Chyba nikt z zasiadających na obiekcie w kompleksie Port 2000 nie spodziewał się takich emocji w finale Pucharu Polski LZPN. Wszystko zwieńczyła potężna ulewa na parę minut przed końcem dogrywki. Chwilę przed przerwaniem spotkania zwycięską bramkę dla Piasta Gorzów-Karnin zdobył junior, który wszedł wcześniej z ławki rezerwowych. Z trybuny spotkanie obserwowało wiele znanych postaci lubuskiego futbolu, ale również m. in. bramkarz Swansea City, Łukasz Fabiański, który przyjechał obserwować swojego brata w akcji.
Nie obejdzie się bez stwierdzenia, że przed samym spotkaniem ciężko było obstawiać zwycięstwo podopiecznych Jerzego Wandelta. Gorzowsko-karnińska jedenastka w przetrzebionym składzie mierzyła się z „rezerwami” Stelmetu UKP. W rzeczywistości jednak większość podstawowego składu zielonogórzan jeszcze niedawno na co dzień grała w II lidze, w pierwszej drużynie. Dziwić więc nie mogło, że od początku inicjatywa była po stronie podopiecznych Michała Grzelczyka. Między innymi dwukrotnie groźnie uderzał Krzysztof Wierzbicki, ale w pierwszej sytuacji świetnie spisał się Arkadiusz Fabiański, a w drugiej futbolówka przeleciała nad poprzeczką. Po atakach zielonogórzan na prowadzenie wyszedł jednak...Piast. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego któryś z zawodników przedłużył piłkę głową, a do tej dopadł Bartłomiej Szamotulski, który otworzył wynik spotkania. Na piłkarzy Stelmetu UKP podziałało to, jak płachta na byka. Żółto-niebiescy parokrotnie groźnie uderzali, ale świetnie spisywał się bramkarz Piasta. Na wyróżnienie zasługuje zwłaszcza parada Fabiańskiego po strzale Marco Aurelio z pięciu metrów! Nie oznacza to jednak, że czerwono-czarni w ogóle nie przebywali pod bramką zielonogórzan. Mogli oni nawet podwyższyć swoje prowadzenie w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, kiedy to Szamotulskiemu niewiele zabrakło do przelobowania Wojciecha Fabisiaka. Pierwsza część spotkania zakończyła się minimalnym prowadzeniem Piasta.
Po zmianie stron emocje zdecydowanie nie opadły. Obie strony starały się atakować i oddanych zostało sporo strzałów, ale mało który szedł w światło bramki. W 63. minucie w końcu okazję do wykazania się miał bramkarz Piasta. „Fabian” najpierw sparował uderzenie Wierzbickiego z rzutu wolnego, a chwilę później poradził sobie ze strzałem Sebastiana Górskiego po rzucie rożnym. Odpowiedzią Piasta na to była cudowna próba Szamotulskiego z narożnika pola karnego. Futbolówka przeleciała o centymetry obok słupka, choć niektórzy już widzieli ją w siatce. Powoli rosły nadzieje gorzowsko-karnińskiej jedenastki na to, że dowiozą prowadzenie do końca, aż przyszła 75. minuta, czyli...wyrównanie zielonogórzan. Albert Cipior wjechał w pole karne Piasta jak w masło i strzałem w krótki róg pokonał bramkarza. Do końca regulaminowego czasu gry żadna ze stron nie zdołała przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę i do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.
W dogrywce było już widać, że obie strony zaczynają opadać z sił. W pierwszej jej części jedyną sytuację miał Piast. Szamotulski (który rozgrywał naprawdę dobre spotkanie) był szybszy od bramkarza i zdołał nad nim przerzucić futbolówkę, ale przeniósł ją także nad bramką.
Nad stadionem zaczęły się zbierać potężne, czarne chmury i kwestią czasu było to, kiedy z nich spadnie rzęsisty deszcz. Nastąpiło to chwilę później. Piłkarze Piasta, jakby wyczuwając, co się święci, rzucili się do szalonego ataku i zdobyli bramkę na wagę pucharu. Z lewej strony piłkę posłał Bartłomiej Szamotulski, a w siatce umieścił ją niespełna 19-letni Robert Waskunowicz.
Sędziowie z powodu ulewy i burzy przerwali spotkanie. Murawa po paru minutach opadów nie nadawała już się do gry. Były dwie opcje: kończymy mecz następnego dnia albo odpuszczamy ostatnie osiem minut. Przeciwko tej drugiej byli zielonogórzanie. Z nie do końca jasnych powodów jednak podjęto decyzję o zakończeniu spotkania. Zdobywcą Pucharu Polski na poziomie wojewódzkim został więc Piast Gorzów-Karnin.
Czerwono-czarni, dzięki zdobyciu PP LZPN, wezmą udział w tych rozgrywkach na szczeblu centralnym. Pierwsza runda odbędzie się już 19 lipca. Na tę chwilę nieznany jest jeszcze pierwszy rywal gorzowsko-karnińskiej jedenastki.
Stelmet UKP II Zielona Góra - Piast Gorzów-Karnin 1:2 pd. (0:1, 1:1)
wwww Ciekawe kto zadecydował o tym żeby spotkania nie kontynuować. Pewnie wszechmocny pan L.
kamerunczyk Gratulacje, a były słuchy że zbojkotują występ jak S.Eto i koledzy z Kamerunu
Kibic Co za mecz -brawo Karnin!!!Mimo tego że Stelmet wystąpił w 2 ligowym składzie to właśnie Piast był tym katem który kąsał i wygrał!