Reklama

Podsumowanie sezonu piłkarzy ręcznych okiem trenera i kapitana 2

egorzow.pl - Marcin
23/05/2010 14:58
Przyszedł czas na zaprezentowanie drugiej części rozmowy z trenerem i kapitanem AZS AWF Gorzów, podsumowującej sezon 2009/2010.

M.M.: Co po tym sezonie może powiedzieć trener o kapitanie?
M.K.: Mobilizując i układając zespół na kolejny sezon bardzo mocno wzajemnie sobie zawierzyliśmy. Ci zawodnicy tak, jak kapitan powiedział, że nie chce rozstać się z piłką ręczną w momencie degradacji. Mówił, że powalczy o awans i zrobi wszystko, by tak było. Właśnie swoją postawą potwierdził te słowa, które deklarował na początku sezonu. To mnie bardzo ucieszyło, bo Tomek już w poprzednim sezonie mówił, że to ostatnia gra, to koniec i nie będzie grał. To jest właśnie dowód związania ze swoim klubem, regionem, ze swoją miejscowością i swoimi kibicami. Taka postawa jest wzorowa.

M.M.: Odwróćmy teraz sytuację. Co może powiedzieć kapitan drużyny o trenerze?
T.J.: Ja o trenerze Kaniowskim mogę wypowiadać się w samych superlatywach, ze względu na kilka rzeczy. Przede wszystkim doświadczenie, umiejętność zarządzania drużyną. Kiedy trzeba jest ciężko, kiedy trzeba jest odpuszczane. To jest bardzo ważna umiejętność, bo nie jest sztuką zajechać albo zagłaskać i dla mnie to jest największy plus. To czyni moją ocenę zdecydowanie pozytywną.

M.M.: Sądzę, że to jest dobry moment na takie popularne w podsumowaniach pytanie. Które mecze najbardziej zapadły w pamięć? Które były najgorszym, a które najlepiej zapamiętanym?
M.K.: Dla mnie bardzo trudne było pierwsze spotkanie, z Zieloną Górą, tutaj w Gorzowie. Bardzo trudne było też rewanżowe wyjazdowe spotkanie w Zielonej Górze. Od tego się wszystko zaczynało. Tutaj dochodził jeszcze smaczek przeniesiony z dyscypliny żużlowej, że jest taka niezdrowa rywalizacja. U nas czegoś takiego nie ma, ale gdzieś tam w podtekście i u zawodników i u mnie zdawało się wyczuwać nastrój dużej presji. To było bardzo ważne. Jednocześnie wystartować dobrze to już jest plus, to buduje zespół. Ważne było też dobrze wystartować w rundzie rewanżowej. Była ona znacznie trudniejsza, ponieważ mieliśmy sześć pozycji wyjazdowych, więc spotkanie z Zieloną Górą trzeba było koniecznie wygrać. Druga sytuacja to, gdy mieliśmy dwa wyjazdowe spotkania: do Gryfina i do Grunwaldu Poznań. W Gryfinie paskudnie się gra na malutkiej i wąskiej sali. Tam mieliśmy bardzo trudne spotkanie. Wreszcie w Poznaniu, gdzie Grunwald był na fali. Grał bardzo dobrze rundę wiosenną i myśmy tak zagrali jedno z najlepszych spotkań. Dlatego te spotkania były dla mnie mocno denerwujące, bo wyjeżdżając to są 4 punkty. 4 punkty mieć, a nie mieć to jest bardzo duża różnica. Te spotkania mi tak utkwiły w pamięci.
T.J.: Ja mam inne typy. Z pewnością nie zapomnę meczu w Kościerzynie, bo cały mecz nam się nie układało. Cały czas było w plecy. Było gorąco w szatni, było gorąco na ławce. To było takie spotkanie o 4 punkty, bo był to bezpośredni przeciwnik do awansu, także przegrywając tamten mecz zrobiłoby się niewesoło w tabeli. Jak już trener wcześniej opowiadał o tym spotkaniu, zespół był rozbity kontuzjami, trochę po chorobach i grając na wyjeździe przy niepomagającej parze sędziowskiej naprawdę ciężko było tą stratę odrobić. Mieliśmy jeszcze ostatnią piłkę i mogliśmy wygrać ten mecz. Z perspektywy czasu jednak uważam ten remis za najciężej wywalczone punkty w tym sezonie.

M.M.: Przejdźmy teraz do przygody z ekstraklasą w sezonie 2008/2009. Co wtedy nie zadziałało, że spadliśmy niestety z powrotem do I ligi? Jakie kroki zostaną podjęte, żeby to się nie powtórzyło? Może jakiś plan przygotowań do nowego sezonu?
M.K.: Można powiedzieć tak, że poziom sportowy bardzo wyraźnie przerósł poziom organizacyjny. Zarówno w tamtym czasie, jak i w tym. Czeka nas ogrom pracy, żeby poprawić wszystkie struktury, które funkcjonują w klubie. To jest sponsoring, cała organizacja tego wszystkiego. To musi zacząć inaczej funkcjonować.

M.M.: Czy wiadomo już, jak będzie przebiegać organizacja zawodów w przyszłym sezonie? Są planowane jakieś inwestycje lub większe zamiany w sprawie hali czy samego klubu?
M.K.: To jest wszystko na zasadzie próby wznowienia innego spojrzenia na organizację spotkań. Nasze trybuny nie żyją, są martwe. To jest tak, jakby brakowało pomocy ze strony kibica dla naszej miejscowej drużyny. Fani lubią piłkę ręczną i dlatego przychodzą, ale nie ma życia jeszcze. Nie wystarczy zbudować dom, ale żeby ten dom był tętniący życiem. Chciałbym, żeby to tak było u nas.

M.M.: To prawda, że doping do wspaniałych nie należy. Na nielicznych spotkaniach widzieliśmy grupkę młodych ludzi, którzy wzięli bęben i coś próbowali robić, ale nie do końca to wychodziło. Nie była porywana cała hala. Jest jakaś opcja, by cała hala mogła się włączyć do dopingu? Czy klub podejmie jakieś działania w tym kierunku?
M.K.: Podjęliśmy tą pracę organizacyjną. Myślimy jak to wszystko ożywić. Zdajemy sobie sprawę, że jest to problem, ale na razie nie ma żadnych konkretów. Będzie nowy kierownik sekcji. Będzie to pani Ewa Trocińska. Jest menadżer drużyny Tomasz Jagła. Jestem ja, który koordynuje tą pracę w klubie. Od pewnego czasu walczyliśmy, żeby wprowadzić pewne zmiany. To jest ekstraklasa. Albo będziemy obcowali, będziemy umieli współpracować albo będziemy kopciuszkami i wylecimy, bo ze słabym, jak to się mówi, w tym świecie nikt się nie liczy.

M.M.: Czas na najważniejsze pytanie, które z pewnością nurtuje wielu kibiców. Kogo w drużynie w przyszłym sezonie widzą trener drużyny, a także kapitan?
M.K.: Nasze spojrzenie na drużynę jest zawsze takie, że podstawowa grupa naszych ludzi, która wywalczyła ten awans, musi pozostać. Muszą mieć satysfakcję z tego, że oni byli autorami tego sukcesu i jednocześnie zdawać sobie sprawę, że trzeba wspomóc drużynę, ponieważ możemy nie podołać zadaniu utrzymania się w ekstraklasie. To są nasze wzmocnienia – osoby, które miały znaczny wkład, dostają szansę gry w kolejnym sezonie.

M.M.: Znane są jakieś konkretne nazwiska?
M.K.: Prowadziliśmy rozmowy, jak się zorganizowaliśmy wspólnie z menadżerem, żeby nie popełnić błędu sprzed dwóch lat, kiedy to zaczęliśmy szukać zawodników w miesiącu czerwcu. Dzisiaj nie podamy jeszcze żadnych nazwisk, ale mamy już konkretne cele, a rozmowy są zaawansowane.

M.M.: A czy któryś z piłkarzy wyraża chęć przejścia do innego klubu?
M.K.: W Gorzowie jest im dobrze i chcą tu grać. Na razie ci zawodnicy, których mieliśmy, chcą zostać. Jednakże wszystkich nie będziemy mogli zagospodarować.

M.M.: W ekstraklasie czeka nas rywalizacja z fantastycznym Vive Targi Kielce. Przez wielu jesteśmy skazywani na pożarcie. Jak Pan widzi pojedynki z drużyną Bogdana Wenty?
M.K.: Musimy być realistami. Bardzo się cieszymy z tej możliwości gry z nimi. To jest potworne wyzwanie dla zawodników. Ta różnica jest bardzo widoczna, zarówno w potencjale zawodniczym, jak i potencjale finansowym. Potencjał zawodniczy buduje się wtedy, gdy jest dobry potencjał finansowy. My w żądnym wypadku nie możemy się z nimi porównywać. To jest jednak sport. Ambicja, wola walki i wszystko jest możliwe. Jednocześnie jest to radość zobaczyć oraz gościć mistrza Polski i drużynę, która z powodzeniem gra w Lidze Mistrzów. To będzie dobra okazja, by zmierzyć się i porównać, gdzie jesteśmy. Tam są sami kadrowicze. Od nas jeszcze nie ma nikogo w reprezentacji. Trzeba zagrać z pełnym szacunkiem, ale też z podejściem realistycznym.

M.M.: Dziękuję.
M.K.: Dziękuję.

Rozmawiał: Marcin Malinowski

Pierwszą część rozmowy znajdą państwo pod adresem:
http://egorzow.pl/aktualnosci/Podsumowanie_sezonu_pi%C5%82karzy_r%C4%99cznych_okiem_trenera_i_kapitana_29730.html
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo eGorzow.pl




Reklama
Wróć do