
Stilon Gorzów - Falubaz Zielona Góra 1:1
Derby rządzą się swoimi prawami. Odwieczna maksyma sprawdziła się w niedzielę przy Olimpijskiej, gdzie Stilon Gorzów dość niespodziewanie zremisował 1:1 z Falubazem Zielona Góra, który tym samym przerwał swoją słabą serię.
Pech spotkał ekipę gospodarzy już przed spotkaniem. Kontuzji kostki na rozgrzewce doznał bowiem widniejący w wyjściowym składzie Łukasz Zakrzewski. Zastąpił go Patryk Jakubowski. Od początku z głośnym dopingiem ruszyli miejscowi kibice. Dopiero w czasie drugiej połowy pojedynku na trybunach pojawili się fani z Zielonej Góry. Działo się też na boisku. Blisko popełnienia błędu był gorzowski obrońca, naciskany przez Alberta Cipiora. Podanie głową złapał jednak Krystian Paszkowski. Dwie minuty później swoją drużynę musiał natomiast ratować Łukasz Budzyński. W 8. minucie okazję miał Bartosz Flis, który idealnie wybiegł do piłki, nie prowokując spalonego, ale pod bramką podjął złą decyzję i uderzył bardzo niecelnie.
Kolejne minuty stały pod znakiem ataków z obu stron, z dużą ilością walki w środku pola. Okazji do strzału było już zdecydowanie mniej. Nieco więcej z gry mieli miejscowi, częściej utrzymując się przy piłce, co jakiś czas wykonując groźną wrzutkę w pole karne, aż w końcu przejęli inicjatywę na tyle, że Falubaz rzadko wychodził z własnej połowy. W 28. minucie zatrudniony został Budzyński. Po chwili wykazać się musiał też Paszkowski, wybijając lecącą pod poprzeczkę piłkę po strzale Cipiora. Mecz rozkręcił się na dobre, bo zaraz potem uderzał Rafał Świtaj. Trafił jednak nieczysto i problemów z obrona nie miał bramkarz gości. Po chwili spokoju z daleka spróbował Jakubowski, ale także chybił. W 43. minucie groźna okazję mieli zielonogórzanie, ale nikt tego nie zamknąć. W odpowiedzi "niebiesko-biali" dwukrotnie próbowali głową, lecz raz strzał zablokował obrońca, a potem piłka minimalnie minęła bramkę. Stilon chciał wyjść na prowadzenie jeszcze przed przerwą, ale to się nie udało.
Kibice z Gorzowa przygotowali specjalną oprawę z okazji 70-lecia klubu. Nie obyło się jednak bez kontrowersji, gdyż odpalono świece dymne i race, co oczywiście jest zabronione i zapewne będzie z tego powodu kara. Nie było to jednak jedyne upamiętnienie rocznicy. W końcówce pierwszej połowy pojawiła się jeszcze flaga w barwach klubu i kolejne środki pirotechniczne, tym razem stroboskopów.
Pierwszą sytuację w drugiej części gorzowianie mieli w 48. minucie. Po uderzeniu głową przez Mateusza Ogrodowskiego piłka minimalnie minęła prawy słupek. Gospodarze od początku ruszyli do ataku, po chwili marnując doskonałą okazję z trzeciego metra. W 51. minucie uwagę zwrócili na siebie kibice. Miejscowi podbiegli już do sektora gości, reagując na szarpanie zielonogórzan za płot. W sektorze buforowym znaleźli się fani Stilonu, co oznaczało, że oba obozy dzielił tylko wspomniany płot. Potrzebna była interwencja służb w białych kaskach i użycie gazu. Do bójki nie doszło, ale nie zabrakło oczywiście wymiany "uprzejmości" z obu stron.
W czasie gdy z trybun słychać było wyzwiska, rzut wolny miał Falubaz Zielona Góra. Z 20 metrów bezpośrednio na bramkę uderzył Szymon Kobusiński i Paszkowskiemu nie udało się tego uratować, gdyż to był dobrze mierzony strzał w dolny róg. Trener Adam Gołubowski postanowił sięgnąć po kolejną zmianę, zwiększając średnią wzrostu za sprawą wejścia Jędrzeja Drame. Pojawił się on akurat na rzut wolny, ale piłka nie dotarła do niego. Zamiast tego dość pechowo interweniował jeden z defensorów, ale futbolówka wylądowała w rękach Budzyńskiego. "Niebiesko-biali" szukali możliwości wyrównania. Z 17. metra strzelał Damian Pawłowski i niektórzy już się cieszyli, bo był sam na sam z bramkarzem, ale piłka odbiła się od słupka w taki sposób, że ta wypadła przed linię, a nie było tam nikogo, kto by to skutecznie dobił. Lepiej w polu karnym odnalazł się jednak Drame. Po rzucie wolnym Rafała Świtaja piłka przeleciała nad głową kilku piłkarzy, aż przy dalszym słupku dopadł do niej młody zawodnik z Gorzowa i mocno uderzył pod poprzeczkę, doprowadzając do wyrównania.
To dodało skrzydeł miejscowym, którzy próbowali pójść za ciosem, jednocześnie nie dając zbyt wiele miejsca rywalom. Dopiero po dłuższej chwili Falubaz zdołał wyjść nieco spod tej presji, samemu próbując nielicznych ataków. W ostatnich dziesięciu minutach znów mieliśmy do czynienia z grą w środku boiska, z pojedynczymi wyprawami w pola karne. Gorzowianie w tym fragmencie zanotowali też sporo strat, ale bez konsekwencji. W końcówce było już dużo przerywanej, mało płynnej gry. Jednej, jak i drugiej drużynie nie udało się już doprowadzić do dobrej sytuacji i lubuskie derby zakończyły się remisem. Kolejny mecz za tydzień. Stilon Gorzów zagra z Gwarkiem w Tarnowskich Górach.
Po meczu powiedzieli:
Adam Gołubowski (trener Stilonu Gorzów): Jestem bardzo niezadowolony, ale nie dlatego, że mieliśmy mnóstwo niewykorzystanych sytuacji, tylko z tego powodu, iż nie zagraliśmy na takim poziomie, na jakim możemy. W pierwszej połowie Falubaz fajnie się ustawiał. Jeśli my oddajemy piłkę po czterech, pięciu kontaktach, a nie po jednym, dwóch to jest trudno zaskoczyć. Nie zrobiliśmy wiele, aby sforsować obronę rywala i stworzyć więcej sytuacji. Zdecydowanie za wolne tempo gry. Druga połowa z naszej strony była żywsza, ale dostaliśmy bramkę w trochę nieoczekiwanym momencie. 15 minut po stracie gola było naszymi najlepszymi w tym meczu. Jeżeli do 90. minuty utrzymalibyśmy to tempo i determinację do zdobywania bramek, to byśmy zdobyli trzy punkty. Pojawiło się dużo chaosu. Odbieram to jako porażkę. Tyle kibiców, co przyszło... Fajnie, że przyjechali fani gości. Tego brakuje w województwie lubuskim. Musimy grać szybciej i bardziej widowiskowo. Nie chodzi o niestworzone rzeczy tylko o to, co widzę na treningach. W tym tygodniu nasz zespół wyglądał najlepiej od początku sezonu w tych swoich mikrocyklach, a nie przełożyliśmy tego na spotkanie.
Jarosław Miś (trener Falubazu Zielona Góra): Przed meczem wynik 1:1 by nas zadowalał. Nie był on może najciekawszy do oglądania, ale jesteśmy zadowoleni z realizacji zadań. Była jedna sytuacja, gdzie bramkarz gospodarzy wybronił piłkę spod poprzeczki po strzale głową Alberta Cipiora. Do tego dwie dośrodkowane z boku piłki nie przecięte. To były sygnały, choć bojaźliwie przechodziliśmy do szybkiego ataku, ale powodowały one, że w momencie, gdy postaramy się lepiej przechwytywać piłki w środku pola, to będziemy wywalczyć rzut wolny po polem karnym albo stworzyć sobie sytuację z kontry. W pierwszej połowie Stilon dyktował warunki. Druga była bardziej ciekawa, spotkanie się otworzyło i było więcej sytuacji podbramkowych. Bramka, która wpadła na remis, była kwestią czasu. Przetrwaliśmy ten atak, ale gorzowianie zmienili założenia, co pozwoliło nam wyjść z futbolówką. Do ostatniej minuty można było ten mecz rozstrzygnąć w jedną lub drugą stronę. Jeden punkt zadowala nas na pewno bardziej niż miejscowych. Doping kibiców był na odpowiednim poziomie. Nie zawsze spotykamy to na Ziemi Lubuskiej. Zbieranie doświadczeń przez naszych zawodników w takich warunkach na pewno się przyda.
Łukasz Maliszewski (Stilon Gorzów): Wielkie brawa dla kibiców. Stworzyli mega fajne widowisko, czym pokazali, że w Gorzowie jest potencjał na piłkę i chcą przychodzić. My musimy zrobić wszystko, żeby to był jak najwyższy poziom, by jak najbardziej atrakcyjne zespoły przyjeżdżały. Mamy dużo młodych zawodników. Derby rządzą się swoimi prawami i nie zawsze wygrywa faworyt. Dużo walki, determinacji obu zespołów, każdy chce pokazać swoje umiejętności. Taktyka czasami odchodzi na dalszy plan. Nie zawsze uda się wykonać swoje założenia. Z naszej perspektywy to jest strata dwóch punktów. Chcieliśmy jak najszybciej strzelić bramkę. Im bardziej nam czas uciekał, tym mocniej się denerwowaliśmy, co było widać w końcówce. Nerwy puszczały, pojawiły się głupie faule i kartki.
Szymon Kobusiński (Falubaz Zielona Góra): Stilon prowadził grę, a my czekaliśmy na swoją sytuację. Atakowaliśmy w średnim pressingu. Próbowaliśmy wyjść z kontrami. Udało się strzelić ze stałego fragmentu. Mieliśmy też parę okazji po wrzutkach, ale nie udało się przeciąć lotu piłki. Fajny mecz i myślę, że kibice byli zadowoleni. Liczę, że kolejne spotkania będą dla nas lepsze i przerwaliśmy złą passę.
Stilon Gorzów - Falubaz Zielona Góra 1:1 (0:0)
Drame 69' - Kobusiński 58'
Stilon: Paszkowski - Ogrodowski, Kaczmarczyk, Maliszewski (68' Dikof), Lisowski, Świtaj, Łaźniowski, Pawłowski (90' Bednarski), Flis, Rymar (56' Nowak), Jakubowski (63' Drame)
Trener: Adam Gołubowski
Falubaz: Budzyński - Kaczmarczyk, Górski, Siebert, Cipior (81' Mycan), Małecki (76' Zawistowski), Babij (90+3' Ostrowski), Athenstadt (70' Kochanowski), Ekwueme, Kobusiński, Borys
Trener: Jarosław Miś
Sędzia główny: Damian Czukiewski (Dolnośląski ZPN)
Żółte kartki: Flis 65', Ogrodowski 90+1', Lisowski 90+4' - Cipior 45', Babij 71', Kochanowski 86'
Widzów: 1000 osób
Pozostałe mecze 7. kolejki III ligi gr. III:
Ślęza Wrocław - Piast Żmigród 0:4
Zagłębie II Lubin - Ruch Zdzieszowice 1:1
Miedź II Legnica - Stal Brzeg 0:1
BKS Stal Bielsko-Biała - Lechia Dzierżoniów 2:1
Polonia Głubczyce - Górnik II Zabrze 0:1
Skra Częstochowa - Pniówek Pawłowice Śląskie 1:0
Rekord Bielsko-Biała - KS Polkowice 1:1
Unia Turza Śląska - Gwarek Tarnowskie Góry 2:2
Autor: Marcin Malinowski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie