
Warta Gorzów - Piast Żmigród 2:2
W spotkaniu 5. kolejki III ligi grupy III nie przyszło przełamanie Warty Gorzów. Swoją serię kontynuuje natomiast Piast Żmigród. W sobotę przy Mickiewicza padł remis 2:2.
Na początku obie ekipy dużo grały w środku pola. Pierwszą sytuację w 7. minucie miał Oskar Trzepacz po uderzeniu głową, ale skuteczną interwencją popisał się Kacper Majchrowski. Gospodarze nie mieli łatwo tym bardziej, że brakowało Dawida Ufira, który trzy dni wcześniej dostał czerwoną kartkę. Z czasem jednak także i oni doszli do głosu, kiedy to w 10. minucie, po dobrze wykonanym rzucie rożnym, nie znalazł się zawodnik, który by skierował piłkę do siatki. Wciąż jednak nieco więcej z gry mieli goście, którzy częściej przebywali na połowie gorzowian.
W 19. minucie znów groźną okazję stworzyli sobie gracze Warty z rzutu rożnego. Tym razem strzał padł, ale w polu bramkowym było zbyt dużo ludzi. Po chwili niemalże sam na sam wyszedł Bartosz Nowak, ale nie trafił w piłkę. W 23. minucie do rzutu wolnego podszedł Mateusz Kaczmarczyk i znów było blisko. Aleksander Sobczak zorientował się jednak w sytuacji i przeniósł "futbolówkę" nad poprzeczkę. Miejscowi złapali wiatr w żagle i mocniej przycisnęli przeciwnika, ale nic z tego nie wynikło.
W kolejnych minutach gra mocno się wyrównała. Akcje ofensywne przeprowadzali zarówno jedni, jak i drudzy. Wciąż jednak to przyjezdni sprawiali wrażenie lepszej drużyny. Warciarze grali nie w tempo, niedokładnie, a do tego brakowało odrobiny szczęścia. W końcu to wszystko zgrało się przy kolejnym już rzucie rożny, a strzałem głową golkipera pokonał Damian Szałas. Gorzowski zespół niedługo cieszył się jednak z prowadzenia, bo już po chwili piłkę wypluł Majchrowski, a dobił to Mikołaj Juchacz i mieliśmy znowu remis. Piłkarze obu drużyn stworzyli sobie jeszcze co najmniej po jednej sytuacji, po czym sędzia zakończył pierwszą połowę.
Od samego gwizdka do ataku ruszyły obie ekipy, lecz to Piast po chwili przejął inicjatywę i był bliżej zdobycia gola, co rusz atakując bramkę Majchrowskiego. Szczęśliwie dla Warty, do straty nie doszło. W 56. minucie w końcu okazję miał Paweł Posmyk, wcześniej samemu cofając się po piłkę, by kontynuować rozgrywanie piłki. Jego uderzenie głową złapał jednak Sobczak. Trzeba jednak pochwalić gorzowian za tę akcję, ponieważ bardzo ładnie się rozwijała.
Starania miejscowych przyniosły efekt, gdyż koledzy dobrze znaleźli Posmyka w polu karnym, a ten w niełatwej sytuacji zdołał trafić do siatki, wyprowadzając tym samym drużynę z Gorzowa na prowadzenie. To była woda na młyn, bowiem to gospodarze zaczęli przeważać. Coraz więcej strzałów oddawali podopieczni Mateusza Konefała, ale żmigrodzianie się odgryzali. W 77. minucie znów piłkarze Warty Gorzów popełnili błąd, faulując i doprowadzili do rzutu karnego, którego wykorzystał Mateusz Jaros. Odpowiedzieć mógł na to Posmyk, ale tym razem jego strzał głową wylądował na górnej siatce.
Walka o zwycięstwo trwała do samego końca. Szanse mieli jedni i drudzy, choć zdecydowanie więcej nerwów było po stronie miejscowych. Piłka w 90. minucie przeleciała obok Majchrowskiego i zatrzepotała w siatce, ale arbitrzy słusznie odgwizdali pozycję spaloną. Chwilę później, zdaniem gorzowskich piłkarzy, mylili się jednak co do faulu, przez co gospodarze nie mogli dokręcić rywalom śruby pod ich polem karnym. Sama końcówka to ponownie naciski ze strony "niebiesko-bordowych", ale w decydującym momencie źle trafił Łukasz Kopeć. Mecz zakończył się remisem 2:2.
