
Stilon Gorzów - Ślęza Wrocław 1:4
Ósma kolejka III ligi grupy III nie przyniosła przełamania dla Stilonu Gorzów. Klątwa Ślęzy Wrocław trwa dalej, gdyż goście w sobotnim meczu ponownie wygrali na w mieście nad Wartą 4:1.
Po raz kolejny byliśmy świadkami sytuacji, że zanim nasz reporter zdołał przemieścić się z jednego stadionu na drugi, to przy Olimpijskiej doszło do otwarcia wyniku. Już w 1. minucie błąd popełnił Jacek Skrzyński, a wykorzystał go Maciej Matusik. Powodem mogło być mocno świecące słońce. Po stracie gola gorzowski bramkarz dostał od sztabu drużyny czapkę z daszkiem. Chwilę później chmury odcięły jednak dopływ promieni słonecznych.
Sprawdzało się to, o czym pisaliśmy przed spotkaniem. Ślęza dobrze czuje się w Gorzowie, co udowodnił Matusik do spółki z Mateuszem Stempinem. Strzelec bramki podał do kolegi z zespołu, który przed sobą miał już tylko bramkarza i płaskim strzałem pokonał Skrzyńskiego. Dwa mocne ciosy w pierwszych 20 minutach dały się we znaki Stilonowi, który był zagubiony na boisku. Widząc to, trener Kamil Michniewicz postanowił nie czekać zbyt długo ze zmianami i jeszcze w pierwszej połowie wprowadził dwóch nowych graczy: Mirosława Taranenko i Jakuba Pietrakowskiego.
Z czasem "niebiesko-biali" zaczęli podchodzić pod pole karne rywali, ale groźnych strzałów nie odnotowano. Świetnie radzili sobie natomiast wrocławianie. Nie wyszła im kontra, ponieważ przewagę w obronie mieli miejscowi, ale piłkę w okolicach 30. metra otrzymał Mateusz Kluzek. Decyzja o strzale z dystansu opłaciła się, ponieważ "futbolówka" powędrowała wprost w okno Skrzyńskiego i było już 3:0. Przed ostatnim gwizdkiem w tej połowie mogło być jeszcze wyżej, ale w naprawie kolejnego błędu golkipera pomógł jeden z obrońców i na tablicy pozostał rezultat 0:3.
Po powrocie na murawę gorzowianie rzucili się do odrabiania strat. Wykorzystali fakt, że byli częściej przy piłce i już w 50. minucie po nieudanym dośrodkowaniu piłkę na 16. metrze zebrał Sebastian Jarosz, po czym precyzyjnie uderzył w róg bramki obok interweniującego Łukasza Palmowskiego. Można bez cienia przesady powiedzieć, że ekipa z Gorzowa grała lepiej. Przyjezdni nie popełniali jednak aż tak fatalnych błędów.
Zrobiło się jednak w pewnym momencie groźnie pod bramką Skrzyńskiego. Golkiper dobrze jednak skrócił kąt i skutecznie utrudnił trafienie Stempinowi. W odpowiedzi Taranenko prawie wykorzystał doskonałe dośrodkowanie w pole bramkowe, lecz po uderzeniu głową piłka minimalnie minęła słupek i nie wpadła do siatki. Gorzowski bramkarz w 66. minucie ponownie nie ustrzegł się jednak błędu, a to wykorzystał Jakub Bohdanowicz. Interweniujący Skrzyński położył się już na ziemi, nie pomógł także defensor, a zawodnik Ślęzy skierował piłkę do bramki, ponownie dając trzybramkowe prowadzenie.
W dalszej części tego pojedynku gra się wyrównała, Stilon spuścił nieco z tonu i w okolicach 80. minuty spróbował ponownie zaatakować gości. Rzuty rożne były jednak słabo wykonywane, a na połowie rywali brakowało dokładności. Z taką dyspozycją do cudu dojść nie mogło i miejscowi przegrali kolejny pojedynek.
Następny mecz Stilon Gorzów zagra 22 września ze Stalą w Brzegu.
Po meczu powiedzieli:
Kamil Michniewicz (trener Stilonu Gorzów): Wynik podsumowuje wszystko. Po ostatnich meczach często musze mówić w podobnym tonie i nie jest to przyjemne. Odstajemy jako zespół od drużyn przeciwnych. Brakuje nam jakości piłkarskiej, pomysłu przy sytuacjach stykowych. Decyzje nie są odpowiednie. Brakuje nam szczęścia piłkarskiego, które sprzyja lepszym. Widocznie nie jesteśmy lepsi i musimy sobie na to zapracować. Jest trudno. To nie jest tak, że powiemy coś odkrywczego. Przez tydzień nie plażujemy, tylko ciężko pracujemy. Cały czas próbujemy uczyć się tej ligi w tym zestawieniu, w którym jesteśmy, by było jak najlepiej. Nie przekłada się to na boisko i rywale karcą nas za każdym razem. Jesteśmy bezsilni, ale obejrzymy materiał i będziemy pracować dalej. Spodziewaliśmy się, że ta jesień taka będzie. Nie jesteśmy w dołku, my się po prostu uczymy. Ta drużyna dopiero się tworzy, zbiera doświadczenie. Musi przyjść moment, w którym odpalimy, bo ciężko pracujemy, choć nie widać tego w meczu. Będziemy robić tyle, ile się da, zrobimy wszystko, by z kolejnej lekcji wyciągnąć wnioski. Ślęza jest bardzo dobrym zespołem i przed sezonem wypowiadałem się, że w mojej opinii jest to jeden z głównych kandydatów do awansu. Na pewno ta drużyna ma jakość, pomysł i jest zgrana ze sobą. To było widać. Na naszą ekipę jest to zdecydowanie za silny rywal. Sytuacja boiskowa zmusiła do zmian. Wynik szybko się zmienił, a mieliśmy inne zadania. Szkoda mi chłopaków, bo to nie jest przyjemnie robić zmiany w pierwszej połowie. Dla nas każdy mecz jest meczem o życie, nie ma czasu na aklimatyzację. Wierzę, że chłopaki z każdej minuty będą czerpać doświadczenie.
Grzegorz Kowalski (trener Ślęzy Wrocław): Czasami tak jest, że mecz rozstrzygnie się na początku. Może nie do końca tak to wyglądało, ale bardzo łatwo weszło nam się w to spotkanie. Trzeba było pilnować, żeby tego nie zmarnować. Był moment, że Stilon strzelił na 3:1 i przy strzeleniu następnej bramki mogło być jeszcze ciekawie. Udało nam się zamknąć mecz czwartą bramką i to spowodowało, że mogliśmy swobodnie grać. Byliśmy w takiej sytuacji, że przegraliśmy przedostatni mecz z Gwarkiem, zremisowaliśmy ostatni z Kluczborkiem i dystans między nami, a czołówką, w której chcielibyśmy się utrzymywać, powiększył się. Każdy teren wyjazdowy jest niebezpieczny i przed tym spotkaniem zastanawiałem się, co zrobić. Czy trwać w tym samym zespole, który trochę tych punktów pogubił czy jednak trochę pozmieniać, zaryzykować. Zaryzykowaliśmy, bo przeważnie nie gramy dwoma napastnikami, wpuściliśmy trochę nowych ludzi. Pokazaliśmy zespołowi, że każdy może wyjść od pierwszej minuty i nikt nie ma monopolu na grę. Szczęście na początku było przy nas i później grało się łatwiej, a Stilonowi trudniej.
Jacek Skrzyński (Stilon Gorzów): Wiedzieliśmy, że zespół Ślęzy będzie trudnym rywalem. Zabrakło nam umiejętności i zasłużenie przeciwnik wygrał z nami 4:1. Brakuje u nas w drużynie komunikacji, stąd bierze się wiele sytuacji, w których przeciwnik ma bardzo korzystną okazję do zdobycia bramki. Musimy dalej trenować. Na treningach wygląda to lepiej, ale musimy więcej ze sobą rozmawiać, współpracować i będzie się łatwiej grało. Musimy wziąć się do roboty. Przy pierwszej bramce kompletnie nie widziałem piłki. Słońce mnie oślepiło. Wyszło to komicznie, ale takie sytuacje się zdarzają. Na połowie, na której się rozgrzewaliśmy nie było słońca, a więc też i problemu. Zeszliśmy na mecz, pojawiło się słońce i niefortunna pierwsza sytuacja. Zawodnik wrzucił niby łatwą piłkę, ale jej nie widziałem. Czapka i tak nie pomogła, bo w kolejnych sytuacjach też piłki nie było widać. Może to tak wyglądało, że było mniej pewności siebie, ale wiem, że dobrze się czułem. Starałem się robić wszystko jak najlepiej.
Kajetan Łątka (Ślęza Wrocław): Pierwsza bramka na pewno pomogła. Wiedzieliśmy, w jakiej sytuacji znajduje się Stilon, ale absolutnie nie było mowy o lekceważeniu przeciwnika. Tak chcieliśmy zagrać ten mecz: skoncentrowani od początku. Pierwsza połowa przyzwoita w naszym wykonaniu i efektem tego były szybko strzelone bramki, które pomogły nam kontrolować grę. Druga połowa... Nie wiem, czy to bardziej nasza strata inicjatywy czy większe zaangażowanie Stilonu. Na pewno musimy pracować nad tym, żeby mieć większą kontrolę nad całym spotkaniem. We wcześniejszych spotkaniach traciliśmy punkty w podobny sposób, że na parę minut przestawaliśmy robić to, co do nas należy. Tym razem się udało, mieliśmy zaliczkę bramkową i mam nadzieję, że ten pojedynek będzie początkiem naszego marszu w górę tabeli.
Stilon Gorzów - Ślęza Wrocław 1:4 (0:3)
Jarosz 50' - Matusik 1', Stempin 19', Kluzek 36', Bohdanowicz 66'
Stilon: Skrzyński - Mrozek (34' Taranenko), Kaczmarczyk, Okuszko (67' Nowak), Maliszewski, Chyrek, Bednarski, Świtaj (67' Pakuła), Łaźniowski, Rawiak (33' Pietrakowski), Jarosz
Trener: Kamil Michniewicz
Ślęza: Palmowski - Stempin (89' Traczyk), Bohdanowicz (79' Jakóbczyk), Matusik (64' Niewiadomski), Kluzek, Skórnica (70' Lewkot), Molski, Łątka, Wdowiak, Olejniczak, Muszyński
Trener: Grzegorz Kowalski
Sędzia główny: Hubert Sarżyński (Wrocław)
Żółte kartki: Muszyński 39' (Ślęza)
Widzów: około 100 osób
Pozostałe wyniki 8. kolejki III ligi gr. III (za 90minut.pl):
MKS Kluczbork - Stal Brzeg 1:0
Warta Gorzów - Ruch Radzionków 0:0
Gwarek Tarnowskie Góry - Zagłębie II Lubin 1:3
Pniówek Pawłowice Śląskie - Ruch Zdzieszowice 1:1
Foto-Higiena Gać - Górnik Polkowice 4:0
Piast Żmigród - Agroplon Głuszyna 5:1
Rekord Bielsko-Biała - Lechia Dzierżoniów 6:1
Górnik II Zabrze - Miedź II Legnica 2:2
Autor: Marcin Malinowski
Fot.: Dawid Lis
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie