Piast bliski szczęścia, ale tylko remis z Meprozetem
egorzow.pl - Marcin
24/08/2016 18:25
Kolejne trudne spotkanie ma za sobą drużyna Piasta Gorzów-Karnin. Wydawało się, że przy odrobinie szczęścia uda się odnieść pierwsze zwycięstwo, ale Meprozet Stare Kurowo nie poddał się i wywiózł z Karnina jeden punkt po remisie 2:2.
Obie drużyny zaczęły dosyć agresywnie i nieliczni kibice oglądali mocną walkę w środku boiska. Ostra gra poskutkowała w końcu żółtą kartką, a ukarany nią został Remigiusz Brzytwa. Sytuacji bramkowych natomiast było jak na lekarstwo. Lekką przewagę mieli goście, którzy więcej czasu spędzali na połowie rywala, choć pierwsze akcje należały do miejscowych. Zza linii bocznej poczynaniami Piasta dyrygował Dawid Dłoniak, co oznacza, że gorzowski bramkarz tym razem między słupkami był zastępowany przez Piotra Gawlika. W ekipie z Karnina w wyjściowym składzie pojawił się ponadto młodzieżowiec Kamil Lipski, który w 9. minucie uderzał głową na bramkę Wojciecha Kosmali. Dośrodkowywana z lewej strony piłka nie została jednak opanowana. Oprócz niego spośród juniorów grali też Mateusz Stańczyk czy Hubert Kijak, którego asystent trenera próbował zaangażować z prawej strony, raz po raz podpowiadając, by się podłączył do akcji. Zawodnik ten dobrze wypełniał swoje zadania w obronie. Z czasem to "czerwono-czarni" przejęli inicjatywę, ale brakowało wykończenia. W 27. minucie Piast miał jednak rzut rożny i grający trener Mateusz Konefał posłał mocną piłkę na piąty metr. Tam wchodziła dwójka zawodników gospodarzy, ale w całym zamieszaniu to Patryk Nidecki wpakował piłkę do własnej siatki. Ta strata tylko rozjuszyła przyjezdnych, którzy natychmiast chcieli odrobić straty. Na to dobrze reagowała defensywa miejscowych, aż do 44. minuty. Błąd popełnił jeden z obrońców i piłkę na 25. metrze przejął Mariusz Szczęsny, który mocnym i precyzyjnym strzałem przy dalszym słupku pokonał Gawlika. Do tego momentu atakowały obie strony, ale zaważył jedna niezbyt dobra interwencja.
Drugą część spotkania oba zespoły również zaczęły intensywnie. W 48. minucie w starciu ucierpiał Dawid Kucharski i Piast przez chwilę grał w dziesięciu, dopóki na boisku nie pojawił się Maciej Krzyżanowski. Lekką przewagę mieli gospodarze, którzy co jakiś czas zagrażali bramce Meprozetu. Przyjezdni nie pozostawali dłużni, lecz ich ataki były odpowiednio wcześnie rozbijane. W 59. minucie mieli jednak rzut wolny, z którego uderzyli bezpośrednio na bramkę. Gawlik "wypluł" piłkę przed siebie i na jego szczęście nie było tam żadnego z graczy gości. Kolejne minuty to następne ataki obu ekip. Nieco więcej z gry mieli piłkarze ze Starego Kurowa, ale tym razem to im brakowało wykończenia. W 74. minucie swój moment miał Piast, a dokładnie Marcin Awiżeń, który pojawił się w drugiej połowie i dobrze wykorzystał przypadkową piłkę po wcześniejszym strzale Adama Suchowery. Radość nie trwała jednak długo, bo w 80. minucie wyrównał inny rezerwowy Bartosz Stuchly, choć gorzowianie dopatrywali się spalonego. Sędzia pozostał jednak nieugięty. Obie ekipy do końca naciskały jeszcze, by przeważyć szalę na swoją stronę, choć więcej sytuacji miał Meprozet.
"Czerwono-czarni" przy strzelonych bramkach mieli trochę szczęścia, ale najważniejsze było to, że udało się te sytuacje wykorzystać. W defensywie pojawiły się jednak błędy, co poskutkowało stratą goli i w ostateczności remisem w spotkaniu. Kolejne mecze IV ligi lubuskiej już w najbliższy weekend. Piast Gorzów-Karnin w sobotę zagra na wyjeździe z Odrą Bytom Odrzański.
Po meczu powiedzieli:
Mateusz Konefał (trener Piasta Gorzów-Karnin):Z perspektywy boiska katastrofalnie oceniam ten mecz. Takie bramki, jakie my tracimy, to mi słów już brakuje. Strzelamy dwie bramki, a i tak nie możemy wygrać spotkania. Mam wrażenie, że jak byśmy strzelili pięć goli, to i tak byśmy pięć stracili. Może powinniśmy się nazywać Piast Pech Karnin? Ciągle mamy pecha, ale w postaci złego przyjęcia piłki, ktoś nie chce wybić piłki, ale ją przyjąć w polu karnym, na szóstym metrze. Jest nerwowo, bo w naszej sytuacji dziwnie, by tak nie było. Od dłuższego czasu wiemy, że potrzeba trenera z boku i nie wiem, czy prezes będzie czynił starania o taką osobę, ale wydaje mi się, że by się przydała.
Mariusz Niewiadomski (trener Meprozetu Stare Kurowo):Do przerwy było na niezłym poziomie, jak na tę ligę. Fajnie to wyglądało, obydwie drużyny były bardzo zaangażowane w to, co robią i dążyły do strzelenia bramki. W drugiej części wkradło się trochę chaosu. Ze względu na to, że przegrywaliśmy 1:2, to jestem zadowolony z wyniku 2:2. Mieliśmy jednak wcześniej sytuację na 2:1 i wtedy my byśmy prowadzili, a ten remis nie cieszyłby tak, jak w tej chwili. Zabrakło mi dwóch zawodników z pierwszego składu. Myślę, że przy tej ilości zmian, które można wykonywać, miałoby duże znaczenie. Świercz się rozchorował. Ma poważną anginę i jest na antybiotykach. Rutkowski jest wojskowym i dostał rozkaz, żeby stawić się w jednostce. Samobój miał znaczenie, bo z przebiegu gry nie zasługiwaliśmy na to. Byliśmy troszeczkę lepszym zespołem i chcieliśmy to wygrać. Nie udało się i trzeba się cieszyć z jednego punktu. Jako beniaminek docieramy się, jest dużo nowych twarzy i czas będzie pracował na naszą korzyść. Spalonego nie było. Mamy to nagrane. Wyszedł idealnie zza zawodnika i może to tak wyglądać. Gracze się przecież rozmijają.
Komentarze opinie