Formacja Port 2000 Mostki nie zdołała zwyciężyć w rozgrywkach czwartoligowych, ale odbiła to sobie wygrywając Puchar Polski LZPN. W spotkaniu finałowym, który odbył się na stadionie w Karninie podopieczni Rafała Wojewódki pokonali ŁKS Łęknica 3:0. Zespół prowadzony przez Sławomira Wiwacza mógł odwrócić losy tego pojedynku, ale zawodnik brązowo-zielonych na początku drugiej połowy nie zdołał wykorzystać rzutu karnego.
Równo o godzinie 18:00 zabrzmiał po raz pierwszy gwizdek ekstraklasowego sędziego, Jarosława Rynkiewicza. Mimo, że niekwestionowanym faworytem tego pojedynku była Formacja, to pierwsi zaatakowali łękniczanie. Na bramkę niebiesko-żółtych uderzał najpierw Jarosław Owsiany i efektowną interwencją musiał popisać się Łukasz Budzyński, który między słupkami zastępował dzisiaj Łukasza Merdę. W 13. minucie bramką mogli odpowiedzieć podopieczni Rafała Wojewódki. Po rzucie rożnym strzał głową oddał Filip Kiliński, ale piłka przeleciała obok słupka. ŁKS jednak wciąż tworzył sobie sytuacje. W 19. minucie dobrym podaniem popisał się Michał Krukowski, a prosto w golkipera Formacji uderzył aktywny Owsiany. Ostatnia dobra sytuacja w pierwszej połowie trafiła się Formacji, w 29. minucie. Główkował Bebeto, po czym z futbolówką minął się Tobiasz Włodarczyk, ale zaasekurował go jeden z obrońców i piłka ostatecznie nie przekroczyła linii bramkowej. Do końca pierwszej części spotkania już za wiele się nie działo i zakończyła się ona bezbramkowym remisem.
Praktycznie od razu po przerwie na prowadzenie wyszła Formacja. Błąd popełnił bramkarz ŁKSu, który minął się z piłką, a do pustej bramki wbił ją Tomasz Pawlak. Wydawało się, że to już jest koniec nadziei dla podopiecznych Sławomira Wiwacza, ale nic bardziej mylnego. Brązowo-zieloni zdołali wywalczyć rzut karny, ale wykonujący go Marcin Bełz uderzył słabo i golkiper Formacji nie miał problemów z wyłapaniem futbolówki. Jak mówi piłkarskie porzekadło: niewykorzystane sytuacje się mszczą. Tak też było i tym razem. Minutę po rzucie karnym w pole karne ŁKSu wpadł Bebeto i oddał strzał, który został wybroniony przez Włodarczyka, ale przy dobitce nie miał on już najmniejszych szans. Wtedy już brązowo-zieloni całkowicie opadli z sił, a zdecydowanie przeważać zaczęli podopieczni Rafała Wojewódki. W 68. minucie uderzył Bebeto, ale jego strzał wybronił Włodarczyk. Dopiero w okolicach 80. minuty atakować zaczął zespół Sławomira Wiwacza, który chciał zaliczyć chociaż honorowe trafienie. W 81. minucie strzał Owsianego zdołał na rzut rożny zblokować Budzyński. Po raz kolejny jednak Formacji do zdobycia bramki wystarczyła jedna akcja. W 84. minucie rywali niebiesko-żółtych dobił Abraham Loliga. Przy stanie 0:3 bramkę na otarcie łez mógł dla łękniczan zdobyć Dariusz Piechowiak. Był on w sytuacji sam na sam z golkiperem Formacji, ale nie zdołał go pokonać. Ostatecznie finał PP LZPN, który odbył się w Gorzowie zakończył się wynikiem 3:0 dla Formacji, ale brawa należą się również walecznemu ŁKSowi.
Formacja dzięki temu tryumfowi zagra 13 lipca z Rakowem Częstochowa w rundzie przedwstępnej PP.
Rafał Wojewódka (trener Formacji): To były dwie różne połowy. W pierwszej zagraliśmy bardzo ofensywnie a Łęknica mądrze się cofnęła i groźnie kontrowała. W drugiej zagraliśmy na jednego napastnika, kontrowaliśmy i strzelaliśmy bramki. Oczywiście brawa też dla Łukasza za obroniony rzut karny. Przy 1:1 mogłoby być różnie. Od jutra siadamy i przygotowujemy plan na mecz z Rakowem Częstochowa. Wiadomo, że będziemy mieli zaledwie 7 dni przerwy wakacyjnej, więc potrzebny jest inny sposób przygotowań niż zwykle.
Sławomir Wiwacz (trener ŁKS): Jak nie wykorzystuje się takich sytuacji bramkowych, jak mieliśmy teraz, to z Formacją się niestety nie wygrywa. Nie wykorzystaliśmy rzutu karnego, pierwsze dwie bramki właściwie sami sobie strzeliliśmy, nie można tak grać, bo Formacja wykorzystała nasze błędy i skończyło się tak jak widać. Myślę, że zagraliśmy całkiem dobry mecz, ale zadecydowały błędy indywidualne.
Komentarze opinie