Reklama

Walka do samego końca nie przyniosła Warcie nawet punktu

egorzow.pl - Marcin
28/11/2020 15:57

Warta Gorzów - LKS Goczałkowice Zdrój 1:2

19. kolejka kończyła rundę jesienną III ligi gr. III i na zimową przerwę Warta Gorzów nie uda się w dobrych humorach. Sobotni mecz z LKS Goczałkowice Zdrój, mimo walki do samego końca i wielu okazji, gorzowianie przegrali 1:2.

Zanim rozpoczęło się spotkanie, to mieliśmy dwie uroczystości. Setny występ w III lidze świętował Adrian Gołdyn, który przystąpił do tego pojedynku jako kapitan, a ponadto otrzymał okolicznościową koszulkę. Ponadto z zarządzenia Polskiego Związku Piłki Nożnej przed pierwszym gwizdkiem uczczono minutą ciszy zmarłego w środę Diego Maradonę.

Już w pierwszych dziesięciu minutach obie drużyny usilnie atakowały i oglądaliśmy kilka okazji pod obiema bramkami. Najlepszą miał Paweł Posmyk, który po rzucie rożnym uderzył piłkę głową, a ta trafiła w poprzeczkę. Nie udało się wykorzystać zamieszania, które się wówczas wytworzyło, a było naprawdę blisko. Tak dużo zagrożenia nie tworzyli przyjezdni, ponieważ nawet przy rzucie wolnym nie udało się zaangażować Jakuba Kosiorka, bowiem "futbolówka" odbiła się od trzyosobowego muru.

W dalszej części tego starcia częściej w posiadaniu piłki był LKS. Pierw poskutkowało to nieprzyjemnym dla bramkarza centrostrzałem. Gorzowski golkiper jednak sobie poradził. Chwilę później było już 0:1, bowiem tym razem lewą stroną zaatakowali Ślązacy, udało się znaleźć trochę miejsca w polu karnym, ale pierwszy strzał obronił Kosiorek. Do wybitej piłki dobiegł Bartosz Marchewka i wówczas nikt już nie uratował Warty.

Gorzowianie próbowali odwrócić losy tej rywalizacji, ale okazję mieli bardzo rzadko. Niezłą zmarnował Posmyk, nieczysto uderzając piłkę z powietrza. Znacznie więcej z gry mieli gracze z Goczałkowic, którzy w 29. minucie przeprowadzili kolejny zabójczy atak lewą stroną boiska, który ponownie wykończył Marchewka, zmieniając wynik na 0:2. Gospodarze mieli naprawdę wyśmienitą okazję, by strzelić kontaktową bramkę, lecz znów zabrakło szczęścia, gdyż piłka odbiła się od poprzeczki, a przed Łukaszem Mrzykiem zaroiło się od piłkarzy.

Podopieczni Mariusza Misiury próbowali, ale brakowało wykończenia. Starania przyniosły jednak skutek w postaci błędu gości, który doprowadził do rzutu karnego. Na gola zamienił go Paweł Posmyk. Do końca pierwszej połowy mieliśmy sporo emocji, akcji jednej, jak i drugiej strony, ale już bez zmiany rezultatu.

Drugą partię meczu od ofensywnej akcji rozpoczęli Warciarze. Po rzucie wolnym Alana Błajewskiego zabrakło kogoś, kto dojdzie do piłki w polu karnym, mimo dobrego dośrodkowania. Ponownie mieliśmy okres walki i sytuacji po obu stronach. Trochę częściej na połowie rywali gościli miejscowi, lecz nadal był problem z wykończeniem. Z czasem LKS był prawie że zamknięty na własnej połowie. Przy rzucie wolnym w 62. minucie mocne zderzenie głowami Posmyka i obrońcy przyjezdnych, przez co mieliśmy chwilę przerwy dla pomocy medycznej. To była kolejna okazja dla "granatowo-bordowych", ale gracz gospodarzy musiał zejść z boiska i obłożyć bolące miejsce lodem. Doświadczony zawodnik wrócił po chwili do gry, a zaraz potem z 18. metra z rzutu wolnego strzelił wprost w ręce Mrzyka.

