Reklama

Stilon Gorzów w finale Lubuskiego Pucharu Polski

egorzow.pl - Marcin
24/05/2017 18:49

Stilon Gorzów - Falubaz Zielona Góra 3:0

W środowe popołudnie Stilon Gorzów w półfinale Lubuskiego Pucharu Polski znakomicie zagrał z Falubazem Zielona Góra i wygrał 3:0, awansując po raz trzeci z rzędu do finału tych rozgrywek.

 

Od samego początku tego spotkania tempo było dość wysokie i obie drużyny raz po raz atakowały. Pierwsze strzały oddawali jednak goście, a dokładnie Kacper Kochanowski, Szymon Kobusiński i były gracz gorzowskiej drużyny, Michał Chyrek. W 15. minucie ładnym uderzeniem zza pola karnego popisał się Alan Błajewski. Świetnie ustawiony był jednak Łukasz Budzyński, pewnie łapiąc piłkę w locie. Pięć minut później okazję po rzucie rożnym miał zaś Daniel Mrozek, ale nieczysto trafił głową. Po pierwszej fazie na korzyść Falubazu, inicjatywę przejął Stilon, ale mimo ogromu sytuacji nie przekładało się to jednak na bramki. Podopieczni Adama Gołubowskiego co chwilę wrzucali piłkę pod bramkę, ale dośrodkowania te zazwyczaj były zbyt mocne. W 33. minucie Piotr Rymar ruszył z kolei prawą stroną i szukał podania po ziemi, ale trafił w obrońcę. Futbolówka wróciła do niego, ale strzał przeleciał nad poprzeczką. "Niebiesko-biali" właściwie zdominowali rywala, prawie nie wpuszczając go na swoją połowę. Dopiero w końcówce nieco zwolnili i popełnili kilka błędów, choć bez konsekwencji i po 45 minutach mieliśmy bezbramkowy remis.

 

Wraz z rozpoczęciem drugiej części starcia, trener gorzowian sięgnął po zmiany. Na boisku pojawił się Damian Szałas, który zastąpił mniej doświadczonego Patryka Jakubowskiego. Ten właśnie zawodnik miał niezła okazję, kiedy otrzymał podanie od Błajewskiego. Szałas pięknie się złożył do strzału, ale trafił nieczysto i do tego interweniował obrońca. Kilka chwil później uderzał z kolei Rymar po płaskim podaniu z lewej strony. Piłka powędrowała jednak prosto w ręce Budzyńskiego. Gospodarze zaciekle atakowali, ale wciąż były to mocno niecelne strzały. Z rezerw skorzystać musiał też trener Jarosław Miś. Kontuzji ręki doznał Maciej Rybak, za którego wszedł Kacper Koppenhagen. Nadal przewaga była po stronie "niebiesko-białych", ale kibice cały czas czekali na gole. I wreszcie się doczekali w 62. minucie! Znakomicie w linii ustawił się Paweł Posmyk, przez co nie było spalonego. Gorzowski napastnik otrzymał piłkę, doszedł  do bramki z obrońcą obok, zszedł na lewę nogę i strzelił z ostrzejszego kąta. Stilon od razu próbował pójść za ciosem, ale bez skutku, a na boisku pojawiło się trochę chaosu. Odpowiedzieć próbowali zielonogózanie, ale nie wykorzystali zamieszania w szeregach obronnych miejscowych. Potem ponownie inicjatywę przejęli gracze z Gorzowa, tworząc sobie kolejne ciekawe sytuacje, w tym Posmyk, który chwilę później, przy akompaniamencie braw, został zastąpiony przez Adriana Nowaka. W końcu na akcję zdecydował się Filip Wisniewski, który poteżnie huknął z granicy pola karnego i nie dał szans bramkarzowi Falubazu. Końcówka była już dla "niebiesko-białych" spokojniejsza, bo nie groziła im dogrywka w razie utraty bramki. To pomagało w rozgrywaniu kolejnych sytuacji, choć goście nie zamierzali wcale odpuszczać. Nie dali jednak rady sforsować defensywy przeciwnika, a żółto-biało-zielonych dobił jeszcze Michał Pakuła, który mógł strzelić nawet dwie bramki w doliczonym czasie gry.

 

Stilon Gorzów awansował więc po raz trzeci z rzędu do finału Lubuskiego Pucharu Polski i stanie przed historyczną szansą zgarnięcia tego trofeum w trzech kolejnych sezonach. Finał rozgrywek zaplanowano na 24 czerwca w Kostrzynie nad Odrą. W drugim półfinałowym meczu TS Przylep pokonał Lubuszanina Drezdenko 2:1.

 

 

Po meczu powiedzieli:

Adam Gołubowski (trener Stilonu Gorzów): Momenty mieliśmy bardzo dobre, ale mimo wszystko spodziewałem się troszkę lepszej i płynniejszej gry. Nie da się ukryć, że zderzenie z III ligą przez pierwsze 15-20 minut... Inne tempo, szybciej doskakiwali, byli agresywniejsi i było trudno z tym naszym graniem. Później już wypracowaliśmy sobie kilka fajnych akcji. Fajnie, że nie daliśmy Falubazowi stworzyć sytuacji bramkowych. Przetrwaliśmy i przejęliśmy kontrolę w 25. minucie. W drugiej połowie to taki też był plan, że z minuty na minutę będziemy coraz lepiej grać, a jak tylko zdobędziemy bramkę, to wchodzą chłopacy, którzy lubią agresywną grę na wolną przestrzeń, jak Nowak, Pakuła i Świtaj, który fajnie potrafi to podzielić. Byłem już potem spokojny, że Falubaz nam nie zagrozi. TS Przylep to inna półka niż zielonogórzanie. Do tego czasu musimy utrzymać tę koncentrację. Jeszcze nie wygraliśmy pucharu. Arka z Lechem to też była kwestia ile, a jednak gdynianie zdobyli trofeum. Tutaj nie może się to powtórzyć. Dziękuję bardzo kibicom, którzy nas wspaniale wsparli.

 

Jarosław Miś (trener Falubazu Zielona Góra): Założenia opieraliśmy na wiedzy. Po niedzielnym spotkaniu w Turzy, które późno skończyliśmy, przy ubytkach personalnych i wiedząc, że Stilon ma dość mocną ławkę i może w drugiej połowie poprawić jakościowo grę, wprowadzając Szałasa, Świtaja, to różnica piłkarskich umiejętności była zdecydowanie widoczna. Warunkiem było zdobycie bramki w pierwszej, 15-20 minutowej, fazie gry. Takie założenia przyjmujemy też w lidze. Zabrakło jednak tego gola. Czas upływał i gry środowo-weekendowe dały o sobie znać, dlatego też osoby z pierwszej jedenastki funkcjonowały na takim poziomie motorycznym, że było widać, iż ta świeczka gaśnie. Druga połowa, przy zdjęciu Kuby Babija i Maćka Rybaka, którzy doznali kontuzji, to jakość spadła jeszcze bardziej. Pierwszą bramkę straciliśmy po własnym błędzie na swojej połowie przez Kacpra Kochanowskiego. To też jest junior i podjął niewłaściwą decyzję. Trudno było już to nadrobić.

 

Filip Wiśniewski (Stilon Gorzów): W pierwszej połowie kilka sytuacji, z trzy, cztery dogodne wrzutki, ale nie chciało wpaść. Konsekwentnie graliśmy swoje i czekaliśmy na zdobycie kolejnych bramek. Wiedzieliśmy, że to będzie jedno z tych spotkań, których w naszej obecnej lidze nie ma. Musieliśmy wejść na wyżyny swoich możliwości, zagrać na sto procent i to się udało.

 

Michał Chyrek (Falubaz Zielona Góra): Nieudany powrót do Gorzowa, Stilon okazał lepszy. Trzybramkowa zdobycz w półfinale pokazała, że gorzowianie byli lepsi. Nam zabrakło trochę sił. Mieliśmy w niedzielę daleki wyjazd, walczyliśmy tam do końca, bo bramka padła w 94. minucie. Zabrakło trochę regeneracji i można się w tym doszukiwać problemu, ale Stilon po prostu był lepszy.

 

 

Stilon Gorzów - Falubaz Zielona Góra 3:0 (0:0)

Posmyk 62', Wiśniewski 84', Pakuła 90+2'

 

Stilon: Paszkowski - Błajewski, K. Kaczmarczyk, Ogrodowski, Łaźniowski, Wiśniewski, Maliszewszki, Rymar (71' Pakuła), Jakubowski (46' Szałas), Posmyk (79' Nowak), Mrozek (71' Świtaj)

Trener: Adam Gołubowski

 

Falubaz: Budzyński - Ostrowski, Babij (58' Ziętek), Borys, Chyrek, Górski, M. Kaczmarczyk, Kochanowski (66' Górecki), Ekwueme, Kobusiński (70' Butowicz), Rybak (55' Koppenhagen)

Trener: Jarosław Miś

 

Sędzia główny: Jarosław Rynkiewicz (Zielona Góra)

Żółte kartki: brak

 

Autor: Marcin Malinowski

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo eGorzow.pl




Reklama
Wróć do