Drugi sezon GKP Gorzów w I lidze już za nami. Kolejny raz czas na ostateczne podsumowanie poczynań podopiecznych byłego już trenera Adama Topolskiego. Miniony sezon był lepszy w wykonaniu gorzowian niż poprzedni. Nie tylko z powodu faktu, że nie musieliśmy bić się o utrzymanie do ostatniej kolejki, ale także z powodu dużo lepszych występów niż przed rokiem. Na pewno zapamiętamy wygrane z odwiecznym rywalem Pogonią Szczecin, pokonanie renomowanego Górnika Zabrze, wyrównane spotkania z Widzewem czy ŁKS-em Łódź, czy chociażby mecz Pucharu Polski z Legią Warszawa. Oby przyszły sezon również obfitował w takie sportowe emocje.
W 34 występach ligowych ekipa GKP Gorzów zdobyła 45 punktów (9 więcej niż w sezonie 2008/2009). Bilans bramkowy to 34:33 (poprzedni sezon 39:54, nie da się nie zauważyć postępu). Na tę zdobycz złożyło się 11 zwycięstw, 12 remisów i 11 porażek (sezon 2008/2009 odpowiednio 9-9-16). Przed sezonem z pewnością niewielu liczyło aż na taki postęp. Ale już początek pokazał, że gorzowianie potrafią grać z najlepszymi. Rozbudzone nadzieje trochę przygasły pod koniec rundy jesiennej. Świetnie przepracowana przerwa zimowa dawała kolejne nadzieje na trudną rundę wiosenną. Ogólnie runda mogła być lepsza, gdyż w pewnym momencie znowu zaczął przypominać się obrazek z poprzedniego sezonu i kolejna walka o utrzymanie. Jednak wygranie kluczowych spoktań, dobry terminarz i słaba dyspozycja dryżyn w podobnej sytuacji pozwoliły nam cieszyć się z I ligowego bytu na przyszły sezon.
W stosunku do zeszłego sezonu widać szczególnie poprawę w grze obronnej. Mniej bramek od GKP stracił tylko Widzew Łódź - 17 i Górnik Zabrze - 30! Ten świetny wynik w szczególności zawdzięczamy Sławomirowi Janickiego. W 33 spotkaniach ligowych przepuścił 32 bramki, 13 razy zachowując czyste konto. Najwięcej, bo trzykrotnie naszego bramkarza pokonali piłkarze Dolcanu Ząbki przed własną publicznością (trzy gole Macieja Tataja).
Swój udział w tym dobrym wyniku mieli także nasi obrońcy, a zwłaszcza kapitan drużyny Maciej Truszczyński, który wyrósł na prawdziwego lidera gorzowskiej ekipy. Niejednokrotnie walczył za dwóch, zadziwiał wszystkich swoimi pewnymi interwencjami w obronie, a swoją charyzmą podrywał zespół do walki. Ponadto pewnymi punktami obrony byli Paweł Wojciechowski i Grzegorz Jakosz.
W pomocy brylowali Adrian Łuszkiewicz bez którego ciężko było sobie wyobrazić wyjściową "jedenastkę" GKP, Artur Andruszczak swoim doświadczeniem wprowadzał do gry gorzowian wiele dobrego, Brain Obem waleczny i świetnie czytający grę, oraz na wiosnę grający już w Koronie Kielce Łukasz Maliszewski, który strzelił kilka ważnych goli w rundzie jesiennej. Na wyróżnienie zasługuje także trochę niedoceniany Grzegorz Wan, który gdy tylko był w pełni zdrowy zdobywał ważne dla drużyny punkty.
Najmniej dobrego możemy chyba powiedzieć o formacji ataku, która po odejściu Mouhamadou Traore (w rundzie wiosennej sezonu 2008/2009 i 3 spotkaniach sezonu 2009/2010 zdobył 12 bramek) wręcz przestała istnieć. A nasz najlepszy strzelec z ubiegłego sezonu Emil Drozdowicz po nieudanej przygodzie z Ekstraklasą na jesieni, na wiosnę nie potrafił znaleźć formy. Dopiero pod koniec sezonu udało mu się trzykrotnie trafić do bramki rywali. Miejmy nadzieję, że to dobry prognostyk na zbliżający się sezon. Wśród napastników wyróżnił się jedynie Michał Ilków-Gołąb, który poczynił ogromne postępy i w nadchodzącym sezonie powinien wywalczyć sobie na stałe miejsce w wyjściowej "jedenastce". Został jednocześnie najskuteczniejszym zawodnikiem GKP w minionym sezonie, zdobywając.. 5 goli. Niektórym pewnie będzie szkoda, inni pewnie się cieszą z faktu odejścia Mateusza Piątkowskiego, który na pewno był walecznym, solidnym i uniwersalnym zawodnikiem przednich formacji. Jego największym mankamentem była jednak słaba skuteczność, z której właśnie rozlicza się napastników.
