
Stilon Gorzów - KS Polkowice 1:4
W jednym z zaledwie dwóch spotkań 19. kolejki III ligi grupy III Stilon Gorzów uległ drużynie KS Polkowice 1:4. To było po prostu słabe spotkanie w wykonaniu gorzowskiego zespołu.
W wyjściowym składzie zadebiutowali pozyskani w zimowej przerwie bramkarz Krystian Rudnicki, Mateusz Kwiatkowski i gracz ze wschodu, Motoki Kakehi, który dzień przed spotkaniem został potwierdzony do gry. Nie był to udany początek dla tych zawodników. Pierwsza akcja należała do gości, ale zbyt słaby strzał obronił golkiper gospodarzy. Chwilę później nastąpił jednak kolejny atak, tym razem nie środkiem, a z lewej strony. Dogranie dobrze wykorzystał Dominik Radziemski, wyprowadzając zespół z Polkowic na prowadzenie.
W kolejnych minutach nie wyglądało to lepiej. Przyjezdni wciąż naciskali, a ataki Stilonu były skutecznie rozbijane, nie dając miejscowym okazji do strzału na bramkę Damiana Primela. Gorzowianie nie wystrzegali się też błędów w postaci niedokładnych podań. Piłkarze Adama Gołubowskiego momentami wydawali się zagubieni. W 17. minucie przy rzucie rożnym nie kryty był Mateusz Magdziak, który w tempo wbiegł na piłkę i wbił ją głową do siatki. Ekipa z Gorzowa przegrywała już 0:2.
Piłkarzom Enkeleida Dobiego trzeba przyznać, że dobrze się ustawiali, dzięki czemu szybko mogli podwajać zawodnika z piłką, co kończyło się najczęściej przejęciem. Po 20 minutach "niebiesko-biali" nieco przyspieszyli, dłużej pograli w okolicach pola karnego przeciwnika, ale znowu zabrakło decydującego podania. Gorzowianie mieli już więcej z gry, ale wciąż przewaga była po stronie gości, którzy stwarzali też większe zagrożenie pod bramką przeciwnika. W 38. minucie doskonałą okazję miał Jędrzej Drame. Dostał podanie idealnie w tempo i właściwie miał już tylko bramkarza przed sobą. Potężne uderzenie znacząco przeleciało jednak nad poprzeczką. W samej końcówce podobnie wyszedł Bartosz Flis, ale strzelał po ziemi i futbolówka minimalnie minęła dalszy słupek. Do końca połowy goli już nie oglądaliśmy.
Drugą część pojedynku od kilku ataków ponownie zaczął KS Polkowice, choć jedną akcję przeprowadzili też miejscowi. Nadal trudno było mówić o tym, by przejęli inicjatywę. W 54. minucie kontrę w przewadze 4 do 2 rozegrali polkowiczanie. Strzał obronił Rudnicki. Próbówał także Stilon. Znów jednak złe podanie, ale z daleka strzelił Flis, lecz piłka przeleciała obok bramki. W 59. minucie pech chciał, że doszło do zagrania ręką Alana Błajewskiego w polu karnym i sędzia Paweł Łapkowski podyktował rzut karny dla przyjezdnych. Michał Bednarski pewnie pokonał gorzowskiego bramkarza i było już 3:0.
Trener Gołubowski po tej akcji dokonał potrójnej zmiany. Przyniosło to trochę korzyści, bo z powietrza uderzał Kakehi, ale strzał był zbyt słaby. Nieco później, w 65. minucie kontratak Damiana Pawłowskiego z prawego skrzydła skutecznie zakończył Łukasz Zakrzewski. Rezerwowi spisali się na medal, ale na niewiele się to zdało, bowiem gdy tylko gra przeniosła się w drugie pole karne gracz z Gorzowa sfaulował rywala i arbiter po raz drugi wskazał na "wapno". Tym razem "jedenastkę" na gola zamienił Maciej Bancewicz. Do końca tempo starcia było wysokie. Zarówno jedni, jak i drudzy, chcieli jeszcze powiększyć swój dorobek. Rywalizacja zakończyła się rezultatem 1:4, a to oznaczało, że KS Polkowice po raz drugi w tym sezonie pokonał Stilon Gorzów.
Kolejny mecz gorzowianie mają w planie rozegrać już za tydzień. Wtedy zmierzą się z z liderem, Stalą, w Brzegu.