Za tydzień gorzowianie zagrają na wyjeździe z Agroplonem Głuszyna w Namysłowie.
Po meczu powiedzieli:
Mateusz Konefał (trener Warty Gorzów): Dwa razy obejmowaliśmy w meczu prowadzenie i na pewno jest taki żal, bo po raz kolejny potrafimy strzelić bramki przeciwnikowi, stworzyć dużo sytuacji, stałych fragmentów, a w defensywie znowu nie ustrzegliśmy się błędów. Musimy ten jeden punkt uszanować. Kiedyś jeden z trenerów na kursie trenerskim powiedział, że jak ma się serię porażek czy nieudanych meczów, to zawsze warto złapać punkt zaczepienia, jakim jest remis. Nie szukać wtedy trzech punktów, tylko złapać ten remis i w następnym spotkaniu powalczyć o zwycięstwo. Cieszę się, że zawodnicy doświadczeni wzięli na siebie ciężar, jeśli chodzi o grę ofensywną. Po środowym meczu padło dużo niemiłych słów. Fajnie, że w takim momencie nie ma tzw. "spychologii", że patrzymy na młodzież, która ma prawo nie udźwignąć meczu, tylko na doświadczonych graczy. Z tyłu gorzej to wyglądało. Mieliśmy bardzo mało czasu. Skupiliśmy się praktycznie na regeneracji, bo środowe spotkanie kosztowało nas bardzo dużo sił. Graliśmy przez 70 minut w 10 na 11 i to było widać w sobotę. Końcówkę nam odcięło. Przed starciem z Piastem były tylko słowa w szatni i chcieliśmy zobaczyć, jaka będzie reakcja. Nie zareagowaliśmy i będziemy w tygodniu pracować nad tym.
Edi Andradina (trener Piasta Żmigród): Nie do końca jestem zadowolony, jak reagowała moja drużyna. Dwa razy potrafiliśmy strzelić bramkę, ale OK. To był taki dzień, że byliśmy zmęczeni i fizycznie nam czegoś brakowało. Stilon i Warta to porównywalne drużyny, ale Warta ma lepsze fragmenty gry i mocnego zawodnika z lewą nogą.
Damian Szałas (Warta Gorzów): Bardzo trudny mecz, wymagający przeciwnik. Nie ukrywam, że też odczuwaliśmy środowe spotkanie, gdzie graliśmy jednego mniej przez większość spotkania. To się odbiło na naszej fizyczności. Czujemy niedosyt mimo wszystko. Chcieliśmy wygrać. Na pewno nie chcieliśmy dopuścić do sytuacji dla Piasta. Ich gra opiera się na skrzydłach, duża moc, duża szybkość. My naszą grę opieramy na czymś innym. Trochę się gubiliśmy, ale w pewnym momencie to poukładaliśmy i mieliśmy kontrolę. Piast stworzył swoje sytuacje, ale my też mieliśmy sporo fajnych stałych fragmentów.
Warta Gorzów - Piast Żmigród 2:2 (1:1)
Szałas 41', Posmyk 62' - Juchacz 42', Jaros 78'
Warta: Majchrowski - Sadowski, Gołdyn, Szałas, Posmyk, Żeliszewski, Nowak, Wiśniewski, Zakrzewski (74' Grzywaczewski), Kaczmarczyk, Duchowski (85' Majerczyk)
Trener: Mateusz Konefał
Piast: Sobczak - Niewieściuk, Juchacz, Jajko (58' Fedyna), Kohut, Trzepacz, Bzdęga, Jaros, Sołtyński (65' Rusiecki), Kendzia, Moryson (72' Bobkiewicz)
Trener: Edi Andradina
Sędzia: Szymon Łężny (Kluczbork)
Żółte kartki: Kaczmarczyk 45' - Juchacz 44', Kendzia 83'
Pozostałe wyniki 6. kolejki III ligi gr. III (za 90minut.pl):
Miedź II Legnica - Stal Brzeg 5:0
Rekord Bielsko-Biała - Ruch Radzionków 5:2
Górnik II Zabrze - Zagłębie II Lubin 2:2
Gwarek Tarnowskie Góry - Ślęza Wrocław 1:0
Stilon Gorzów - Lechia Dzierżoniów 1:4
Pniówek Pawłowice Śląskie - Górnik Polkowice 0:2
Foto-Higiena Gać - Agroplon Głuszyna 3:3
Ruch Zdzieszowice - MKS Kluczbork 1:0
Autor: Marcin Malinowski
Fot.: Dawid Lis
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie