Reklama

Rok 2011 dla Stilonu Gorzów okiem wiceprezesa (wywiad)

egorzow.pl - Marcin
30/12/2011 21:50
Wielkimi krokami zbliża się koniec roku 2011. Z tej okazji rozmawialiśmy z wiceprezesem Klubu Sportowego Stilon Gorzów, Jackiem Ziemeckim, który podsumował dla nas działania klubu w rundzie jesiennej oraz powiedział nieco o przyszłości. Poruszyliśmy także problemy innych dyscyplin sportowych popularnych w naszym mieście.

Marcin Malinowski: Na początek chciałbym poprosić Pana o krótkie podsumowanie działalności sportowej Stilonu. Każdy wie, że "niebiesko-biali" zajmują 11. miejsce w ligowej tabeli z dorobkiem 20 punktów. Co na to zarząd?
Jacek Ziemecki: Wyniki nie są satysfakcjonujące dla zarządu. Z tego powodu rozstaliśmy się z trenerem Wójcikiem, chociaż doceniamy jego wkład w odbudowę Stilonu. Może nie tylko wyniki, ale samo prowadzenie drużyny i kilka innych spraw, o których nie chciałbym mówić, nie podobały nam się. To są jednak sprawy drużyny i tego, co się działo w szatni. Jesteśmy blisko strefy spadkowej, ale także niedaleko od czołówki, bo tabela jest ściśnięta. Nie jest to jednak miejsce, które by nas zadowalało. Na wiosnę nie stawiamy sobie wygórowanych celów. Chcemy grać jak najlepiej, a przede wszystkim wygrywać u siebie. Tego nam brakowało jesienią. Chcemy też przyciągać kibiców, a zwycięstwa u siebie na pewno w tym pomogą.

Kiedy piłkarze rozpoczną pierwsze treningi przed rundą wiosenną? Jak będą wyglądały te przygotowania i czy są już przewidziane jakieś sparingi?
Mamy już dograny plan sparingów. Niedługo ukaże się on na stronie. Na pewno zagramy z Ilanką Rzepin, Pogonią Barlinek, a także na sztucznej płycie w Stargardzie z Błękitnymi. Treningi zaczynamy 9 stycznia. Dwa razy w tygodniu trenować będziemy na hali, raz na sztucznej nawierzchni, raz na siłowni i w pozostałe dni na otwartej przestrzeni. Z tego, co mówił trener to treningi będą codziennie, a sparingi w weekendy. Taki mikrocykl będzie trwał do końca lutego. Lubuski Związek Piłki Nożnej planuje pierwszą kolejką rundy wiosennej w pierwszy weekend marca. Pierwszy mecz gramy w Skwierzynie. Zobaczymy, jak to będzie. Chcemy też wrócić do tradycji turniejów halowych, ale w tym roku raczej nie uda nam się dopiąć wszystkiego. Skupimy się na tym w przyszłym roku.

Czy planowane są jakieś wzmocnienia na wiosnę?
Pojawią się cztery nowe nazwiska. Nic nie jest jeszcze pewne, ale na pewno mogę powiedzieć, że to będą chłopcy z przeszłością w I czy II lidze. Musimy zespół wzmocnić, żeby myśleć o jak najlepszej lokacie.

Czy w związku z tym KS Stilon zamierza się z kimś pożegnać?
Ta decyzja należy do trenera. Jeśli dojdzie czwórka nowych ludzi to nieuniknione jest, że kadra się uszczupli. My, jako zarząd, w to nie ingerujemy. Nie byłoby nas nawet stać na 25-osobową kadrę. Nie mamy też drugiego zespołu, więc źle by to wpływało na drużynę. Myślę, że optymalna kadra to 20 lub 21 osób.

