Reklama

Ogromne emocje w Rzepinie. Stilon zremisował ze Steinpol Ilanką

02/04/2014 18:03
Stilon Gorzów po raz kolejny w rundzie wiosennej nie zdobył kompletu punktów. Tym razem niebiesko-biali zremisowali na wyjeździe z przedostatnią w tabeli Steinpol-Ilanką Rzepin 3:3. Trzeba jednak powiedzieć, że podopieczni Kamila Michniewicza dali z siebie wszystko i na to „oczko” zasłużyli. Dla gorzowskiego zespołu oznacza to tyle, że marzenia kibiców o awansie do II ligi w tym sezonie oddalają się.

Sporo emocji mieliśmy już w pierwszych minutach spotkania. Gorzowianie zaczęli z wysokiego tonu, bo od trafienia w 4. minucie gry. Po rzucie rożnym doszło do zamieszania w polu karnym, a najlepiej w tej sytuacji zachował się Adam Suchowera, który trafił na 1:0 dla niebiesko-białych. Niestety już chwilę później mieliśmy remis. Po błędzie Tomasza Szwieca piłkę przejął Maciej Mikołajczyk, który wrzucił ją w pole karne na niekrytego Bartosza Kasika, a ten bez większych problemów pokonał Dawida Dłoniaka. Po tych trafieniach inicjatywa była wciąż po stronie podopiecznych Tomasza Jeża, ale nie potrafili oni tego przełożyć na klarowne sytuacje. Dwie dobre okazje za to zdołała sobie stworzyć Steinpol-Ilanka. W przeciągu paru minut dwa bardzo groźne strzały oddał Mateusz Toporkiewicz. Odpowiedzią na to było uderzenie Kordiana Ziajki sprzed pola karnego, które jednak zostało wybronione przez Artura Tumaszyka. Kiedy zdawało się, że pierwsza część spotkania zakończy się remisem, padła zaskakująca bramka dla przyjezdnych. Z pola karnego strzał oddał Bartosz Werbski, a piłkę do własnej bramki wbił Daniel Odziemkowski. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:1 dla Stilonu.

Prawie od razu po zmianie stron do odrabiania strat wzięli się podopieczni Kamila Michniewicza. Już w 47. minucie piękną bramkę z rzutu wolnego zdobył Adam Pawłowski. Wydawało się, że to wypadek przy pracy i Stilon lada chwila zacznie znowu nacierać na bramkę gospodarzy. Nic takiego się jednak nie stało, a do tego w 59. minucie rzepinianie niespodziewanie wyszli na prowadzenie. Po rzucie rożnym błąd w kryciu popełnił Suchowera, a mocnym strzałem głową popisał się Odziemkowski (który nota bene wcześniej strzelił samobója), czym pokonał zaskoczonego Dłoniaka. Podopieczni Tomasza Jeża dalej próbowali nieporadnie przebić się w pole karne gospodarzy, a ci drudzy dobrze ustawili się w defensywie i zaczęli gorzowian kontrować, i mało brakowało do tego, żeby jedna z takowych kontr zakończyła się bramką dla rzepinian. W 68. minucie w sytuacji sam na sam znalazł się Mateusz Nowaczewski, który na szczęście został zatrzymany przez wychodzącego Dłoniaka. Wtedy jednak, kiedy do głosu zaczęli dochodzić gospodarze, bramkę wyrównującą paradoksalnie zdobyli goście. Piłkę od obrońcy Steinpol-Ilanki przejął Patryk Nowaczewski, który w sytuacji sam na sam nie miał problemów z pokonaniem Tumaszyka. Przypomnieć należy, że „Nowy” jeszcze jesienią był zawodnikiem... Ilanki. Gorzowianie do końca starali się zdobyć jeszcze jednego gola, ale dwukrotnie źle zachował się w dobrych sytuacjach Maciej Sędziak. Ostatecznie mecz ten zakończył się remisem 3:3.

Kolejne spotkanie Stilonu już w najbliższą sobotę. Podopieczni Tomasza Jeża na stadionie przy ulicy Olimpijskiej podejmą solidną Foto-Higienę Gać.


Tomasz Jeż (trener Stilonu): Jak się jest dobrym wujkiem i rozdaje się prezenty, to tak się dzieje. Dwa razy byliśmy na prowadzeniu, które oddaliśmy, na koniec przyszło nam jeszcze ten wynik gonić. Chwała chłopakom za to, że grali do końca. Popełnialiśmy błędy indywidualne w kryciu przy stałych fragmentach gry. Nie mam pretensji za tego gola z rzutu wolnego, bo naprawdę rzadko takie bramki padają, natomiast trochę przespaliśmy początek drugiej połowy i straciliśmy właśnie dwie bramki. Szkoda, że w końcówce nie wykorzystaliśmy jeszcze sytuacji, które nam się przydarzyły. Gdyby Kordian Ziajka zachował zimną krew, to może by coś strzelił. Trzeba rozpatrywać ten remis w kategoriach porażki. No cóż, gramy dalej. Jak nie możesz wygrać, to w myśl porzekadła chociaż zremisuj. Nie powiedziałbym jednak, że w przekroju całego meczu byliśmy gorszą drużyną.

Kamil Michniewicz (trener Steinpol-Ilanki): Jeżeli chodzi o zaangażowanie w walkę, to na pewno zadowolony jestem z drugich czterdziestu pięciu minut, bo tam walczyliśmy i dawaliśmy z siebie wszystko. Pierwsza połowa niestety wyglądała w naszym wykonaniu słabo. Wyszliśmy bojaźliwie, jakbyśmy czekali aż Stilon zacznie strzelać nam bramki. Trzeba szanować każdy punkt, ale to my mieliśmy 3:2 i straciliśmy bramkę po bardzo prostym błędzie. Zresztą dwie bramki dzisiaj wpadły po takich kuriozalnych błędach, także na pewno tego szkoda. Powiedziałem chłopakom w przerwie, że Stilon chce awansować, a my musimy się utrzymać, dlatego też ten punkt, to trochę jest dla nas strata dwóch „oczek”. Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że Stilon też miał parę groźnych sytuacji i mógł losy tego spotkania przechylić na swoją korzyść.


Steinpol-Ilanka Rzepin – Stilon Gorzów 3:3 (1:2)
Kasik 8", Pawłowski 47", Odziemkowski 59" – Suchowera 4", Odziemkowski (sam.) 43", Nowaczewski 85"

Steinpol-Ilanka: Tumaszyk, Adamczewski, D. Chanas, P. Chanas, Odziemkowski, Kasik, Pawłowski, Mikołajczyk (75" Gurgul), Stefanowicz (78" Miziński), Toporkiewicz (88" Sidorowicz), M. Nowaczewski.

Stilon: Dłoniak, Somrani, Kozioła, Suchowera, Szwiec, Wiśniewski, Werbski (73" Sędziak), Maliszewski, Timoszyk (71" Świtaj), Szałas, Ziajka (71" P. Nowaczewski).

Konrad Baranowski
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo eGorzow.pl




Reklama
Wróć do