Po strasznych męczarniach Stilon wygrał w Strzelcach Krajeńskich w meczu 9 kolejki IV ligi 1:0. Jedyną bramkę na wagę 3 punktów zdobył Mateusz Trachimowicz. Głównym bohaterem, niestety negatywnym tego spotkania był...sędzia z Zielonej Góry, który popełniał błąd za błędem.
W zespole prowadzonym przez Tomasza Jeża zagrać nie mogli dalej kontuzjowani Artur Andruszczak i Maciej Sędziak z kolei Paweł Posmyk pauzował z powodu 4 żółtych kartek. W 16 minucie musiał zejść z boiska również Sebastian Żłobiński, który naciągnął mięsień uda. W zespole gości zaś brakowało jedynie...trenera Waldemara Wilczyńskiego, którego zastąpił wczoraj na ławce Krzysztof Kiliński.
Spotkanie lepiej rozpoczął zespół gospodarzy. Już w 4 minucie po ładnej akcji całej drużyny tuż nad bramką Dłoniaka uderzał Lawal. Później przez dłuży czas na boisku oprócz twardej gry obu zespołów nic nie przykuwało uwagi kibiców Łucznika i Stilonu. W 16 minucie z powodu urazu zmieniony został 40-letni Sebastian Żłobiński za którego chyba w ramach wymiany pokoleniowej wszedł...17-letni Adrian Nowak. W 24 minucie w pole karne Niebiesko-Białych dośrodkowywał Zakryszko, Dłoniak nie zdołał złapać piłki ale na szczęście nikt nie wbił jej do bramki. Sędzia, który najwyraźniej nie panował nad tym meczem walki co chwilę swoimi fatalnymi decyzjami wręcz doprowadzał do furii reprezentantów obu zespołów.
W 32 minucie bardzo blisko wyjścia na prowadzenie był Stilon lecz po dośrodkowaniu młodego Nowaka Rosołowicz będąc metr od pustej bramki...spudłował! Wśród Stilonowców słychać było tylko jęk zawodu. W 45 minucie Antczak uciekł obrońcom Łucznika i podał do praktycznie niekrytego Nowaka ale ten drugi uderzył niedokładnie i trafił prosto w byłego bramkarza Stilonu sprzed kilkunastu lat – Roberta Wojsznisa.
Dobrze drugą połowę mógł rozpocząć zespół gospodarzy. Po bardzo wątpliwym przewinieniu Truszczyńskiego (otrzymał on za to równie wątpliwą żółtą kartkę) z dobrej pozycji rzut wolny wykonywał Lawal. Nigeryjczyk jednak na nasze szczęście trafił praktycznie prosto w Dłoniaka. Po tej sytuacji ani jedni ani drudzy przez dłuższy czas nie potrafili stworzyć sobie klarownych sytuacji. Rozpoczął się wtedy prawdziwy festiwal fauli i gaf sędziego. W 65 minucie piłkę w pole karne dostał Rosołowicz, który uderzył wydawało by się, że przy słupku i niektórzy zaczęli się cieszyć z prowadzenia Stilonu. Niestety jak się okazało parę sekund później futbolówka o milimetry minęła bramkę Wojsznisa. W 75 minucie po starciu Grabskiego ze Somranim sędzia ukarał „żółtkiem” obu jednak zawodnik gospodarzy już miał na swoim koncie żółtą kartkę i musiał zejść z boiska.
W 78 minucie na prowadzenie mogli wyjść gospodarze. Bierka urwał się naszym obrońcom i był sam na sam z Dłoniakiem ale nasz golkiper zdołał wyłapać uderzenie skierowane na długi słupek. Bramka decydująca o zdobyciu przez Niebiesko-Białych 3 punktów padła w 88 minucie spotkania. Po rzucie rożnym uderzał nasz kapitan, Robert Kozioła, a po drodze futbolówkę dotknął jeszcze wprowadzony wcześniej na boisko Mateusz Trachimowicz, który tym samym zaliczył 3 trafienie w 3 meczu! Nasi już do końca świetnie się bronili. W końcówce dwa bardzo ważne starcia wygrali Somrani i Szałas. Ostatecznie zespół Tomasza Jeża wygrał w Strzelcach 1:0 i utrzymał prowadzenie w ligowej tabeli!
Komentarze opinie