Wspomniani zawodnicy wyróżnili się najbardziej. Nie należy jednak zapominać o reszcie, gdyż Oni też tworzą ten zespół, mieli swoje dobre i złe momenty, więc Im także zawdzięczamy ten bądź co bądź dobry sezon.
Poniżej pełna statystyka zawodników GKP Gorzów w sezonie 2009/2010.
Spotkania Minuty Bramki K.żółte K.czerwone
Sławomir Janicki 33 2970 0 0 0
Artur Andruszczak 29 2269 0 6 1
Mateusz Piątkowski 29 2255 3 0 1
Paweł Wojciechowski 28 2394 1 s. 2 1
Maciej Truszczyński 28 2446 1 8 0
Michał Ilków-Gołąb 27 1419 5 3 0
Grzegorz Jakosz 26 2231 0 2 0
Adrian Łuszkiewicz 26 2203 2 4 0
David Topolski 22 1804 0 8 0
Brain Obem 21 1358 1 5 0
Paweł Kaczorowski 21 1145 2 8 1
Krzysztof Kaczmarczyk 21 1120 0 3 0
Grzegorz Wan 20 1411 4 8 0
Łukasz Maliszewski* 19 1458 4 2 0
Paweł Grocholski 19 1220 1 1 1
Krzysztof Ziemniak 18 1319 1 s. 2 0
Sebastian Janusiński 17 737 1 0 0
Adam Czerkas* 15 888 2 1 0
Emil Drozdowicz 14 1052 3 1 0
Łukasz Białożyt 12 581 0 1 0
Mateusz Machaj 10 496 1 0 0
Frederico Moojen* 7 348 0 1 0
Robert Sing 4 54 1 2 0
Mouhamadou Traore* 3 270 2 0 0
Jacek Skrzyński 1 90 0 0 0
Marek Zator 0 0 0 0 0
* zawodnicy nie grający na wiosnę
Co by było, gdyby..
Z pewnością nie jeden z nas zadawał sobie to pytanie. No właśnie, co by było gdyby nie te pechowo stracone punkty. Patrząc obiektywnie na grę oraz formę GKP i drużyn przyjezdnych doliczyliśmy się, że uciekło nam co najmniej 10 punktów w spotkaniach ze Stalą Stalowa Wola (0:0), Wisłą Płock (1:1), Podbeskidziem Bielsko-Biała (1:2), Sandecją Nowy Sącz (0:0), MKS-em Kluczbork (1:1), Zniczem Pruszków (2:2), ŁKS-em Łódź (1:2), KSZO Ostrowiec (1:1), Motorem Lublin (2:2) czy z Flotą Świnoujście (1:1). W meczach wyjazdowych też można było pokusić się o parę dodatkowych oczek. W pojedynku z ŁKS-em w Łodzi (nie wykorzystany rzut karny Mateusza Piątkowskiego w 90 minucie) czy choćby minimalne przegrane 0:1 ze Zniczem Pruszków, Wisłą Płock i Górnikiem Zabrze. Dzięki takiemu mega pozytywnemu scenariuszowi gorzowianie uplasowaliby się w okolicach 4 miejsca. Pozostał więc spory niedosyt. Ale gdybanie możemy pozostawić filozofom. Tym bardziej, że to wszystko już za nami.
Teraz liczy się tylko nowy sezon, do którego gorzowianie rozpoczną przygotowania już w przyszłym tygodniu. Nie wiemy jeszcze kto poprowadzi GKP w nowych rozgrywkach, ani jakie będą zmiany kadrowe. Jedno jest jednak pewne, że wszyscy nie możemy się już doczekać pierwszego gwizdka sezonu 2010/2011!
Komentarze opinie