
Stal Gorzów - MKS Real Astromal Leszno 25:20
W hitowym starciu 10. kolejki I ligi grupy A piłkarze ręczni Stali Gorzów po twardym i niezwykle emocjonującym meczu pokonali MKS Real Astromal Leszno 25:20. Problemem są jednak urazy kolejnych zawodników.
Podobnie, jak to miało miejsce ostatnio, również i tym razem trafił się mały jubileusz. Urodziny miał bowiem Mariusz Kłak, który przed meczem otrzymał życzenia od Grzegorza Tkaczyka w formie video.
Lepiej to spotkanie rozpoczęli goście, wykorzystując rzut karny po faulu Wiktora Bronowskiego, a potem skutecznie kończąc kontrę po obronionym rzucie Kłaka. W kolejnej swojej akcji ofensywnej gorzowianie stracili Miłosza Bekisza, który z impetem upadł na parkiet po starciu z rywalem. Uniwersalny gracz miejscowych musiał zejść z boiska przy pomocy lekarzy i mieć schłodzoną kostkę. Wystąpiło podejrzenie, że jest skręcona, ale zawodnik kilka minut później wrócił do gry. Inaczej byłby to już kolejny uraz w zespole, który musiał sobie radzić m. in. bez Bartosza Starzyńskiego. Na domiar złego chwilę później z siedmiu metrów nie trafił Mateusz Stupiński. Leszczynianie także się jednak nie popisali, bowiem Marcin Giernas w 5. minucie otrzymał czerwoną kartkę za rzucenie piłką w twarz Cezarego Marciniaka przy rzucie karnym. Bramkarz Stali później obronił rzut, który zapoczątkował pierwszą punktową akcję gorzowian.
Od samego początku bardzo dużo się działo, a przyjezdni walczyli w swoim stylu, czyli agresywnie. W 12. minucie wyrównał wreszcie Alseksander Kryszeń, dobijając nieudany rzut karny. Potem jednak MKS ponownie odskoczył na dwie bramki. Podopieczni Dariusza Molskiego mieli swoje okazje, ale często przekraczali linię przy rzutach, bądź byli po prostu dobrze zatrzymywani przez defensywę rywali. Kolejne wyrównanie przyszło w 18. minucie za sprawą Oskara Serpiny. Goście szybko chcieli odpowiedzieć, ale dopełnili się przewinienia w ofensywie. To dało "żółto-niebieskim" szansę, by wyjść po raz pierwszy na prowadzenie, ale rzut Marcina Smolarka był zbyt słaby, a Jakub Skorupiński szybko przerzucił piłkę do Wojciech Ledera, który zakończył tę kontrę. Kolejne minuty przebiegały pod znakiem remisu i wymiany ciosów, zarówno tych udanych, jak też nie.
W 26. minucie wreszcie udało się wyjść na prowadzenie. Karnego wykorzystał bowiem Stupiński. Później gorzowianie wykazali się znakomitą postawą w obronie, a między słupkami frunął Marciniak. Właśnie za jego sprawą koledzy mogli robić swoje w ataku, co wykorzystali Adrian Chełmiński i Bekisz. Na przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku 11:8. Stal zanotowała znakomitą końcówkę.
Po wyjściu z szatni Miłosz Bekisz kostkę miał obwiniętą lodem, a Wiktor Bronowski zabandażowanego palca. Ten pierwszy grał jednak nadal. Miejscowi jeszcze powiększyli przewagę, podczas gdy przeciwnicy odpowiedzieli jedną bramką, kiedy to przytrafiła się kara Kryszeniowi. Nieco później na ławkę musiał powędrować Chełmiński. Stal nadal trzymała dystans, ale cały czas było gorąco. Trener Molski musiał temperować dawnego podopiecznego Krzysztofa Misiaczyka i rekonwalescenta Dominika Droździka, którzy wdali się w dyskusję po faulu na Hubercie Szkudelskim, który potrzebował interwencji służb medycznych.
Dobry fragment gry miał Daniel Bartłomiejczyk, ale to było zbyt mało. Cezary Marciniak spisywał się znakomicie w bramce gospodarzy, kapitulując w niewielu sytuacjach. W ataku drużyna także robiła swoje, wciąż utrzymując kilkubramkową przewagę. Nie oznaczało to jednak braku emocji, gdyż MKS nie odpuszczał. O tym, że to był dobrze rozegrany mecz przez "żółto-niebieskich" świadczyć może to, że jeden z lepszych strzelców z Leszna, Michał Przekwas, trafiał dopiero w ostatnich minutach.
Miejscowi utrzymali gorzowską fortecę. Wygrana cieszy tym bardziej, że skład był mocno przetrzebiony i doszły kolejne urazy, a nie brakowało też nerwów. Kolejny mecz już tydzień. Stal Gorzów zagra na wyjeździe z SPR GKS-em Żukowo.
Po meczu powiedzieli:
Dariusz Molski (trener Stali Gorzów): Prawdopodobnie wypadło nam dwóch zawodników. Tadzik (Dominik Droździk - dop. red) nie trenuje, a też gra. Spina się na mecz i mówi, że jak te achillesy mają mu walnąć, to niech to się stanie na meczu, a nie na spacerze z psem lub z dzieckiem. Chwała im za to, że tak pochodzą. To są już "gorzowiacy", oni pokazują gorzowski charakter i oddają swoje umiejętności oraz zdrowie dla naszego klubu. Udało mi się znaleźć pomysł na grę z tym, co mamy i to wypaliło. Wykonawcy poszczególnych elementów sprawdzili się i jestem z tego zadowolony tym bardziej, że praktycznie nie miałem już zmienników. Zostały tylko same krasnoludki i to mogłoby się z nimi nie udać, aczkolwiek byli gotowi do grania. W większości to jest czas. Traktor (Wiktor Bronowski - dop. red.) ma palec wygięty w drugą stronę. Nie wiem, co tam się stało. Pewnie jakieś więzadła i to prawa ręka, więc będzie lipa. Zobaczymy, jak Miłosz, czy założy buta jak się wykąpie. Zobaczymy straty w poniedziałek. Jak tutaj jestem w Gorzowie, to chyba tylko raz odniosłem się do pracy sędziów, bo już nie wytrzymałem. Kości muszą trzeszczeć. Pewnie, że mi też nie podobało się kilka sytuacji. Grały dwa mocne zespoły i jeden drugiego się nie przeląkł. Widowisko było przednie. Wynik dla nas jest zadowalający i tyle. 20 bramek straconych to jak najbardziej dobry wynik. Plan nam się powiódł i jestem z tego zadowolony, że mimo tak ograniczonych możliwości daliśmy od siebie tyle, że wystarczyło na bardzo dobrą drużynę, jaką jest MKS.
Maciej Wierucki (trener MKS-u Real Astromal Leszno): Zabrakło nam decyzji sędziowskich. Wydaje mi się, że w dwóch, trzech sytuacjach zawodnicy z Gorzowa zachowywali się teatralnie. To był ten moment, gdy nam odjechali na pięć bramek. Nie oceniam, czy to było dobre czy nie. Po prostu pewnych sytuacji nie powinno się sędziować, nie szukać takiej gry. Gramy w piłkę ręczną, a nie wymuszamy na sędziach jakieś decyzje. Nie winię sędziów, zawodników, ale to jednak troszkę nie fair. To jest mecz walki i trudno odrobić w 10-15 minut taką liczbę bramek. Ze Stalą znamy się jak łyse konie. Gramy przed sezonem i nas nie zaskoczyli. Bardziej doszukiwałbym się nietaktownych zagrań. My na początku staramy się grać twardo w obronie, a wiemy, kto to jest Krzysztof Misiaczyk i każdy próbuje na nim wywrzeć presję, szuka faulu. Daleko jestem jednak od oceniania pracy sędziów, ale wiemy, o co chodzi. Wiemy też, jak gra Droździk. Szuka takiego grania. Przegraliśmy i nie trzeba szukać winy w takim zachowaniu. Gramy dalej. W meczu u nas na pewno się nie położymy.
