Wiele dzieje się w ostatnich dniach wokół Stilonu. Najpierw mijający się z faktami artykuł jednej z zielonogórskich redakcji, następnie odpowiedź zarządu Niebiesko-białych w formie oświadczenie i we wtorek pucharowa klęska z GKP Pszczew. Teraz jednak Stilonowcy muszą o tym zapomnieć i przygotowywać się do spotkania z ŁKSem Łęknica, które odbędzie się w najbliższa sobotę. Podopieczni Tomasza Jeża raczej z mobilizacją na ten pojedynek nie będą mieli problemów. Gorzowianie na pewno będą chcieli zmazać plamę, po wtorkowym blamażu, ale również zrewanżować się łękniczanom za remis z rundy jesiennej.
Wydawało się, że po dwóch fantastycznych meczach w lidze Niebiesko-biali nie będą mieli najmniejszego problemu z wyeliminowaniem A-klasowca i awansem do ćwierćfinału lubuskiego Pucharu Polski. Niestety, Stilonowcy, którzy grali częściowo rezerwowym składem ulegli podopiecznym Piotra Dusznego jedną bramką i pożegnali się z perspektywą występów na centralnym poziomie w PP, w kolejnym sezonie. Przypomnijmy, że gorzowianie w dwóch dotychczasowych spotkaniach rundy wiosennej IV ligi lubuskiej dwukrotnie gromili swojego rywala. Jako pierwsza łupem gorzowian padła słubicka Polonia, która przegrała na stadionie przy Myśliborskiej 0:9. „Tylko” pięć razy w ubiegłą sobotę został pokonany golkiper Piasta Czerwieńsk, a po raz kolejny czyste konto zachował Dawid Dłoniak. Stilon na chwilę obecną jest liderem tabeli z trzema punktami przewagi nad finansowym hegemonem tej ligi, Formacją Port 2000 Mostki. Swojego zawodnika mamy również na czele klasyfikacji strzelców IV ligi. Jest nim oczywiście Paweł Posmyk, który ma na swoim koncie już 26 trafień. Drugi w hierarchii jest Krzysztof Sikora (Formacja) z dwudziestoma bramkami. W sobotnim spotkaniu nie wystąpią Amadeusz Kłodawski i Przemysław Janas. Ten drugi przed paroma dniami ogłosił zakończenie swojej przygody z piłką, w związku z ciągnącymi się za nim problemami z kolanem. W stu procentach gotowy na sobotę jest za to Adam Gruszecki, u którego nie ma już śladu po ostatnim urazie.
ŁKS Łęknica jest ubiegłorocznym finalistą lubuskiego PP, w którym przegrali tylko z Lechią Zielona Góra 0:4. Podopieczni Sławomira Wiwacza nie awansowaliby jednak do IV ligi gdyby nie brak licencji dla Sparty Grabik, gdyż łękniczanie na koniec sezonu w zielonogórskiej okręgówce zajęli tylko trzecie miejsce, za Formacją i Piastem Czerwieńsk. W ubiegłym tygodniu Brązowo-zieloni zremisowali z Błękitnymi Lubno 1:1, a bramkę dla nich zdobył z rzutu karnego Marcin Bełz. Po tym spotkaniu podopieczni Sławomira Wiwacza w ligowej tabeli zajmują 10. pozycję z 24 punktami na koncie. Łękniczanie mają na razie siedemnaście rozegranych spotkań (jedno mniej niż Stilon), w których osiągnęli sześć zwycięstw, ale też pięć razy musieli przełknąć gorycz porażki. Oprócz tego aż sześć razy ŁKS dzielił się punktami ze swoim rywalem. Bilans bramkowy łękniczan na tę chwilę to: 29:22. Najskuteczniejszym strzelcem drużyny z południowego skraju województwa lubuskiego jest Marcin Bełz, który w tym sezonie już ośmiokrotnie wpisywał się na listę strzelców. Goni go również Artur Dewo, który dotychczas zdobył pięć bramek.
Niebiesko-biali z ŁKSem grali w swojej historii tylko raz. Było to na rundę jesienną bieżącego sezonu. Wtedy różne czynniki (głównie plaga kontuzji) przyczyniły się do tego, że gorzowianie w Łęknicy (oddalonej o blisko 200 km od Gorzowa) zremisowali 1:1. Duży wpływ na przebieg spotkania miało szybkie trafienie Erwina Łabula, który pokonał Dawida Dłoniaka już w 3. minucie. Gra podopiecznym Tomasza Jeża całkowicie się nie kleiła, ale szczęśliwie udało się wyrównać w 72. minucie, po trafieniu...samobójczym Jana Wojtczaka.
Mecz pomiędzy Stilonem a ŁKSem odbędzie się w najbliższą sobotę (tj. 27 kwietnia) na stadionie przy ulicy Myśliborskiej. Początek spotkania został zaplanowany na godzinę 17.
Komentarze opinie