Bartosz Zmarzlik o meczu z Lesznem i swoich indywidualnych startach
egorzow.pl - Marcin
04/06/2012 14:18
Wczoraj przerwana została wspaniała passa Stali Gorzów, która przez blisko dwa lata była niepokonana na własnym stadionie. Do miasta nad Wartą przyjechały leszczyńskie "Byki", które sprawiły niemałą niespodziankę, zwyciężając 46:44. Po spotkaniu rozmawialiśmy z Bartoszem Zmarzlikiem, zdobywcą 8 punktów w pięciu biegach.
Na początek zapytaliśmy gorzowskiego wychowanka o przyczyny porażki z Unią.
Przeszkodziła nam trochę aura. Nie chciałbym oceniać naszej drużyny. Po prostu przegraliśmy. To jest sport. Kiedyś powiedziałem, że dzisiaj przegrywa każdy i wygrywa każdy. Zrobiła się loteria. Nie wiem czemu, ale spokojnie, to dopiero początek sezonu i do końca rozgrywek jeszcze będzie dobrze. - odpowiedział dyplomatycznie i optymistycznie młodszy z braci Zmarzlików.
Unia Leszno miała słaby start tego sezonu. Dopiero niedawno do zdrowia powrócili Damian Baliński i Jurica Pavlic. Ten pierwszy nie zawsze potrafi się odnaleźć i tak było również w Gorzowie. Leszczynianom brakuje piątego seniora z prawdziwego zdarzenia, a swój skład opierają na juniorach. W obliczu słabej formy Tomasza Golloba i Mateja Zagara to wystarczyło, by triumfować w Gorzowie. Dwa punkty to nie jest duża strata, ale na Stadionie im. Alfreda Smoczyka nie będzie łatwo o punkt bonusowy. Co o tym sądzi nasz młody zawodnik?
Jak oni u nas wygrali to czemu my nie możemy wygrać u nich? - odpowiedział pytaniem na pytanie Bartek. - To jest sport. To jest żużel. Może wygramy jeszcze więcej. Zobaczymy. Wszystko okaże się wkrótce. - dodał jeszcze na temat rywalizacji z Unią.
W tej rozmowie bardziej interesowały nas jednak indywidualne osiągnięcia utalentowanego juniora z Kinic. W czwartek brat Pawła występował w Krakowie w ćwierćfinale Indywidualnych Mistrzostw Polski, a w sobotę walczył na włoskiej ziemi o finały Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. W obu przypadkach udało się przejść do następnego etapu. Jak Bartosz ocenił swój występ w Krakowie?
Ten turniej potraktowałem treningowo. Przetestowałem tam dwa silniki przed Terenzano. Zrobiliśmy z tatą to, co najlepiej potrafimy. Najlepsze silniki wyremontowaliśmy od nowa, a w Krakowie je tylko dotarłem. Cieszę się, że awansowałem. Przede mną jeszcze półfinał. Kolejne marzenie to awans do finału. Oby się spełniło i krok po kroku będę szedł do przodu. - zdradził "Zimny".
Zdecydowanie ważniejszą imprezą dla podstawowego młodzieżowca Stali Gorzów będą Indywidualne Mistrzostwa Świata Juniorów, których półfinały odbyły się w sobotę. Pierwszy w ukraińskim Czerwonogradzie, skąd awansowali m. in. bracia Pawliccy, Maciej Janowski i Damian Adamczak. Z kolei we włoskim Terenzano awans zapewnili sobie Patryk Dudek, Tobiasz Musielak i w dramatycznych okolicznościach Zmarzlik. Tym samym w finałach, których będzie siedem, znalazł się cały komplet Polaków, którzy walczyli w półfinałach. Warto też wspomnieć, że wśród finalistów znalazł się inny jeździec Stali Gorzów, Duńczyk Michael Jepsen Jensen. Bartosza spytaliśmy jednak, jak jeździło mu się na torze, gdzie raz do roku zjeżdża się najlepsza 15-stka zawodników, biorąca udział w cyklu Grand Prix. Zmarzlik awans zapewnił sobie po biegu dodatkowym z Nikolajem Busk Jakobsenem.
Czułem podwójny stres przed tym biegiem dodatkowym. Pomyślałem sobie, że siedem finałów przede mną albo siedzenie w domu, więc była też podwójna mobilizacja. Gdyby nie silnik to myślę, że łatwiej wszedłbym do tego finału. Po dwóch super biegach, gdzie od razu ze startu byłem o dwa motory z przodu, zatarł mi się silnik i przywiozłem zero. Trochę się wtedy podupada. Potem wsiadłem na drugi motor, na którym w ogóle nie trenowałem. Musiałem go dopasować. Całe szczęście poszedłem w dobrym kierunku. Marzenie się spełniło i awansowałem. - mówił uradowany junior.
Terenzano słynie z tego, że można tam całkiem nieźle się ścigać. Czy żużlowcowi reprezentującemu żółto-niebieskie barwy ten tor przypadł do gustu?
Tor był dobry i szybki, bo strasznie długi. Inna była nawierzchnia. Jeszcze na takiej nie jeździłem. Na początku zawodów było błoto. Potem zrobił się czarny od opon pas. Nie był do końca zbyt twardy. - podsumował młody zawodnik.
Ostatnie dni pokazały, że Bartosz Zmarzlik jest w całkiem dobrej formie i dzięki temu będzie miał kolejne okazje do startów. W takich momentach pojawiają się obawy o to, czy młody jeździec wytrzyma takie tempo. Podopieczny Piotra Palucha uspokaja jednak, że nie ma się czym martwić.
Kondycyjnie przygotowałem się zimą. Jestem dobrze przygotowany. Jechałem czwarty dzień z rzędu, a pojechałem nawet lepiej niż nie raz jechałem bez żadnych innych zawodów. Myślę więc, że większa ilość zawodów nie jest przyczyną słabszych występów. Forma fizyczna jest ok. - zakończył utalentowany 17-latek.
Komentarze opinie