Kolejne pewne zwycięstwo w tym sezonie odniósł Stilon. W sobotnie popołudnie gorzowianie nie mieli litości dla jedenastego w tabeli Łucznika Strzelce Krajeńskie. Podopieczni Tomasza Jeża zwyciężyli 4:0, a po raz kolejny postrachem defensywy rywala był Paweł Posmyk, który aż trzykrotnie wpisywał się na listę strzelców. Było to już szóste w tym sezonie zwycięstwo w stosunku 4:0. W poniedziałek dowiemy się, czy w następną sobotę dojdzie do wyjazdowego pojedynku z Vitrosiliconem Iłowa.
Przez pierwsze minuty obie drużyny nie mogły wejść w pole karne rywala przez co z boiska raczej wiało nudą. Pierwsze uderzenie w światło bramki oddał w 11. minucie Damian Szałas, ale jego strzał został wybroniony przez Jakuba Loca. Otworzyć wynik w 20. minucie mógł Paweł Posmyk, który później ustrzelił hat-tricka. Wpadł on w pole karne i minął golkipera, ale nie zdołał trafić do pustej bramki z bardzo ostrego kąta. Później jednak ładną akcję lewą stroną boiska przeprowadził Radosław Somrani, dośrodkował w pole karne, a szans na skuteczną interwencję Locowi nie dał Posmyk ładnym uderzeniem głową. To trafienie tylko wyostrzyło apetyt naszemu snajperowi i już w 31. minucie po dośrodkowaniu Szałasa Posmyk mógł się wpisać po raz kolejny na listę strzelców, ale uderzył z półobrotu nad poprzeczką. Chwilę później napastnik Stilonu był dużo skuteczniejszy. Przeprowadził on indywidualną akcję i pokonał Loca uderzeniem z pola karnego. Gorzowianie jednak na tym nie poprzestali i w 40. minucie podwyższyli na 3:0. Świetnym dośrodkowaniem popisał się Bartosz Werbski, a do bramki trafił Mateusz Trachimowicz. Ostatecznie już po pierwszej połowie Niebiesko-biali praktycznie byli pewni zgarnięcia trzech punktów.
Trochę słabiej wyglądała już druga część spotkania. Łucznik dalej nie potrafił przebić się przez solidną defensywę gorzowian, a podopieczni Tomasza Jeża skupili się na utrzymaniu futbolówki i kontrolowali to spotkanie. Niebiesko-biali jednak nie byli w pełni usatysfakcjonowani tym wynikiem i jeszcze parę razy starali się pokonać Loca. Trener przyjezdnych, Maciej Zadka, zapewne ustawił swój zespół defensywnie licząc na kontrataki, ale Granatowo-niebiescy przez całe 90 minut właściwie...nie stworzyli sobie ani jednej sytuacji. Blisko podwyższenie wyniku w 81. minucie był Posmyk, ale jego uderzenie z linii bramkowej wybił kapitan przyjezdnych, Adam Kuźlak. Chwilę później snajper Stilonu był już skuteczniejszy i po dośrodkowaniu z lewej strony wpakował piłkę do bramki. To trafienie zamknęło wynik spotkania z Łucznikiem. Kolejny pojedynek czeka gorzowian najprawdopodobniej za tydzień w Iłowie. Po tym meczu Paweł Posmyk ma na koncie już 29 trafień i jak na razie idzie po tytuł króla strzelców. Stilon ma w tabeli trzy punkty przewagi nad Formacją, która jutro gra u siebie ze słabą na wiosnę Polonią Słubice.
Tomasz Jeż (trener Stilonu): Po ostatnich spotkaniach już posądzano nas o jakieś błędy w przygotowaniach. Rozmawialiśmy, popracowaliśmy mentalnie. Nazywamy się Stilon i to do czegoś zobowiązuje. Dziś pierwsza połowa była lepsza niż zwykle, co właśnie było efektem naszych rozmów. Posiadanie piłki było chyba w stosunku 80:20 dla nas. Druga połowa słabsza bo i już gdzieś wkradło się podświadome lekceważenie wyjątkowo słabego rywala.
ZKS KRÓL Posmyk I