W dzisiejszym sparingu, który odbył się na obiekcie w Słubicach, Stilon Gorzów przegrał z liderem III ligi dolnośląsko-lubuskiej, Stelmetem UKP Zielona Góra. Podopieczni Piotra Żaka pokonali gorzowian 1:0 o czym zadecydowała bramka niezawodnego Wojciecha Okińczyca. Zespół prowadzony przez Tomasza Jeża przeważał praktycznie przez całe spotkanie, nie przełożyło się to jednak na wynik. Obie drużyny rozpoczęły mecz w optymalnym zestawieniu.
Przez pierwsze dziesięć minut żadna z drużyn nie potrafiła przejąć całkowicie inicjatywy, a kumulowała się za to walka o piłkę w środku pola, którą minimalnie wygrywał Stilon za sprawą nieźle grających: Damiana Szałasa i Rafała Timoszyka. Dopiero okres od 10 do 25 minuty mógł nam dać, przy większej skuteczności, prowadzenie 3:0. Najgroźniejszy był oczywiście nasz supersnajper, Paweł Posmyk. Jego pierwszy strzał był jednak wymierzony prosto w bramkarza, a chwilę później próbował go przelobować, ale uderzył nieprecyzyjnie. Dać prowadzenie Stilonowi chciał również Trachimowicz, ale jego mocne uderzenie zostało ładnie wybronione przez golkipera Lechii. Trochę więcej emocji było pod koniec pierwszej połowy. Najpierw groźny, ale niecelny strzał na bramkę Dłoniaka oddał Wojciech Okińczyc, a chwilę później Rafał Dobroliński zdołał wybronić świetne uderzenie Amadeusza Kłodawskiego, który widać, że rozkręca się ze sparingu na sparing. Pierwsza część towarzyskich derbów Lubuskiego zakończyła się bezbramkowym remisem.
Już na samym początku drugiej połowy podopieczni Piotra Żaka wykorzystali naszą nieuwagę. Któryś z zawodników drugiej linii posłał prostopadłą piłkę do zielonogórskiego snajpera, Wojciecha Okińczyca, który w sytuacji sam na sam nie dał najmniejszych szans Dłoniakowi. Lechia, która jest liderem trzecioligowej tabeli, po trafieniu...cofnęła się do obrony. Stilon cały czas przeważał, ale nie potrafił się przebić przez zielonogórski mur. Nawet jednak, kiedy Niebiesko-Biali dochodzili do stuprocentowych sytuacji, to zawodziła skuteczność. Dobrym przykładem tego była akcja Maliszewskiego, który przedarł się na siódmy metr i niepotrzebnie próbował podawać do Posmyka przez co stracił futbolówkę. Szansę na wyrównanie mieliśmy również po rzucie wolnym wykonywanym przez Rafała Timoszyka. Piłkę jeszcze przedłużył Szałas i doszedł do niej Gruszecki, którego uderzenie jednak obronił zielonogórski bramkarz. Przez dużą ilość zmian gra Stilonowców zrobiła się rwana i nie mieliśmy już tak klarownych okazji do strzelenia bramki wyrównującej. Podwyższyć mogli za to piłkarze Stelmetu UKP. Na bramkę Dłoniaka szarżował Benjamin Imeh, ale nasz golkiper wygarnął futbolówkę spod nóg napastnika Lechii. Jeszcze w końcówce z szesnastu metrów uderzał Maliszewski, nie dało to nam jednak żadnych korzyści. Ostatecznie podopieczni Tomasza Jeża ulegli trzecioligowcowi minimalnie, chociaż prawda jest taka, że zasłużyli chociaż na remis.
Jacek Ziemecki (wiceprezes Stilonu): W pierwszej połowie przeciwnik miał dwie sytuacje, a w drugiej wszystko się wyrównało. Zwłaszcza, że przeciwnik strzelił bramkę, a my się trochę otworzyliśmy. Należało strzelić to, co mieliśmy i potem kontrolować spotkanie. Nic to. Jesteśmy w trakcie przygotowań i dokonujemy roszad zarówno ustawień, stylu jak i taktyki. Za tydzień kolejny test, na który zapraszam kibiców.
Stelmet UKP Zielona Góra – Stilon Gorzów 1:0 (0:0)
1:0 Wojciech Okińczyc 48"
Komentarze opinie