Napór ekipy z Gorzowa trwał, lecz nadal pozostawała bez drugiej bramki. Marcel Kasprzak nie wykorzystał sytuacji, mimo że leżał bramkarz. Między słupkami stanęli jednak obrońcy. Na ostatni kwadrans rezerwowych zaczął wprowadzać Misiura. Pojawił się Dawid Ufir, który miał wnieść nowe siły do drugiej linii. Chwilę po nim trzecią zmianę przeprowadził sztab grającego trenera Ćwielonga, a zespół Goczałkowic przełamał na moment założony na siebie klin, ale nadal w natarciu pozostawali miejscowi. Do siatki nie trafił Ufir po wrzucie z autu.

W 87. minucie gospodarzy uratował Gołdyn, wybijając piłkę tuż sprzed nosa rywali, którzy w końcówce prezentowali się trochę lepiej. Inicjatywa pozostała po stronie ekipy z Olimpijskiej i po kolejnym aucie oraz rożnym... nadal mieliśmy 1:2. Już w doliczonym czasie gry interwencja Piotra Maroszka zakończyła się jego faulem, ale też urazem. Rzut wolny egzekwował Błajewski, ale nic z tego nie wynikło. Po powrocie piłki w boczny sektor boiska nie udało się też wywalczyć rzutu rożnego.

Po niesamowicie emocjonujących ostatnich minutach, dwóch strzałach w końcowych sekundach i całej drugiej połowie bramek ostatecznie już nie oglądaliśmy i Warta Gorzów przezimuje w strefie spadkowej. Remis pozwalał być tuż nad nią. Wielka szkoda.


Po meczu powiedzieli:
Mariusz Misiura (trener Warty Gorzów):
Pamiętam moją pierwszą połowę w domowym meczu u siebie. Z perspektywy całej rundy ta wspomniana wyżej i ta, którą kończymy to jest niebo a ziemia. Uważam, że wspólny czas pracy, te dwa i pół miesiąca, to gołym okiem można zobaczyć bardzo dużą zmianę. Niestety, to jeszcze nie jest wystarczające, żeby regularnie punktować. Sam byłem ciekawy naszej dyspozycji, bo to trzeci w ciągu siedmiu dni. Dwa razy po tysiąc kilometrów podróży. Nie chciałbym szukać jakiegoś usprawiedliwienia, ale jestem dumny z chłopaków i tego, co zobaczyłem na boisku. Zrobiliśmy błędy taktyczne w przesuwaniu się. Nakreśliliśmy sobie plan, jak mamy się poruszać i dwukrotnie emocje, hurraoptymizm spowodował, że pressowaliśmy wysoko, a umówiliśmy się na grę w średnim pressingu. Pokarali nas za dwa błędy i ta kara jest bardzo bolesna, bo zeropunktowa. Praca z Radkiem Mikołajczakiem to dla mnie ogromna przyjemność. Profesjonalizm w każdym wymiarze, czy to na treningu, na boisku, czy poza nim. Mam nadzieję, że zostanie z nami i pomoże nam w drugiej rundzie w utrzymaniu. 18 punktów to nie szczyt marzeń, ale też nie jakaś tragedia. Wystarczy przypomnieć sobie, jak wyglądała sytuacja dwa, trzy miesiące temu. Mamy dwa czy trzy punkty straty do miejsca gwarantującego spokojny byt, więc jestem optymistą. Nie robię dramaturgii, patrząc na nasze problemy. Dołączyłem też w trakcie. Zawsze warto podejmować takie wyzwania. Do odważnych świat należy i wierzę, że na koniec sezonu będziemy świętowali utrzymanie Warty w III lidze. Trenujemy do 17 grudnia. W tym czasie odbędziemy indywidualne rozmowy z każdym zawodnikiem. Mamy gdzieś już jakiś plan roboczy, z którymi graczami chcielibyśmy przedłużyć kontrakty, na których pozycjach się wzmocnić. Grudzień nie będzie leniwy, tylko bardzo pracowity. Jak od 7 stycznia rozpoczniemy przygotowania, to chcemy już być w optymalnej kadrze. Gramy około dwunastu sparingowych gier ze względu na to, że chciałbym przejrzeć całą akademię, czyli dać szansę juniorom starszym i młodszym. Chciałbym przyjrzeć się im pod kątem pierwszej drużyny. Przyszedłem tutaj do Gorzowa zbudować coś dużego. Bardzo ważni są dla mnie wychowankowie, osoby z tego regionu. Mam nadzieję, że z tej akademii będę mógł wpisać sześciu, ośmiu zawodników w pierwszą drużynę i przygotowywać się do drugiej rundy III ligi.

Piotr Ćwielong (trener LKS Goczałkowice Zdrój): Początek spotkania super w naszym wykonaniu. Kontrolowaliśmy grę, strzeliliśmy dwie bramki. Myślę, że ten karny wprowadził trochę nerwowości w nasze szeregi. Niepotrzebnie, bo tak naprawdę zawodnik był tyłem do bramki. Błąd z naszej strony, po czym 2:1. W drugiej połowie spodziewaliśmy się, że Gorzów będzie grał siłową piłkę, agresywną. Tak było. Dużo czekali na stałe fragmenty gry. Byli bardzo groźni przy nich. Mają wysokich zawodników, więc spodziewaliśmy się tego, że możemy mieć problem. Skończyło się po naszej myśli, zdobyliśmy trzy punkty i na pewno z fajnymi humorami wrócimy do Goczałkowic.

Adrian Gołdyn (Warta Gorzów): Bardzo miłe, nie spodziewałem się takiego prezentu od klubu. Będę to pamiętał na lata. Niestety, straciliśmy dosyć szybko dwie bramki. Później, mimo że zdominowaliśmy mecz, mieliśmy dużo sytuacji, to nie udało się dogonić wyniku. Duża gorycz przed tą zimą, bo zależało nam, żeby w dobrych humorach zakończyć tę rundę.


Warta Gorzów - LKS Goczałkowice Zdrój 1:2 (1:2)
Posmyk 39' (karny) - Marchewka 19', 29'

Warta: Kosiorek - Gołdyn, Ławniczak, Zakrzewski Ł. (85' Poniedziałek), Posmyk, Krauz, Kasprzak, Błajewski, Śledzicki, Siwiński, Mikołajczak (76' Ufir)
Trener: Mariusz Misiura

LKS: Mrzyk - Mońka, Szymała, Jonda (68' Rączka), Zięba (68' Maroszek, 90+2' Maśka), Dragon, Furczyk, Ćwielong, Kozina (77' Ogrocki), Matuszczyk, Marchewka
Trener: Piotr Ćwielong

Sędzia główny: Paweł Kucharczyk (Trzebnica)
Żółte kartki: Gołdyn 12', Zakrzewski Ł. 28', Posmyk 43', Krauz 73' - Ćwielong 90+5'

Pozostałe wyniki 19. kolejki III ligi gr. III (za 90minut.pl):
Polonia-Stal Świdnica - Foto-Higiena Błyskawica Gać 0:5
Piast Żmigród - Miedź II Legnica 1:1
Ślęza Wrocław - Gwarek Tarnowskie Góry 4:1
Polonia Bytom - Stal Brzeg 1:0
Lechia Zielona Góra - ROW 1964 Rybnik 2:2
Rekord Bielsko-Biała - Polonia Nysa 3:0
Ruch Chorzów - Górnik II Zabrze 1:0
MKS Kluczbork - Pniówek Pawłowice Śląskie 29.11.2020r., godz. 13:00

Autor: Marcin Malinowski
Fot.: Dawid Lis

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo eGorzow.pl




Reklama
Wróć do