Wczoraj o 15.30 druzyna po raz pierwszy w 2013 r. spotkała się z trenerem Tomaszem Jeżem na dworze. Trening przewidziany jako tzw. tlenowy miał pokazać drogę, którą będą podążać piłkarze przez następne tygodnie. Na zajęciach stawiła się cała drużyna oraz kilku zawodników będących w kręgu zainteresowań sztabu i Zarządu Klubu. Po treningu piłkarze przystąpili do bitwy....na śnieżki.
Godzinne zajęcia przy obficie padającym śniegu były interesującym urozmaiceniem, gdyż do tej pory zawodnicy przebywali głównie w hali i siłowni. - Zajęć na dworze nie będzie za dużo w początkowej fazie przygotowań. Dopiero po 26 stycznia częściej będziemy wychodzić na zewnątrz. Dzisiejszy trening to moje pierwsze spotkanie z drużyną, więc chciałem ich przede wszystkim zobaczyć; dostrzec ich figury i czy aby nie przybyło parę kilogramów komukolwiek [śmiech - przyp. red.]. Widzę jednak, że każdy patrzył w talerz nie za mocno nadwyrężając wątrobę podczas minionych świąt. To dobrze. Dla mnie to znak, że każdy podchodzi profesjonalnie do tego co robi. Zdrowe i umiarkowane jedzenie to przecież klucz dla zachowania formy - podsumował wyraźnie uśmiechnięty na widok piłkarzy trener pierwszej drużyny, Tomasz Jeż.
Dzisiaj drużyna biegała i przygotowywała mięśnie do wysiłku w nadchodzących dwóch tygodniach. Na pierwszym treningu pojawili się nowi zawodnicy, którzy jeśli tylko znajdą uznanie w oczach trenera, a Zarząd Klubu uzna za niezbędne zatrudnienie piłkarza staną się oni częścią drużyny. - Nie ma mowy o żeganiu kogokolwiek, bo chcemy zrobić miejsce dla innego zawodnika. Za zespół odpowiada trener i to on podejmuje decyzje personalne w związku z przydatnością kogoś na boisku. Do nas należy jedynie wsłuchiwanie się w pragnienia sztabu trenerskiego i w miarę możliwości sprostanie oczekiwaniom - skomentował doniesienia prasowe wiceprezes Klubu Jacek Ziemecki.
Do treningów w ubiegłym tygodniu wrócili również młodzieżowcy. Dla wszystkich grup młodzieżowych zapewniliśmy hale sportowe. Młodsi trenują dwa razy w tygodniu, a starsi trzy. Półtoragodzinne jednostki treningowe powinny przynieść efekt, gdy młodzi piłkarze wybiegną na otwarte boiska. - Wciąż zmagamy się z różnymi problemami. Chodzi przede wszystkim o hale. Część placówek odmawia dalszego wynajmu z uwagi na swoje potrzeby i realizację innych zadań i stąd jesteśmy zmuszeni korzystać z uprzejmości m.in. sąsiedniej gminy Kłodawa. Nie jest także tajemnicą, że jednostki treningowe na hali to ogromne wyzwanie finansowe dla nas. Składki członkowskie rodziców i wydatki niestety nie bilansują się. Chcąc zapewnić każdej grupie trening - a przypomnę, że łącznie w tygodniu to ponad czterdzieści godzin zajęć - musimy czynić nierzadko czynności przypominające sapera. To przecież nasi podopieczni, a za każdym nazwiskiem jest młody człowiek, któremu trzeba zapewnić komfortowe warunki, aby chciał grać i trenować - podsumował działania grup młodzieżowych Leszek Sokołowski.
Komentarze opinie