Pora na sprawy organizacyjne. Jak 2011 rok wyglądał dla Stilonu Gorzów i jakie są przewidywania na 2012?
W tej rundzie poszło nam nawet lepiej niż przewidywaliśmy. Jak reaktywowaliśmy klub w czerwcu to nie mieliśmy złotówki. My, czyli to grono bardzo zaangażowanych w klub 15 osób, spotkaliśmy się na pierwszym zebraniu i składaliśmy się na wniosek do Krajowego Rejestru Sądowego. Każdy dał po 50 czy 100 zł na zgłoszenie stowarzyszenia do KRS-u. Później poszliśmy trochę na wariata, ale się udało. W sezonie klub potrzebuje około 15 tysięcy miesięcznie, czyli około 200 tysięcy rocznie, aby spokojnie grać sobie w IV lidze. Sądzę, że pod tym względem finansowym jesteśmy średniakiem na tym szczeblu rozgrywek. Nikt u nas nie żyje z piłki. Chłopcy pracują, dostają też drobne stypendia. Staramy się jednak, by wszystko było profesjonalne, poczynając od ubioru. Tu mogę się pochwalić, że umowa z Ziną, która nas ubiera od stóp do głów, jest lepsza niż umowa, którą GKP podpisało z Salerem w I lidze.

A co ze sponsorami? Na oficjalnej stronie klubie co jakiś czas widzimy informacje o nowych umowach sponsorskich, dzięki którym kolejne firmy dołączają do Stilon Business Group, będącej jedną z filarów klubu.
Od samego początku staraliśmy się pozyskiwać sponsorów, przyciągając ich naszą transparentnością. To się udało jesienią. W tej chwili mamy ponad 30 sponsorów. Mamy już podpisane umowy i od 1 stycznia dołączą kolejni. Są to różne umowy. Jedni wspierają nas jednorazową wpłatą, a inni co miesiąc. Są też tacy, którzy nie chcą, by było o nich głośno.

Wspomnieliśmy o pierwszym filarze. Drugim miał być Klub 100, zrzeszający kibiców. Jak rozwija się ta inicjatywa?
Wiemy, że działa. Chcemy podreperować działanie tego klubu, bo jest tam około 50 osób. Cały czas będziemy dążyć do tego, by było ich 100 oraz do tego, aby wpłaty były regularne. Z tym bywa różnie, ale rozumiemy sytuację. W końcu jest kryzys. Niektórzy się zdeklarowali, a chwilę później nie mogli się z tego wywiązać. My jesteśmy jednak elastyczni i to przyciąga kolejnych sponsorów. Chcemy poszerzyć dział marketingu o kolejne osoby, które będą nam pomagały. Część sponsorów garnie się zaś do piłki młodzieżowej.

Skoro już powiedział Pan o młodzieży. Co ze szkółką Artura Andruszczaka?
W tej chwili szkółka liczy ponad 100 osób, a w styczniu będzie kolejny nabór. Liczymy, że ilość osób zwiększy się o 50 procent. Chciałbym przy tym podkreślić, że piłka młodzieżowa i pierwszy zespół mają oddzielne finanse. Nie ma więc takiej sytuacji, jak w GKP czy innych klubach, że zabieramy pieniądze z grup młodzieżowych i dzięki temu funkcjonuje pierwsza drużyna. Część sponsorów chce wspierać tylko młodzież. Rozumiemy to, cieszymy się i dziękujemy, że w ogóle chcą je wspierać.

Ostatnio w Gorzowie niezwykle głośna jest sprawa finansowania sportu wyczynowego. Wiele problemów z tego powodu mają gorzowskie koszykarki, piłkarze ręczni czy siatkarze. Jak wyglądają kontakty Stilonu z miastem?
Jeżeli chodzi o Wydział Sportu, o dyrektora Woźniaka czy o ludzi z nim pracujących to nie mamy problemów. Znamy te osoby. Zawsze byli oni przychylni sportowi, a piłce nożnej szczególnie. Problemem może być zaś kwota, która jest przyznana na cały sport wyczynowy. Druga sprawa to pstryczek w nos dla radnych i Prezydenta za to, że w przeciągu roku nie udało się wprowadzić gotowej już uchwały. Wystarczyłoby zgłosić ją na sesji i zostałaby ona na pewno przegłosowana. Mamy sygnały, że niemal wszyscy radni są za tą uchwałą o podziale drużyn na koszyki. My byśmy znaleźli się w drugim. Z niezrozumiałych względów nie zostało to dotąd uchwalone. Na tym tle są tylko przepychanki. Przewodniczący Rady Miasta pan Sobolewski spycha to na Prezydenta, a Prezydent nie wykazuje ochoty na wprowadzenie tej uchwały. Chcemy się spotkać na początku stycznia z przewodniczącym Rady i przyspieszyć ten proces. Wprowadzenie tej uchwały zagwarantuje, że coś w tym mieście utrzymamy ze sportu. Z kolei na grupy młodzieżowe na pewno coś dostaniemy. Szkolimy najwięcej dzieci wśród wszystkich dyscyplin w Gorzowie. To szkolenie idzie w dobrym kierunku. Ze sportem zawodowym może być jednak różnie. To, co dzieje się w naszym mieście, nam się nie podoba. Trzeba otwarcie sobie powiedzieć, że nie odpowiada nam wyróżnianie jednego klubu poprzez wybudowanie stadionu żużlowego, zagwarantowanie imprez typu Grand Prix czy Drużynowych Mistrzostw Świata. To są ukryte dotacje dla klubu żużlowego. Prezydent może się z tym nie zgadzać, ale z jednego Grand Prix jest około dwóch milionów zysku dla samego klubu. Z DPŚ kolejne i do tego jeszcze rozbudowa stadionu, a więc dochód z biletów. Nie mamy nic przeciwko temu, aby Stal Gorzów zarabiała, ale traktujmy wszystkich jednakowo. Jeszcze za czasów wspierania Stowarzyszenia Niebiesko-Biali byłem na spotkaniu z Prezydentem Miasta, który przed wyborami wprost nas okłamał, że będzie budowany stadion. Do tej pory nie wywiązał się z tej obietnicy. Następną kiełbasą wyborczą było wybudowanie sztucznej płyty. O hali dla koszykarek, piłkarzy ręcznych i siatkarzy już nie wspomnę. Niech Prezydent wybuduje stadion piłkarski, zorganizuje dwa mecze międzynarodowe i my od miasta nie będziemy chcieli ani złotówki, bo zysk z takich spotkań pozwoliłby na utrzymanie I ligi.

O tym, że istnieją animozje między kibicami Stali i Stilonu, wie każdy. Czy jest na to jakieś lekarstwo?
Lek jest jeden. My jako klub nie jesteśmy za tym, żeby kibice wszczynali awantury. Niech na to spojrzą ludzie, którzy decydują o obliczu sportu, podziale dotacji i budowie obiektów. Niech pan Prezydent sobie przypomni, kiedy ostatni raz był na stadionie piłkarskim, kiedy ostatni raz zasiadł w hali i oglądał mecz koszykówki. Z tego, co ja pamiętam, to ostatni raz był po zdobyciu srebrnego medalu, kiedy to publicznie obiecywał koszykarkom halę. Niech sobie też przypomni, ile razy był na stadionie żużlowym i w jaki sposób wspiera tą dyscyplinę. Niezakończona jest też sprawa fundacji żużlowej. Dlaczego w dwóch innych klubach przeprowadzono kontrolę, a nie w fundacji żużlowej, czego domagamy się od dwóch lat? Miał to zbadać radny Surmacz, ale do tej pory nic nie zrobiono. Jeden klub jest traktowany bardziej przychylnie pod każdym względem, a pozostałe jakby były do innej matki. Tu jest cały pies pogrzebany.

Dziękuję.
Dziękuję.

Rozmawiał: Marcin Malinowski
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo eGorzow.pl




Reklama
Wróć do