Po meczu powiedzieli:
Adam Gołubowski (trener Stilonu Gorzów): Gratuluję trenerowi zasłużonych trzech punktów. W tamtej rundzie jedyny zespół, który był od nas lepszy i zasłużenie wygrał. Tym razem również. Generalnie jest trudno. Boli ta porażka z tego względu, że zagraliśmy na bardzo słabym poziomie mentalnym. Myślałem, że będziemy mieli więcej możliwości pogrania, jednak ten wiatr nam na to nie pozwolił. Boisko jeszcze w miarę, ale trzeba było walczyć, asekurować, zbierać drugie piłki i pokazać determinację. My mieliśmy to fragmentami. W pierwszej połowie takie 20 minut, w drugiej też. Wtedy potrafiliśmy stworzyć sobie sytuacje. Dwie doskonałe przed przerwą, dwie po, ale to zdecydowanie za mało. Mecz fatalnie się rozpoczął, bo w 3. minucie bramka z niczego. Straciliśmy pewność siebie i było widać, że czegoś nam brakuje. Zupełnie nie nasz dzień. Pierwszą jedenastkę zestawiłem nie tak, jak powinienem, ale to już wiem po spotkaniu. Nie wiem, czy będzie co analizować, bo z drużyną chcemy o tym pojedynku zapomnieć. Jak będziemy się bali podejmować ryzyka, brać na siebie odpowiedzialność, to niczego nie osiągniemy. 16 kolejek przed nami, więc jest wiele do zrobienia. Mam nadzieję, że to taki nasz ostatni mecz, w którym przeciwnik jest lepszy od nas. Te dwa rzuty karne były trochę dyskusyjne. Ani sędzia nie był dla nas szczęśliwy, ani wiatr i zestawienie pierwszej jedenastki, ale pozytywy na pewno też jakieś się znajdą.
Enkeleid Dobi (trener KS Polkowice): Tego meczu, nie powiem, że się baliśmy, ale przygotowywaliśmy się, widzieliśmy i analizowaliśmy spotkania Stilonu. Uważam, że to jedna z lepszych drużyn w naszej grupie, która stawia na dobrą grę, kombinacyjną. Mówiąc krótko, to taka nasza kopia. Tym razem nam się udało. Otworzyliśmy wynik w trzeciej minucie i może to nam trochę ułatwiło wejście w mecz. Zawodnicy Polkowic pokazywali determinację i poświęcenie. Dostali nagrodę, że wygraliśmy. Stilon miał swoje momenty, że mogli nas zaskoczyć. Jestem trochę zły na bramkę. Jeżeli przeciwnik stworzy sam sytuację, to nie mam pretensji, ale daliśmy się zaskoczyć przez podanie bramkarza. To troszeczkę boli. Jedziemy dalej. Staramy się robić swoje i osiągać cele.
Łukasz Maliszewski (Stilon Gorzów): Mam nadzieję, że wszyscy zawodnicy z naszego zespołu zrobią sobie rachunek sumienia, przemyślą swoją postawę na boisku, jak podeszli do tego meczu. Pierwszą połowę przegraliśmy w głowach. Większość pojedynków na ziemi przegrywaliśmy, nie stworzyliśmy praktycznie żadnej dogodnej sytuacji. W drugiej połowie nie mieliśmy nic do stracenia, musieliśmy się otworzyć. Po karnym szybko strzeliliśmy na 1:3, zaczęliśmy wierzyć w siebie. Strzelili na 1:4 i spuściliśmy w głowy, nie byliśmy już w stanie nic zrobić, pomimo że serce chciało. Był to zespół zdecydowanie lepszy. Mam nadzieję, że to był jedyny wypadek na naszym stadionie i następne mecze będą już tylko i wyłącznie lepsze, a od następnej kolejki będziemy tylko piąć się w górę. Musimy wygrywać.
Stilon Gorzów - KS Polkowice 1:4 (0:2)
Zakrzewski 65' - Radziemski 3', Magdziak 17', Bednarski 60' (karny), Bancewicz 67' (karny)
Stilon: Rudnicki - Ogrodowski, Kaczmarczyk, Kwiatkowski, Błajewski (60' Maliszewski), Kakehi, Lisowski, Świtaj (67' Jakubowski), Bartolewski, Flis (60' Zakrzewski), Drame (60' Pawłowski)
Trener: Adam Gołubowski
KS: Primel - Magdziak, Kowalski-Haberek, Konfał, Galas (63' Karmelita), Radziemski (85' Zawadzki), Nowacki (69' Kobiela), Bancewicz, Bednarski (76' Szuszkiewicz), Azikiewicz, Fryzowicz
Trener: Enkeleid Dobi
Sędzia: Paweł Łapkowski (Świebodzin)
Żółte kartki: Kaczmarczyk 43', Lisowski 64' - Nowacki 31', Galas 53', Azikiewicz 55'
Autor: Marcin Malinowski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie