
TL Ubezpieczenia Stal Gorzów - UKS GOKiS Kąty Wrocławskie 30:29
Zaległy mecz 5. kolejki I ligi grupy B w piłce ręcznej mężczyzn pomiędzy TL Ubezpieczenia Stali Gorzów a beniaminkiem UKS GOKiS Kąty Wrocławskie trochę niespodziewanie przyniósł bardzo dużo emocji. Losy pojedynku ważyły się do samego końca i finalnie 30:29 wygrali gospodarze.
Zdecydowanie lepiej rozpoczęli miejscowi, bo od bramki Jakuba Dzieciątkowskiego z drugiej linii. Szybkim atakiem próbowali odpowiedzieć goście, ale bez skutku i chwilę później było już 2:0 po faulu i dobrze wykonanym karnym przez Wiktora Bronowskiego. Można było odskoczyć bardziej, ale zabrakło celności. To wykorzystali przyjezdni, najpierw doprowadzając do remisu w 4. minucie, a potem bardzo dobrze broniąc kolejne sytuacje wyszli na prowadzenie 3:2.
Gorzowianie wzięli się jednak do roboty i chwilę później przejęli nieco inicjatywę, lecz spotkanie było wyrównane i obie defensywy mocno uprzykrzały życie rywalom. Lepszy fragment gry dla "żółto-niebieskich" przypadł na moment otrzymania kary przez Jakuba Rybę, który nieprzepisowo zatorował drogę Aleksandrowi Kryszeniowi. Rzut karny na gola zamienił Bronowski, ale chwilę później skrzydłowy sam też wymierzył sprawiedliwość, trafiając z akcji i dając swojej drużynie trzybramkową przewagę.
Dobrą zmianę dał Mateusz Ziemiński, rzucając na 9:8, czym zniwelował stratę ekipy z Kątów Wrocławskich, a Michał Wysocki w 19. minucie wyrównał, wykorzystując nieskuteczność gorzowian. Broniący bramki Tomasz Wasilewicz jest słusznej postawy i trudno było miejscowym go ominąć. Po paru minutach znów była różnica trzech bramek, a Stal grała z jednym zawodnikiem więcej. Zaraz potem sytuacja zmieniła się o 180 stopni, Krzysztof Nowicki i Cezary Marciniak nie dawali rady obronić karnych, gospodarze grali w podwójnym osłabieniu i przyjezdni doprowadzili do wyrównania. Rzut karny zmarnował w końcu nieomylny dotąd Bartosz Wróblewski, nieudanie próbując lobować bramkarza.
Maciej Kuźbiński wykorzystał jednak błąd Mariusza Kłaka i szybki atak zamienił na gola. W końcówce mocno nerwowo, gra toczyła się szybko i pojawiały się straty. Jedną z nich wykorzystał Dawid Pietrzkiewicz. W ostatnim momencie faulowany był jeszcze Bartosz Starzyński, dwuminutową karę otrzymał Tomasz Kołodziejczyk, a mur przy rzucie wolnym próbował pokonać Bronowski. Zawodnik drużyny z Gorzowa miał trafić rywala w okolice twarzy, gdy ten wyskoczył do obrony. Sędziowie postanowili... dać czerwoną kartkę Wiktorowi. Na zakończenie pierwszej połowy, przy wyniku 15:15, mieliśmy więc nie tyle dyskusyjną decyzję, co ewidentny błąd arbitra, co potwierdził nam w rozmowie Krzysztof Stupiński, jak i zdjęcie fotoreportera, gdzie widać, że piłka trafiła w łokieć.
Sam początek drugiej partii to było bramka za bramkę, ale chwilę później dobrze zagrali wprowadzony Paweł Pedryc i Dawid Pietrzkiewicz, co dało dwa gole przewagi. Oba zespoły narzuciły całkiem szybkie tempo, tym samym tworząc sobie kolejne okazje, ale też popełniając błędy. Nieźle spisywali się też bramkarze, ale należy też zauważyć dobrą dyspozycję Macieja Kuźbińskiego. M. in. jego bramki pozwoliły na równą walkę z gorzowianami. Wynik oscylował bowiem cały czas wokół remisu.
