Stilon nie dał szans Warcie w dzisiejszym sparingu. Niebiesko-Biali pokonali podopiecznych Sławomira Bednarczyka, aż 4:0. Stroną przeważającą przez całe 90 minut był oczywiście czwartoligowiec. Na spotkaniu mimo przeraźliwego zimna była ponad setka fanatyków obu zespołów. Mimo dużej przewagi Stilonu, pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, a dopiero w drugiej podopieczni Tomasza Jeża rozpoczęli festiwal strzelecki.
Pierwszą sytuację Niebiesko-Biali stworzyli sobie już w 5. minucie gry. Po dośrodkowaniu z prawej strony tuż nad bramką uderzył Paweł Posmyk. Stilonowcy, którzy byli praktycznie cały czas przy piłce, nie potrafili jednak poważnie zagrozić bramce Grzegorza Szymańskiego. W 18. minucie, po stracie Warciarzy, w sytuacji sam na sam znalazł się Łukasz Maliszewski, który strzelił obok słupka. Świetną okazję „Mali” miał również w 36. minucie, kiedy to futbolówka, po jego uderzeniu odbiła się od dwóch słupków i wylądowała w rękach bramkarza. Przed zakończeniem pierwszej połowy jeszcze świetną okazję miał Bartosz Werbski, który z dystansu strzelił tuż obok bramki. Kolejnym ze Stilonowców, który obił słupek, był Paweł Posmyk w 41. minucie.
Druga część spotkania zaczęła się dosyć sennie. Warciarze dalej nie potrafili wyjść z własnej połowy, a Stilon nie mógł stworzyć poważnego zagrożenia pod bramką Szymańskiego. Zmieniło się to w 63. minucie. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Maliszewskiego bramkę samobójczą zdobył Jakub Saturski. Po tym trafieniu w Niebiesko-Białych uruchomiły się dodatkowe pokłady energii. Parę minut później sędzia odgwizdał rzut karny, po faulu na Posmyku, a jedenastkę skutecznie wykonał sam poszkodowany. W 76. minucie blisko trafienia był Kłodawski, ale futbolówka po jego strzale przeleciała tuż obok słupka. Długo nie musieliśmy czekać na kolejne zagrożenie ze strony tego zawodnika. Tym razem Amadeusz trafił jednak w poprzeczkę. Chwilę później jednak zdołał zaliczyć asystę. Po jego centrze z lewej strony boiska na 3:0 podwyższył Posmyk. Kiedy wszyscy myśleli, że to już koniec, do głosu doszedł jeszcze Mateusz Trachimowicz, którego uderzenie ustaliło wynik spotkania na 4:0.
W trakcie meczu doszło do ciekawej sytuacji, kiedy Szymański sfaulował Posmyka przed polem karnym. Sędzia pokazał za to bramkarzowi Warty czerwony kartonik, ale sztab szkoleniowy Stilonu zgodził się na to, aby Niebiesko-Bordowi dalej grali w jedenastkę.
Obie drużyny już za tydzień rozpoczynają rundę wiosenną. W sobotę rywalem Stilonu będzie Formacja Port 2000 Mostki, zaś w niedzielę Warta pojedzie do Różanek na starcie z tamtejszą Różą.
Tomasz Jeż (trener Stilonu):Bramek w pierwszej połowie nie było, ponieważ brakowało dokładności albo szczęścia. Przeciwnik bronił praktycznie całą drużyną. W drugiej było już troszeczkę lepiej, co spowodowane mogło być opadnięciem przeciwnika z sił. Dużą wadą było również boisko, na którym zacierały się różnice pomiędzy zawodnikami jeżeli chodzi o umiejętności techniczne.
Sławomir Bednarczyk (trener Warty):Jeżeli miałbym opisać to spotkanie w paru słowach, to była to obrona Częstochowy i nieporadność z przodu. Nie mieliśmy czym zagrozić przeciwnikowi. W pierwszej połowie, kiedy jeszcze nie było żadnych zmian, radziliśmy sobie całkiem dobrze, a w drugiej środek praktycznie całkowicie odpuścił i przeciwnik mógł sobie tworzyć sytuację za sytuację, co wykorzystał.
realista Nie miażdży, bo z Czarnymi wygrał również 4 , a czarni są również 4 ligowcem więc czym się podniecać...