
Stal Gorzów - OKPR Warmia Energa Olsztyn 31:29
Dopiero w 4. kolejce I ligi grupy A Stal Gorzów zagrała przed własną publicznością. Po pierwszej połowie po raz kolejny wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą, ale OKPR Warmia Energa Olsztyn jeszcze zagroziła gospodarzom. Ci jednak ostatecznie wygrali 31:29.
Od ciekawego zestawienia rozpoczął spotkanie trener Daiursz Molski, stawiając od początku na obu braci Smolarków. Pierwsza bramka należała jednak do Szymona Hegiera i to goście wyszli na prowadzenie. Wyrównał jednak Mateusz Stupiński po trafieniu z rzutu karnego, a na stratę kolejnej bramki nie pozwalał Cezary Marciniak, już od trzeciej minuty meczu pokazując swój taniec między słupkami.
W dalszej fazie pojedynek był wyrównany. Gra generalnie toczyła się cios za cios. Bardziej kombinacyjnie rozgrywali jednak gorzowianie, którzy musieli sporo się napracować, by rozpracować obronę rywali. W 12. minucie z daleka próbował Adrian Chełmiński, ale piłka uderzyła w poprzeczkę. Atak mógł jednak kontynuowany, gdyż udało się to przejąć i z bliska już trafił. Gorzowski szkoleniowiec z czasem wprowadzał kolejnych zawodników, a Chełmiński był tylko jednym z nich. Dało to dobry efekt w postaci minimalnej przewagi. Przeciwnicy aż tak nie rotowali. Ze skrzydła nieźle radził sobie Marcin Gałat, który przecież w poprzednim sezonie nie miał zbyt wiele okazji do zaprezentowania się.
Dwie bramki różnicy udało się wypracować po kwadransie, a duża w tym zasługa Cezarego Marciniaka. Pozazdrościł mu na dodatek drugi z bramkarzy Stali, bowiem Krzysztof Nowicki obronił rzut karny przy stanie 9:6, do którego chwilę wcześniej doprowadził Adrian Turkowski, rzucając z drugiej linii. Paweł Olewniczak z Warmii poprosił o czas w 22. minucie, gdyż na tablicy widniał już rezultat 12:7. Gorzowianie ponownie wydawali się mieć mecz pod kontrolą, zaskakując częstymi zmianami zagrać w ofensywie. Bramkę zdobył chociażby Stupiński, ale zrobił to ze środka boiska.
W ostatnich dziesięciu minutach zmiany zaczął wprowadzać trener gości. To jednak nie zdało się na zbyt wiele i na przerwę "żółto-niebiescy" schodzili przy wyniku 17:11. Ostatnie trafienie w tych 30 minutach należało do Wiktora Bronowskiego, który zaliczył prawdziwe wejście smoka. W powietrzu złapał piłkę podaną przez Turkowskiego i pokonał golkipera z Olsztyna. Wzorem poprzednich lat ponownie chwalić można bramkarzy zespołu z Gorzowa, ale nie można zapominać o pewnej ręce atakujących. Mieliśmy już jednak dwa starcia, gdzie duża przewaga po pierwszej połowie wcale nie oznaczała zwycięstwa.
Już pierwsze minuty drugiej części przypomniały o demonach rywalizacji z Nielbą Wągrowiec. Dwa gole zdobyli przyjezdni, a miejscowi mieli problem ze skutecznością. Po raz pierwszy z siedmiu metrów pomylił się Stupiński. Kolejne błędy, niecelne rzuty i strata w środku pola sprawiły, że w zaledwie pięć minut olsztynianie odrobili cztery bramki. Niemoc przerwał dopiero Bronowski po przerwie, o którą poprosił trener Molski.
W kolejnych minutach różnica oscylowała wokół trzech bramek. Gorzowianie ponownie prezentowali się nieco gorzej, niż to miało miejsce w pierwszej połowie. Na posterunku był jednak Krzysztof Nowicki, który wybronił kilka sytuacji, dając tym samym oddech graczom ofensywnym. Dzięki niemu i kilku kontrom Stal znów powiększyła przewagę i uspokoiła nieco grę. Szansę przy rzucie karnym otrzymał młodziutki Patryk Jaśko, ale pokonał go Michał Sikorski.
To oczywiście nie był jednak koniec emocji, ponieważ Warmia jeszcze pogroziła palcem, zmniejszając stratę do zaledwie dwóch bramek. Gorzowianie znowu rzucali mocno nieskutecznie, co się zemściło, lecz w samej końcówce utrzymali nerwy na wodzy i dowieźli wygraną, pokonując ekipę z Olsztyna 31:29.
Za tydzień Stal Gorzów zagra na wyjeździe z SPR GKS-em Żukowo.
Po meczu powiedzieli:
Dariusz Molski (trener Stali Gorzów): To nie cztery bramki z rzędu Warmii tylko nasze cztery z rzędu niestrzelone. Po wykończonych sytuacjach dwa razy Bronowski wali po drzewach, raz w bramkarza. Z drugiej strony raz Turkowski i stąd się robi nerwówka później. Akcje są wykańczane, zawodnik wychodzi na czwartym metrze w powietrze i nie potrafi zdobyć bramki. Stąd taki wynik. Nie zapachniało scenariuszem z Wągrowca. Bardziej trzymaliśmy rękę na pulsie. Nie puściliśmy tego na żywioł. Cierpliwości starczyło mi do trzech nieskutecznych sytuacji z lewej strony. Wydawałoby się, że wszystko wróciło do normy, ale jednak nie. Nasza idea jest taka, że mamy grać szesnastoma zawodnikami i będziemy nimi grali. Nie ma parcia na wynik. Musimy wygrywać, ale nie tylko gołą siódemką, bo chcemy się rozwijać. Zmiana obrony Warmii nie mogła nam utrudnić sprawy, aczkolwiek tak to było. To jest fakt, bo my cały czas gramy 3-2-1 czy nawet 3-3, a oni wyszli tą obroną, którą my cały czas ćwiczymy i gramy przeciwko niej na treningach, a zaczęliśmy grać statycznie. "Mali" weszli, zrobili ruchu i wynik był niezagrożony. Szkoda, bo było 7 czy 8 bramek i tak łatwo oddaliśmy przeciwnikowi. Mamy sześć punktów i niech się teraz kto inny martwi, żeby nas gonić, a my będziemy gonić innych.