Kolejne minuty stały pod znakiem niezwykle wyrównanej walki, cios za cios. W uprzywilejowanej pozycji byli "żółto-niebiescy", bowiem to oni prowadzili. W 50. minucie udało się nawet odskoczyć na trzy bramki, a dużo wpadło ze skrzydła od Mateusza Stupińskiego. To wprowadziło tylko nieco spokoju, bo zostało jeszcze sporo czasu, a zespół z Kątów Wrocławskiej już wcześniej pokazywał, że potrafi wrócić do gry. Tak było również i tym razem, bo już 55. minucie mieliśmy remis, a 60 sekund później 26:27.
Po bardzo emocjonującej, wyrównanej i pełnej walki końcówce, TL Ubezpieczenia Stal Gorzów wygrała 30:29. Ostatnich sekund nie oglądał już trener miejscowych. Sporo nerwów kosztowało to zaległe spotkanie! A następne już za tydzień, również u siebie. Tym razem gościć będziemy SPR Bór-Joynext Oborniki Śląskie. Szczypiorniakiem mieliśmy się emocjonować jeszcze w niedzielę, ale mecz III-ligowych piłkarzy ręcznych Stali II Gorzów z SSRiR Startem Konin został odwołany z powodu wykrycia koronawirusa wśród graczy przeciwnika.
Po meczu powiedzieli:
Oskar Serpina (trener TL Ubezpieczenia Stali Gorzów): Pierwsza połowa zdecydowanie nie po naszej myśli, ale to jest taka dziwna ocena, ponieważ z jednej strony możemy ocenić, że dobrze gramy, wszystko jest pod kontrolą, jednak trochę sportowego pecha plus naszej nieudolności. Pierwszą połowę sobie zamknęliśmy. Wyszliśmy na drugą połowę, wszystko dobrze, elegancko, zaczęło to funkcjonować, ale w dalszych minutach znowu weszliśmy w indolencję "graniową" i szczęście Kątów. Tak to czasami bywa w sporcie. Dlatego jest on piękny i go kochamy. Emocje do końca spotkania. Szkoda, że bez kibiców, ale była relacja, więc mam nadzieję, że niejeden miał podwyższone ciśnienie. Stare przysłowie: zwycięzców się nie osądza. Najważniejsze, że są trzy punkty. Przed meczem sobie mówiliśmy, że nieważne, czy wygramy to jedną bramką, pięcioma czy dziesięcioma, liczą się trzy punkty. Cel jest zrealizowany. Nie mniej jednak musimy popracować nad pewnymi elementami. Dla mnie zagadką, taką czysto trenerską, jest to, dlaczego powielamy pewne błędy, o których ciągle sobie mówimy. Muszę usiąść, przypatrzeć się temu meczowi i wyciągnąć wnioski. Cieszę się, że ostatnią bramkę zdobył Dawid Pietrzkiewicz. Myślę, że ten pojedynek trzeba zadedykować jego zmarłemu dziadkowi. Dzięki Dawid! Nie można uderzyć piłką w twarz, ale sędziowie tak to ocenili. Wiktor na pewno nie zrobił tego specjalnie. Była to mało znacząca sytuacja rzutowa, więc nie musiał ryzykować. Nie zamierzam patrzeć na to, jak sędziują arbitrzy. To są też ludzie, którzy się mylą i każdemu to się może przydarzyć. Nie będę ich oceniał i tak będę robił przez całą swoją trenerską karierę. Potem można przeanalizować na wideo, czy więcej było tych błędów na korzyść naszą czy gości i zastanowić się, co by było gdyby. Potrzebujemy wszystkich naszych rozgrywających w formie. Kirył Bystrow długo chorował. Wyszedł z tego mocnego przeziębienia i jak już wrócił, to skręcił nadgarstek. Bardzo bolesna kontuzja, nie mógł ruszać ręką przy najmniejszych czynnościach. Był wykluczony w tym meczu. Kto wie, może byłby jakimś panaceum. Musi pracować, ma zaległości kondycyjne. Czekamy na jego powrót do pełnej dyspozycji.
Alicja Łukasik (trener UKS GOKiS Kąty Wrocławskie): Z jednej strony porażka boli, z drugiej cieszy. Jesteśmy beniaminkiem, więc to, że nawiązujemy walkę z drużynami z czołówki, to jest dla nas radość. Z drugiej strony wygraną w meczu mieliśmy na wyciągnięcie ręki. Albo przynajmniej remis. Wydaje mi się, że wchodzimy w ten etap, że będziemy drużynom z czołówki stawiać wysokie warunki.
Mateusz Stupiński (TL Ubezpieczenia Stal Gorzów): Nie załamuje się. Kilka razy wcześniej przestrzeliłem. Jeśli jest sytuacja, to idę do rzutu i biorę tę odpowiedzialność na siebie, ponieważ koledzy wypracowali mi tę pozycję. Mogę powiedzieć o sobie, że troszeczkę czuję chorobę, którą przeszedłem. Dobrze wiemy, jakie mamy czasy. To odbija się na kondycji. Nie pamiętam, kiedy ostatnio mnie tak przytkało w 10. minucie spotkania, a to dopiero początek. Potem trzeba było "dać z wątroby". Beniaminek postawił nam bardzo trudne warunki, a my bardzo chcieliśmy ten mecz wygrać, ponieważ przed pierwszym terminem tego pojedynku zaszły pewne sytuacje. Nie taki rezultat zakładaliśmy, ale na pewno kibice, którzy oglądali ten mecz w internecie, to drżeli do końca o wynik.
Dawid Pietrzkiewicz (TL Ubezpieczenia Stal Gorzów): Zazwyczaj w takich momentach działa automatyzm. Tomek podał piłkę, byłem ustawiony na kole, pięć sekund do końca, więc szybki rzut. Po długim słupku akurat wpadło. Super! Cieszymy się z trzech punktów, mimo że bardzo trudna walka. Mamy małą zadrę z zespołem z Kątów i chcieliśmy wyjść naprawdę mocno naładowani, od początku do końca dominować. Drużyna gości postawiła bardzo trudne warunki, mieliśmy też sporo błędów, obijaliśmy trochę bramkarza i musieliśmy cały mecz grać na styku, taką nerwówkę.
TL Ubezpieczenia Stal Gorzów - UKS GOKiS Kąty Wrocławskie 30:29 (15:15)
Stal: Nowicki, Marciniak - Stupiński 10, Bronowski 6, Pietrzkiewicz 6, Kryszeń 3, Dzieciątkowski 1, Kłak 1, Starzyński 1, Gintowt 1, Pedryc 1, Renicki, Gałat, Serpina.
Trener: Oskar Serpina
UKS: Wasilewicz, Pasiuta - Wróblewski 6, Kuźbiński 6, Wysocki 6, Batura 3, Ziemiński 2, Ostrówka 2, Massopust 2, Kołodziejczyk 1, Kurzawa 1, Żubrowski, Ryba, Jaworski, Pasieczny.
Trener: Alicja Łukasik
Żółte kartki: Bronowski, Kłak, Gintowt - Żubrowski, Ostrówka, Wróblewski
Czerwona kartka: Bronowski 30'
Kary: Kryszeń, Gintowt, Bronowski - Ryba, Żubrowski, Kołodziejczyk, Massopust
Karne: 5/5 - 4/5
Sędziowie: Mateusz Krzemień (Osina), Paweł Matusiewicz (Szczecin)
Autor: Marcin Malinowski
Fot.: Dawid Lis
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie