W swoim ostatnim meczu w tym sezonie seniorzy GSPR Gorzów po fantastycznym meczu zremisowali 22:22 z Kar-Do Spójnia Gdynia. Tytuł najlepszego zawodnika meczu, naszym zdaniem, należy się Krzysztofowi Nowickiemu. Choć przedwcześnie zakończył występ z powodu czerwonej kartki to do tego czasu znakomicie bronił dostępu do gorzowskiej bramki.
Przed pierwszym gwizdkiem sędziego po raz kolejny swoją frustrację wyrazili gorzowscy kibice, wywieszając transparenty: "Chcemy boisk, chcemy hali, dość na żużel żeście dali", "Pieniądze wszystkim obiecałeś, a na żużel tylko dałeś!!!", "Dość kolesiostwa" i "Anty Stal". Były to dość wyraźne słowa "podziękowania" dla Prezydenta Miasta, Tadeusza Jędrzejczaka i przeznaczenia ogromnych pieniędzy na organizację Grand Prix na żużlu w naszym mieście. Również upust złości dali sami piłkarze, zakładając na prezentację koszulki z napisem „Dziękujemy Panie Prezydencie”.
Obie drużyny od początku narzuciły szybkie tempo. Z tego też powodu było sporo niedokładności, w tym błędy kroków. Lepiej spisywali się gospodarze, którzy po trzech minutach prowadzili 2:0 po bramkach Marka Baraniaka i Michała Piekszy. Gorzowianie utrzymywali przewagę, dzięki dobrej grze w obronie. Spory udział miał w tym też nasz bramkarz, Krzysztof Nowicki. Po siedmiu minutach było 4:2. Podopieczni trenera Piotr Gintowta (ostatecznie zasiadł na ławce naszego zespołu) mogli cieszyć się z postawy swojego golkipera, który raz za razem bronił strzały gdynian. W międzyczasie ładną akcję na 6:3 zrobił Mateusz Wolski. Dwóch jego kolegów ustawiło się w murze i podało piłkę do tyłu, właśnie do niego, a ten huknął ponad wszystkimi w sam róg bramki. W tej sytuacji już w 12. minucie szkoleniowiec gości poprosił o przerwę na żądanie. W ekipie Kar-Do Spójni zaczęły pojawiać się nerwy. Leszek Elbicki miał sporo pretensji do swoich graczy, którzy grali bardzo indywidualnie. Nasi rywale nie potrafili zmniejszyć straty, choć ich gra uległa nieznacznej poprawie. Na niespełna 10 minut przed końcem pierwszej połowy gospodarze prowadzili 10:6. Po sprytnym lobie Karola Radeckiego i golu dla Spójni tym razem to trener Gintowt poprosił o czas. Po kilku minutach zaczęły się niestety problemy. Nieprzepisowym wyjściem "popisał" się Nowicki, za co został wyrzucony z boiska. Do tego dwie minuty kary. Karnego obronił Jarosław Biedrawa, rezerwowy bramkarz GSPR-u, ale przy dobitce nie miał już szans. Dobitka była o tyle dramatyczna, że zawodnika z Gdyni faulował Wolski, podwójnie osłabiając swój zespół, gdyż także dostał karę dwóch minut. Ekipa z miasta nad Wartą nie złożyła jednak broni i starała się utrzymywać przewagę. Niewiele brakowało, by Spójnia odrobiła straty. Szczęśliwie dla nas karę dostał Maciej Gębala, dzięki czemu siła rażenia gości odrobinę osłabła. Po pierwszej połowie prowadziliśmy 13:11. Fenomenalnie zagrał Krzysztof Nowicki i to jemu zawdzięczaliśmy bramkową zaliczkę. Niestety czerwona kartka niemal całkowicie odwróciła losy spotkania. W przerwie obejrzeliśmy mecz pokazowy najmłodszego rocznika, uczącego się szczypiorniaka.
Druga część spotkania rozpoczęła się podobnie, jak pierwsza. Z tą różnicą, że jako pierwsi bramkę zdobyli gdynianie. Po niespełna trzech minutach był już remis 13:13. Straciliśmy bramkę w przewadze. Na szczęście sytuację uratował Robert Jankowski, strzelając na 14:13. Gorąco zrobiło się po faulu na "Jankesie". Rzutu karnego prawie nie wykorzystał Wolski, ale dobił swój strzał, odrobinę poniewierając przy tym bramkarza gości. Mateuszowi Zimakowskiemu nic się jednak nie stało. Po chwili kontra Jankowskiego, a następnie podwyższył Pieksza. Obie drużyny rozgrywały akcja za akcję. Po 42 minutach było 18:16. Zarówno Biedrawa, jak i Karol Głośniak nie mieli już takiej skuteczności obron, ale twardszą grę prezentowali obrońcy, dzięki czemu wciąż byliśmy w grze i nie oddawaliśmy prowadzenia. W ataku rzucaliśmy z każdej strony, przez co gracze Spójni odrobinę się gubili. Pośród zawodników gości dominowały rzuty ze środka po wyskoku. Naszym graczom trzeba przyznać, że zagrali jak nigdy. Z zimną krwią i opanowaniem. Dość wspomnieć akcję na pięć minut przed końcem, gdy sędziowie sygnalizowali grę pasywną. Wspaniałe podanie do Jankowskiego otworzyło mu drogę do bramki i strzelił na 21:19. Niemal natychmiast odpowiedział Damian Karpiński. Chwilę potem był już remis, bo karnego wykorzystał Nowaliński. Końcówka to była już wojna nerwów. Niezwykle ważna była obrona Biedrawy. GSPR na minutę przed syreną miał piłkę i mógł wyjść na prowadzenie. Sędzia podyktował karnego dla gorzowian! Jaśkowski jednak po rękach Zimakowskiego. Na 15 sekund przed końcem o czas poprosili goście. Udało się wybronić, choć jeszcze po syrenie przyjezdni mieli rzut wolny, ale postawiliśmy solidny mur. Zdobyliśmy pierwszy i ostatni punkt w rozgrywkach!
Takich emocji jeszcze nie mieliśmy w sezonie. Wyrównana walka do samego końca, trochę dramaturgii w postaci czerwonej kartki Nowickiego, a wcześniej jego znakomite obrony i niezwykle nerwowa końcówka. To było godne pożegnanie dla dorosłego szczypiorniaka.
Komentarze opinie