtórzył to w kolejnym biegu. To pozwoliło im wrócić do gry. - zakończył Fredrik Lindgren.

Autor: Marcin Malinowski