Kolejne wiosenne zwycięstwo odnieśli podopieczni Tomasza Jeża. Tym razem jednak tak łatwo nie było. Spójnia Ośno Lubuskie prowadzona przez bardzo dobrze znanego kibicom Zenona Burzawę stawiała duży opór i była blisko wywiezienia z Gorzowa punktu. Stilon jednak po bramce wyrównującej nie odpuścił i zdobył trzy punkty. Raz piłkę z bramki musiał wyciągać debiutujący między słupkami Wojciech Rozmiarek. Warto również przypomnieć, że gospodarzem tego meczu była Spójnia, choć odbył się on w Gorzowie.
Stilonowcy od pierwszych minut spotkania mieli sporą przewagę. Już w 4. minucie dobrym uderzeniem z dystansu popisał się Damian Szałas, ale futbolówka przeleciała na poprzeczką. Powtórkę z sytuacja mieliśmy parę minut później, ponownie uderzał z około 30 metrów Szałas, ale i tym razem piłka nie wpadła do bramki. Goście jednak nie zamierzali odpuszczać tego spotkania. W 15. minucie huknął z dystansu Tomasz Koszela, a dobrą interwencją popisał się debiutujący w bramce Stilonu Wojciech Rozmiarek. Niebiesko-biali pierwszą bramkę zdobyli w 33. minucie spotkania. Lewą stroną boiska urwał się obrońcom Paweł Posmyk i nie dał Sebastianowi Grendzie najmniejszych szans na skuteczna interwencję. Kopię sytuacji mieliśmy w 40. minucie, ale tym razem nasz supersnajper uderzył obok słupka. Pierwsza połowa zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem podopiecznych Tomasza Jeża.
Początek drugiej połowy porywającym widowiskiem nie był, ale emocje zaczęły się później. W 65. minucie któryś z zawodników Spójni posłał futbolówkę między obrońców Stilonu, a sytuację perfekcyjnie wykorzystał wprowadzony na boiska tuż po przerwie Daniel Szafran. Naszych to trafienie na szczęście nie podłamało. Już w 75. minucie dobrym podaniem do Posmyka popisał się Bartosz Werbski, nasz supersnajper walczył o futbolówkę z obrońcą Spójni i zdołał ją wystawić do nadbiegającego Jakuba Rosołowicza, któremu nie pozostało nic innego jak wpakować ją do pustej bramki. Przy okazji czerwoną kartką za dyskusje z sędzią został ukarany bramkarz ośnian i na boisku zameldował się Patryk Sala. Stilon zdołał wykorzystać grę w przewadze i w 85. minucie podwyższył na 3:1. Szałas wystawił piłkę Rafałowi Timoszykowi, a ten popisał się cudownym uderzeniem w samo okienko, co powoli staje się jego specjalnością. Gorzowianie mogli dołożył jeszcze jedno trafienie w 89. minucie, ale po świetnym podaniu od Posmyka przestrzelił Rosołowicz. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3:1.
Stilon kolejne spotkanie rozegra za tydzień z Lubuszaninem Drezdenko. Mecz ten odbędzie się na obiekcie przy ulicy Olimpijskiej.
[bTomasz Jeż (trener Stilonu): Wyszliśmy na drugą połowę rozkojarzeni i wydawało nam się, że wszystko pójdzie łatwo i pięknie. Staraliśmy się szukać nowych rozwiązań na przyszły sezon. Zagraliśmy dwoma defensywnymi pomocnikami. Niestety przeciwnik się nie załamał po stracie bramki. Po błędzie Maćka Sędziaka rywal rozegrał akcję, źle też byli ustawieni nasi obrońcy i dostaliśmy bramkę na 1:1. No i całe szczęście może, bo widowisko zyskało na jakości.
Zenon Burzawa (trener Spójni): Miałem plan nakreślony na to spotkanie: w pierwszej połowie grać tylko na jednego napastnika, musieliśmy przetrzymać napór gospodarzy, bo my wiedzieliśmy, że oni są piłkarsko lepsi. Udawało nam się to do pewnego momentu, aczkolwiek straciliśmy bramkę w trochę kontrowersyjnych okolicznościach. Na drugą połowę zaplanowaliśmy sobie wyjście dwoma napastnikami i udało nam się zdobyć bramkę. Ale później sytuacja bramkowa i czerwona kartka dla bramkarza. Można Stilonowi pogratulować, bo na pewno był on zespołem piłkarko lepszym.
Robert Kozioła (kapitan Stilonu): Na pewno Spójnia jest solidnym zespołem, ale duży wpływ miała na naszą grę pogoda. Przy bramce dla gości na pewno popełniliśmy duży błąd w obronie, poszła prostopadła piłka i przyjezdni zdołali wyrównać.
Komentarze opinie