Gorzowianie wygrali drugi mecz z rzędu. Tym razem w Gorzowie przegrał GKS Kobierzyce. Gorzowianie do roboty wzięli się dopiero w drugiej połowie, kiedy strzelili dwie bramki. Z czołowych drużyn III ligi dolnośląsko-lubuskiej swojego meczu nie wygrała tylko Foto-Higiena Gać, która uległa na wyjeździe Lechii Dzierżonów, 0:2. To pozwoliło podopiecznym Tomasza Jeża awansować na 6. pozycję w tabeli.
Przez praktycznie całą pierwszą połowę z boiska wiało nudą. Były jednak również i sytuacje, o których warto wspomnieć. W 10. minucie świetne prostopadłe podanie dostał Piotr Mrowiec, który urwał się obronie i w sytuacji sam na sam z Dawidem Dłoniakiem uderzył o centymetry obok słupka. Gorzowianie pierwszą groźniejszą sytuację stworzyli sobie w...35. minucie, kiedy tuż nad poprzeczką strzelił Maciej Sędziak. Groźnie było jeszcze w 40. minucie. Po rzucie rożnym tuż nad bramką uderzył Paweł Posmyk. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Druga połowa, przynajmniej na początku, również nie zachwycała. Pierwszy strzał zobaczyliśmy dopiero w 58. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzał tuż nad poprzeczką oddał Robert Kozioła. W końcu jednak nadeszła 62. minuta. Piłkę przy nodze miał Łukasz Maliszewski i wydawało się, że odda on strzał na bramkę przyjezdnych, tymczasem podał on sprytnie do Bartosza Werbskiego, który z ostrego kąta zdołał pokonać Jarosława Krawczyka. Długo również nie musieliśmy czekać na podwyższenie wyniku. Z rzutu rożnego dośrodkował Maliszewski, a ze skraju pola karnego pięknie pod poprzeczkę uderzył Radosław Somrani i mieliśmy już 2:0 dla Stilonu. Chwilę później niestety drugą żółtą kartką, a w konsekwencji czerwoną, został ukarany Rafał Timoszyk i był on zmuszony do zejścia z boiska. Okazji do strzelenia bramki kontaktowej szukali również przyjezdni. W 71. minucie dobre podanie w pole karne dostał Michał Struzik, który zdołał oddać strzał, ale dobrą interwencją popisał się Dłoniak. Do końca spotkania już za wiele się nie działo. Raz strzałem obok słupka popisał się Posmyk, a parę minut później prosto w bramkarza strzelił Kordian Ziajka. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Stilonu 2:0.
Kolejny mecz gorzowianie zagrają w najbliższą środę. Podopieczni Tomasza Jeżą pojadą odrabiać straty do Wrocławia, gdzie zmierzą się z tamtejszą Ślęzą.
Tomasz Jeż (trener Stilonu): Dziwne jest to, że dwa spotkania z rzędu i w zasadzie jeżeli jesteśmy w pełnym składzie osobowym, to gramy gorzej, jak wtedy kiedy wyrzucają nam zawodnika z boiska. Dostajemy zastrzyk adrenaliny, szybko gramy, potrafimy wymienić celne podania, dobrze konstruujemy akcje, dobrze wychodzimy do ofensywy, skutecznie bronimy. Może trzeba zmienić przepisy w naszej drużynie, może bardziej by nam pasowało jak byśmy grali w dziesięciu. Pierwsza połowa wyglądała tak, że jeżeli ja bym się przebrał i wszedł na boisko, to nie robiłbym różnicy w tym sensie, że nie wyglądałbym gorzej od zawodników. Graliśmy zbyt wolno, statycznie, powoli przemieszczaliśmy się, natomiast później ta bramka nas uskrzydliła. Po ostrych słowach wróciliśmy do tego, co dawało nam bramki w tamtym sezonie, w tych wygranych spotkaniach, czyli wejścia naszych bocznych pomocników, zdecydowanie, na szybkości. Bartek Werbski skutecznie wykończył akcję, później padła druga bramka.
Wiesław Urycz (trener GKS): Na pewno sytuacja, którą zmarnowaliśmy powinna otworzyć nam drogę do bramki. Mecz, można powiedzieć, wyrównany. Po naszych błędach dwie bramki, gdzie nie powinny takie błędy się zdarzyć. Byliśmy równorzędną drużyną i można powiedzieć, że Stilon nas tutaj nie zaskoczył. Wiedzieliśmy, jak grają. Mecz był wyrównany, zacięty i do końca trzymał w napięciu.
Komentarze opinie