Paweł Olewniczak (trener OKPR Warmii Energa Olsztyn): Przede wszystkim zabrakło trenera Daniela Żółtaka, którego zastępowałem. Został on ukarany odsunięciem od dwóch meczów. Na zastępstwo trudno się prowadzi zespół. Z drugiej strony zabrakło na pewno skuteczności, skuteczności i jeszcze raz skuteczności. Według moich szybkich obliczeń rzuciliśmy około 8-9 sytuacji stuprocentowych, gdzie byliśmy tylko my i bramkarz. Nie można wygrać spotkania w taki sposób.
Mateusz Stupiński (Stal Gorzów): Czy druga połowa była taka nienajgorsza? Nie można po raz kolejny tak roztrwonić przewagi, którą wypracowaliśmy po pierwszej połowie. Nie wiem, skąd to się bierze. Mówimy sobie, że chcemy dobić rywala i dalej powiększać przewagę, a dzieje się rzecz zupełnie odwrotna. Czym to jest podyktowane? Naprawdę nie wiem. Szkoda. Czy za bardzo chcemy i to nie wychodzi? Ustalamy w szatni co gramy, realizujemy to na boisko, a nie bramek. Ani gra, ani wynik nie powalają. Wszyscy mamy do siebie zastrzeżenia i wiemy nad czym musimy pracować. Sezon dopiero się rozkręca, więc nic tylko wszystkie ręce na pokład i do pracy. Stać nas na zdecydowanie więcej. Mam nadzieję, że pokażemy to w najbliższych meczach.
Tomasz Gintowt (Stal Gorzów): Chcielibyśmy, że to zawsze wyglądało tak, jak w pierwszej połowie. Mecz pod kontrolą, wszystko wychodzi w ataku, czasami lepiej, czasami gorzej w obronie, ale pozytywnie. W drugiej połowię troszkę znowu czegoś zabrakło. Znowu straciliśmy tę różnicę bramek, ale na szczęście w końcówce wyszliśmy obronną ręką. Daliśmy Warmii tlen, możliwość powrotu do gry przez nasze błędy. Troszkę za dużo nerwowości. Musimy się tego wystrzegać, bo Olsztyn nas nie doszedł, ale może nam się to nie udać następnym razem. Z każdym treningiem budujemy zgranie. Myślę, że z każdym meczem będzie coraz lepiej. Dążymy do tego, by było perfekcyjnie. Pierwszy mecz w gorzowskiej hali i ekstra odczucia. Doping był wspaniały. Chciałoby się częściej tutaj grać. Wracamy za dwa tygodnie i mam nadzieję, że jeszcze liczniej zapełnimy tą halę, bo doping naprawdę nas poniósł.
Stal Gorzów - OKPR Warmia Energa Olsztyn 31:29 (17:11)
Stal: Marciniak, Nowicki, Jaśko - Stupiński 7, Gałat 5, Turkowski 5, Chełmiński 3, Gintowt 3, Bronowski 2, Kłak 2, Serpina 2, Maćkowski 1, Smolarek Marcin 1, Smolarek Mariusz, Pietrzkiewicz, Pedryc.
Trener: Dariusz Molski
Kierownik: Łukasz Bartnik
Fizjoterapeuta: Krzysztof Korbanek
Warmia: Kłodziński, Pikura - Olewniczak 6, Sikorski 5, Dzieniszewski 4, Hegier 4, Kosmala 4, Idzikowski 2, Kopyciński 2, Pasymowski 1, Dzido 1, Starzec, Mosiewicz.
Trener: Paweł Olewniczak
II trener: Bartosz Grekulak
Żółte kartki: Smolarek Mariusz, Serpina, Chełmiński - Hegier, Dzieniszewski, Idzikowski
Kary: Serpina, Pietrzkiewicz (x2), Turkowski, Smolarek Marcin - Dzieniszewski (x2), Olewniczak, Kosmala (x2), Kopyciński, Idzikowski (x2)
Karne: 4/7 - 4/6
Sędziowie: Bartosz Kowalak, Wojciech Marciniak (Poznań)
Delegat: Tomasz Pisarek (Lubin)
Widzów: 400 osób
Pozostałe wyniki 4. kolejki I ligi gr. A (za zprp.pl):
MKS Sambor Tczew - SMS ZPRP Gdańsk 22:30 (8:15)
Gwardia Koszalin - Meble Wójcik Elbląg 36:29 (18:16)
Sokół Porcelana Lubiana Kościerzyna - CKS Jurand Ciechanów 43:23 (21:11)
MKS Nielba Wągrowiec - SPR GKS Żukowo 34:28 (19:15)
Pauzuje: MKS Mazur Sierpc
Autor: Marcin Malinowski
Fot.: Dawid Lis
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie