W dzisiejszym spotkaniu w ramach 17. kolejki rozgrywek IV ligi lubuskiej Stilon Gorzów przy Olimpijskiej zremisował 1:1. Obie bramki padły w drugiej połowie oraz obie strzelili zawodnicy Dębu Przybyszów.
Drużyny wybiegły na boisko punktualnie o godzinie 15tej. Mecz rozpoczęli zawodnicy Stilonu ubrani dzisiaj w niebieskie stroje. Po pierwszych dziesięciu minutach gry na środku boiska wreszcie do ataku przystąpili podopieczni Tomasza Jeża. Przed polem karnym piłkę otrzymał Dawid Kaniewski, który postanowił oddać strzał, ale piłka przeleciała wysoko nad poprzeczką. Kilka minut później po wykonywanym rzucie rożnym przez zawodnika Dębu - Damiana Koppenhagena, najwyżej do piłki wyskoczył Jodłowiec i piłkę skierował obok bramki. Wyśmienitą paradą w 24. minucie popisał się bramkarz Marcin Gawroniak. Na bramkę głową strzelał Adam Więckowski, chciał wykorzystać złe ustawienie bramkarza i przelobować go. Końcówkami palców golkiper Dębu wybił piłkę nad poprzeczkę. 15 minut przed końcem pierwszej połowy, grający na prawej stronie Artur Andruszczak dokładnie dośrodkował w pole karne do Adama Baniewicza, który główką uderzył obok lewego słupka. Po 45 minutach obie drużyny udały się do szatni przy remisowym wyniku 0:0.
Trener Stilonu nie mógł dzisiaj skorzytać z dwóch zawodników: Roberta Kozioły oraz Rafała Cipińskiego, którzy odpoczywali z powodu kontuzji i oglądali mecz z trybun. Przed rozpoczęciem drugiej połowy Tomasz Jeż wprowadził zmianę. Za Adama Baniewicza na boisko wszedł Adrian Wieczorek.
Drugą połowę rozpoczęli w biało-czarnych strojach zawodnicy z Przybyszowa. Szybko stracili piłkę, a na boisku byli widocznie jedynie Gorzowianie. W 57. minucie przed polem karnym sfaulowany został Sebastian Żłobiński. Rzut wolny wykonał Artur Andruszczak, który dzisiaj był głównym inicjatorem wszystkich akcji. Dośrodkował w pole karne, w którym było 6 zawodników Stilonu, jednak żaden nie potrafił skierować piłki do bramki. Szymon Malepszak próbował wybić piłkę z pola bramkowego, ale trafił w swojego zawodnika i skierował ją do własnej bramki dając prowadzenie Stilonowi oraz ogromną radość drużynie i kibicom. Ta bramka "ucieła skrzydła" Dębowi i wydawało się, że trzy punkty zostaną w Gorzowie.
Niecały kwadrans później, bo w 70. minucie Dąb Przybyszów zdołał zdobyć bramkę wyrównującą. Z lewej strony pola karnego wybiegł Mirosław Dębiec chcąc wybić piłkę, jednak ta padła pod nogi Zbigniewa Malchera. Widząc pustą bramkę, oddał strzał z około 30 metrów, piłka znalazła się w bramce Stilonu, trafiając jeszcze po drodze w lewy słupek. W 83. minucie na lewej stronie sprytnie oszukał obrońców Alan Błajewski (wszedł kilka minut wcześniej) i podał niepilnowanemu Dawidowi Kaniewskiemu. Nie zdołał oddać strzału na bramkę, a piłkę przechwycił Gawroniak.
Ostatnie minuty to prawdziwa dramaturgia. Stilon miał dwie szanse na zdobycie bramki. Po dośrodkowaniu Andruszczaka do piłki wyskoczył Mateusz Arcimowicz, główką uderzył kilkanaście centymetrów nad bramką. Kolejną akcję Stilon przeprowadził po wznawianiu gry z boku boiska. Z autu, daleko w pole karne piłkę wrzucił Dawid Kaniewski, po zamieszaniu doszedł do niej Błajewski oddając strzał z dużego kąta, ale obrońca zdołał wybić na rzut rożny, po którym nic nie wynikło.
Po raz kolejny Stilon Gorzów i Dąb Przybyszów musieli się podzielić punktami. Kolejny mecz Gorzowianie rozegrają w Szprotawie 25 marca.
Komentarze opinie