Grający rezerwowym składem Stilon Gorzów przegrał w Dobiegniewie z Błękitnymi 0:2. Gra niebiesko-białych w pewnych momentach wyglądała nawet nieźle, ale spora ilość błędów indywidualnych spowodowała, że z awansu do 1/8 okręgowego Pucharu Polski (poziom wojewódzki) cieszą się podopieczni Jarosława Staszaka. Obserwując to spotkanie na myśl przychodziły mecze pucharowe w wykonaniu Stilonu z ubiegłych lat, z LZS Bobrówko (0:1) i GKP Pszczew (0:1).
Jeżeli chodzi o grę ofensywną Stilonu, to pierwsza połowa należała do duetu Jakub Rosołowicz – Daniel Mrozek. Już w 9. minucie niebiesko-biali mogli prowadzić...4:0. Tuż po rozpoczęciu spotkania obok słupka uderzył Mrozek. W 5. minucie po wrzutce „Rosołka” znowu strzelał 17-letni zawodnik Stilonu, ale tym razem nad poprzeczką. Chwilę później wrzutka Grzegorza Bajko odbiła się od poprzeczki, a wiele sekund nie musieliśmy czekać, żeby w świetnej sytuacji znalazł się Rosołowicz, który uderzył w zawodnika meczu, Eryka Wojtaszka. Kibice próbowali zliczyć dogodne sytuacje podopiecznych Tomasza Jeża, a na prowadzenie w tym czasie wyszli gospodarze. Po wrzutce z rzutu wolnego przy słupku głową uderzył Łukasz Bulera, a Jakub Loc mógł jedynie wyciągnąć piłkę z siatki. Po tym wydarzeniu Błękitni przeszli do defensywy i nastawili się na kontry, a niebiesko-biali nie potrafili się przebić przez ten mur. Kolejne zagrożenie gospodarze stworzyli w 36. minucie. Po rzucie wolnym Bulera strzelał tuż obok słupka. Pod koniec pierwszej połowy Stilon miał jeszcze dwie okazje do wyrównania. W 41. minucie po akcji duetu Rosołowicz – Mrozek, ten drugi główkował tuż nad poprzeczką, a chwilę później sprzed pola karnego w słupek trafił Radosław Janczylik. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem gospodarzy.
Błękitni mogli podwyższyć już w 48. minucie. Sprzed pola karnego uderzał Jakub Ryżyk, ale na szczęście futbolówka trafiła tylko w boczną siatkę. Później mieliśmy zastój w grze. Znaczną przewagę mieli gorzowianie, ale nie potrafili oni sobie z tego stworzyć klarownej okazji bramkowej. Taką mieliśmy dopiero po paru zmianach dokonanych przez Tomasza Jeża. W 75. minucie po rzucie rożnym tuż obok słupka uderzył Kordian Ziajka. Niestety, chwilę później gospodarze przeprowadzili zabójczą akcję. Jakub Ryżyk zagrał sobie dosyć wyraźnie piłkę ręką, na co nie zareagował sędzia, mimo protestów gorzowian (do sędziów z Drezdenka szczęścia Stilon nie ma), a napastnik gospodarzy w sytuacji sam na sam nie dał szans Locowi. Przy tym wyniku podopiecznym Tomasza Jeża grało się jeszcze ciężej. W 89. minucie jeszcze w polu karnym został sfaulowany Rafał Timoszyk i niebiesko-biali mieli szansę na trafienie, na otarcie łez. Niestety nie popisał się kapitan Stilonu (oczywiście kapitan tylko w meczu z Błękitnymi). Dawid Kaniewski z jedenastego metra trafił praktycznie prosto w Wojtaszaka. Jeszcze w doliczonym czasie gry mieliśmy rewelacyjną sytuację do zdobycia gola kontaktowego, ale strzał Macieja Sędziaka został fantastycznie wybroniony przez golkipera gospodarzy. Ostatecznie Stilon Gorzów przegrał w Dobiegniewie i pożegnał się z rozgrywkami okręgowego Pucharu Polski.
Jarosław Staszak (trener Błękitnych): Młodzież ze Stilonu na pewno postawiła nam trudne warunki, każdy z nich chciał się przecież pokazać przed trenerem. Byli świetnie wyszkoleni technicznie, ale to nie wystarczyło. Liczy się to, co w sieci, a my strzeliliśmy dwie bramki. Trochę nam szczęście dopisało, bramkarz był dziś w dobrej dyspozycji. Mieliśmy też opracowane stałe fragmenty gry, co było widać na boisku. Stilon grał lepiej taktycznie. Wiadomo, to trzecioligowiec, my jesteśmy drużyną trochę z łapanki. Niektórzy nie trenują, tylko na mecze przyjeżdżają. W lidze gramy o utrzymanie i ogranie młodzieży, która ma nas starszych zastąpić. Myślę, że walką i determinacją zasłużyliśmy na tą wygraną.
Tomasz Jeż (trener Stilonu): Oczywiście zadowolony nie jestem, zawsze gra się o wygraną. My popełniliśmy jeden błąd, drugi zrobił sędzia. Mieliśmy oczywiście sytuacje, na czele z rzutem karnym, które powinniśmy byli wykorzystać. Dlatego przegraliśmy,choć byliśmy stroną dominującą. Miałem okazję przyjrzeć się tym, którzy mniej grają w lidze. Mamy swoje problemy, do Żmigrodu jedziemy bez czterech podstawowych graczy i mam teraz pogląd, jaką siłą dysponuję.
Komentarze opinie