Miłosz Bekisz (Stal Gorzów): Ze względu na naszą sytuację kadrową musiałem zagryźć zęby i pomóc drużynie. Bardzo się cieszę, że ten ból ze mną nie wygrał. Podejrzewam, że to właśnie dzięki kibicom. To nagranie, które w tygodniu wrzuciliśmy do sieci. O to w tym chodzi. Na początku meczu skręciłem kostkę, jest wylana torebka stawowa, ale dla tych ludzi, dla tych fanów trzeba było zagrać i pomóc zespołowi w osiągnięciu sukcesu. Całe spotkanie grałem na środkach przeciwbólowych. Powoli mi ta kostka już doskwiera. Podejrzewam, że na początku tygodnia będę musiał sobie zrobić przerwę, ale w przyszłotygodniowym meczu w Żukowie muszę wystąpić. Trzeba walczyć z tymi drobnymi urazami.
Krzysztof Misiaczyk (MKS Real Astromal Leszno): Wydaje mi się, że popełniliśmy kilka błędów za dużo w ataku. Bardzo łatwa strata i Stal odskoczyła na kilka bramek, które do końca dowieźli. Myślę, że to był klucz do sukcesu, ta końcówka pierwszej połowy. Później przez cały czas było równo. Ze Stalą zawsze fajnie się gra, twardo. To są mecze bardzo fizyczne i było to widać na boisku. Jedna i druga drużyna postawiła twarde warunki w obronie. Zadecydowały niuanse.
Stal Gorzów - MKS Real Astromal Leszno 25:20 (11:8)
Stal: Marciniak - Chełmiński 6, Kryszeń 5, Stupiński 5, Bekisz 4, Serpina 2, Marcin Smolarek 1, Turkowski 1, Kłak 1, Bronowski, Droździk, Gałat.
Trener: Dariusz Molski
Kierownik drużyny: Łukasz Bartnik
Fizjoterapeuta: Krzysztof Korbanek
MKS: Skorupiński, Musiał, Kruk, - Bartłomiejczyk 5, Wierucki 3, Przekwas 3, Rogoziński 2, Krystkowiak 2, Giernas 1, Meissner 1, Misiaczyk 1, Leder 1, Szkudelski 1, Nowak, Frieske.
Trener: Maciej Wierucki
II trener: Ryszard Kmiecik
Żółte kartki: Bronowski, Serpina - Krystkowiak, Frieske
Czerwona kartka: Marcin Giernas 6' (piłka rzucona w twarz bramkarza)
Kary: Kryszeń, Chełmiński (x2), Bekisz, Serpina, Droździk - Misiaczyk (x2), Meissner, Przekwas, Wierucki, Nowak (x2)
Karne: 3/7 - 4/6
Sędziowie: Grzegorz Christ (Wrocław), Tomasz Christ (Świdnica)
Widzów: 500 osób
Pozostałe wyniki 10. kolejki I ligi gr. A (za zprp.pl):
SMS ZPRP Gdańsk - Orlen Wisła II Płock 33:33 k. 3:4 (16:13)
MKS Mazur Sierpc - MKS Nielba Wągrowiec 20:28 (8:13)
MKS Grudziądz - SPR GKS Żukowo 26:22 (10:10)
Sokół Porcelana Lubiana Kościerzyna - KU AZS UZ Zielona Góra 30:29 (18:16)
OKPR Warmia Energa Olsztyn - Polski Cukier Pomezania Malbork 26.11.2017r., godz. 16
pauzuje: Gwardia Koszalin
Autor: Marcin Malinowski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie