Stało się to, na co czekali kibice Stilonu. Podopieczni Artura Andruszczaka w piątek rozegrali świetne spotkanie i pokonali na własnym obiekcie silne rezerwy Zagłębia Lubin. Pierwsza połowa zakończyła się remisem, ale po zmianie stron niebiesko-biali wzięli się do roboty i zdołali rozbić przyjezdnych. Te trzy punkty ważne są dla gorzowian również ze względu psychologicznego. Miejmy nadzieję, że ten tryumf pomoże niebiesko-białym uwierzyć w swoje możliwości.
Sam początek spotkania nie zwiastował takich emocji na późniejszych etapach pojedynku. Przez pierwszych kilkanaście minut z boiska wiało nudą. Zaczęło się to zmieniać od 20. minuty, kiedy przeważać zaczęli podopieczni Artura Andruszczaka. Gorzowianie mieli dwie świetne okazje do wyjścia na prowadzenie. Najpierw do bramki po dograniu Alana Błajewskiego nie trafił Paweł Posmyk, a kilka chwil później z najbliższej odległości Łukasz Maliszewski uderzył prosto w bramkarza. Dobijał jeszcze Posmyk, ale piłka po jego strzale zatrzymała się na obrońcy. Jednak, jak wiadomo, co się odwlecze, to nie uciecze. Posmyk pokonał w końcu golkipera przyjezdnych w 28. minucie, dzięki precyzyjnemu uderzeniu po rzucie rożnym. Odpowiedź Zagłębia była jednak ekspresowa. W 31. minucie genialne uderzenie z szesnastego metra oddał Karol Hodowany i na tablicy wyników widniało już 1:1. Podopieczni Pawła Karmelity poszli za ciosem i dziesięć minut później już prowadzili. Trzeba przyznać, że był to kolejny piękny gol, bo Robert Dziedzina z rzutu wolnego trafił praktycznie w samo okienko. Na szczęście gorzowianie doprowadzili do remisu jeszcze przed przerwą. Kordian Ziajka pokonał w 45. minucie Kacpra Majchrowskiego pięknym uderzeniem z szesnastu metrów.
Po zmianie stron gra podopiecznych trenera Andruszczaka wyglądała jeszcze lepiej. Gorzowianie grali wysokim pressingiem i długą piłką, dzięki czemu często zmuszali zawodników z Lubina do popełniania błędów. Dobrą okazję do trafienia miał w 50. minucie Rafał Świtaj, ale jego zaskakujący strzał został wybroniony przez golkipera przyjezdnych. Swoje szanse z dystansu mieli także Maliszewski i Błajewski, ale piłka nie chciała wpadać do bramki. Nie oznacza to, że Zagłębie całkowicie odpuściło. W 66. minucie w pole karne wpadł Wojciech Galas, który zdołał oddać strzał, ale futbolówka przeszła obok słupka. W końcu jednak szczęście się uśmiechnęło do gorzowian. Podopieczni Artura Andruszczaka wyszli na prowadzenie w 67. minucie. Błąd obrońców Zagłębia wykorzystał Posmyk, który nie dał szans bramkarzowi gości. Stilon dobił podopiecznych Pawła Karmelity w 83. minucie. Kordian Ziajka trafił do bramki lubinian z ostrego kąta i ustalił wynik spotkania na 4:2.
Artur Andruszczak (trener Stilonu): Mam nadzieję, że to nasze przełamanie i przyjdą następne takie mecze. Jeżeli tak będziemy grać w ostatnich jesiennych spotkaniach to o wynik jestem spokojny. Trzeba docenić, że chłopaki podjęli walkę, mimo że przegrywaliśmy. Graliśmy z bardzo dobrze zorganizowaną drużyną, dlatego też w przerwie zmieniliśmy naszą taktykę gry. Zaczęliśmy grać długą piłką, bo zauważyłem, że mają problem z grą w powietrzu w pobliżu własnej bramki. Bramki padły dzisiaj przepiękne i szkoda, że nie mogło być tutaj kibiców, którzy zawsze nas wpierali. Mam nadzieję, że ten wynik zaowocuje kolejnymi wygranymi. Paweł Posmyk ma potencjał, ale bardzo ciężko go z niego wydobyć. Mam nadzieję, że ten mecz pomoże mu dojść do dyspozycji sprzed roku.
Paweł Karmelita (trener Zagłębia II): Chcieliśmy zagrać otwartą piłkę, ale spotkaliśmy również dobrze usposobioną drużynę i bardzo zdeterminowaną. Dlatego wypada tylko pogratulować Stilonowi zwycięstwa i życzyć wszystkiego dobrego.
Kolejne spotkanie gorzowski Stilon rozegra już w przyszły weekend. Podopieczni trenera Andruszczaka pojadą do Zielonej Góry na starcie z miejscowym Stelmetem UKP.
Komentarze opinie