W przedostatnim sparingu przed startem rundy wiosennej Stilon przegrał w Legnicy z pierwszoligową Miedzią 0:5.
Nasz zespół już po 25 minutach przegrywał 0:4. Legniczanie objęli prowadzenie już po pierwszym udanym wypadzie pod bramkę Dawida Dłoniaka i ładnym uderzeniu Radosława Bartoszewicza. Swoją urodę miał również gol numer 4, gdy były reprezentant Polski Wojciech Łobodziński obsłużył Adriana Cierpkę, a ten z 16 metrów nie dał szans naszemu golkiperowi. W drugiej połowie gorzowski zespół przeprowadził kilka groźniejszych ofensywnych akcji. Z niezłej strony pokazał się testowany dziś Hubert Kotus, pochodzący z Dębna były pomocnik Ruchu Chorzów (bez debiutu w ekstraklasie) i reprezentacji Polski U-21. Zawodnik, który ostatnio pozostawał bez klubu, miał dwie okazje do zdobycia bramki. Ostatecznie jednak to gospodarze strzelili gola numer pięć - wynik ustalił Mateusz Szczepaniak.
- Pierwsza połowa to "karuzela". Przyzwyczailiśmy, że jesteśmy w stanie podjąć walkę z takimi drużynami, ale nie tym razem. Szybko stracone bramki na pewno wpłynęły na przebieg meczu. Nie ulega wątpliwości, że na tym etapie pierwszoligowiec jest od nas na boisku o dwie klasy lepszy. Mieliśmy za sobą ciężki mikrocykl i odstawaliśmy fizycznie, ale i szybko strzelane bramki przez rywala też się przyczyniły. W pierwszej połowie było więcej młodych zawodników i taki przebieg wpłynął na nich mentalnie. W drugiej połowie wyglądaliśmy już wyraźnie lepiej. Nieźle zaprezentował się Kotus, dynamiczny, z dobrą lewą nogą, potrafi przytrzymać piłkę. Dłubisa ciężko ocenić, nie mieliśmy za dużo akcji ofensywnych. Teraz wszystko jest kwestią rozmów z zarządem - ocenił trener Stilonu Artur Andruszczak.
Przed niebiesko-białymi jeszcze jeden sparing. 7 marca zmierzą się z Łucznikiem Strzelce Krajeńskie. Nie wiadomo jeszcze, gdzie odbędzie się ten pojedynek.
Komentarze opinie