W przedostatniej kolejce IV ligi lubuskiej nareszcie doszło do przełamania w gorzowskiej drużynie, która pokonała w teoretycznie meczu wyjazdowym, na własnym stadionie, Koronę Kożuchów 1:0. Strzelcem jedynej bramki w spotkaniu był Adam Baniewicz.
Pierwsze dwadzieścia minut spotkania nie było porywającym pojedynkiem. Piłka jedynie krążyła od nogi do nogi, między zawodnikami, którzy nie mieli żadnego pomysłu na przeprowadzenie składnej akcji. Pierwszą groźną sytuację mogliśmy oglądac w 26. minucie, zakończoną celnym strzałem Adama Baniewicza. Z prawej strony boiska piłkę otrzymał Dawid Kaniewski. Dośrodkował na siódmy metr w pole karne, a tam z pierwszej piłki w środek bramki strzelił "Bania" nie dając żadnych szans Grzegorzowi Woźniakowi. W 30. minucie, po faulu na Łukaszu Wadasie do piłki podszedł Damian Dydko. Z około 25 metrów oddał płaski strzał, jednak Młynarczyk dobrze był ustawiony w bramce. Dziesięć minut później, w 40. minucie wynik na 2:0 mógł podwyższyć, strzelec pierwszego gola. Baniewicz wbiegł z piłką w pole karne, jednak wypuścił ją sobie za daleko i wślizgiem próbował oddać celny strzał - bezskutecznie, piłka odbiła się od bramkarza rywali, a całą sytuację wyjaśnili obrońcy wybijając futbolówkę na rzut rożny. Jeszcze przed gwizdkiem Roberta Malewicza, kończącym pierwszą połowę, nietypowym strzałem do remisu doprowadzić mógł Marcin Janik. Z odległości 35 metrów uderzył mocno piłkę, która zmierzała w kierunku bramki. Gdyby nie interwencja Młynarczyka, mielibyśmy piękny strzał w okienko. Sędzia doliczył minutę, w której niegroźnego urazu doznał Robert Kozioła.
Na drugą część spotkania obie drużyny wyszły w takim samym składzie jak na pierwszą połowę. Korona Kożuchów, która walczy o utrzymanie w IV lidze, szukała luki w gorzowskiej obronie do zdobycia bramki. Taka sytuacja nadarzyła się w 52. minucie. Z rzutu rożnego grę wznawiał Tomasz Spirzak. Posłał piłkę w pole karne i wystarczyło jedynie strącić ją głową w kierunku bramki, ale żadnemu z zawodników Korony to się nie udało i piłka powędrowała za linię końcową. Przed kolejną szansą stanął grający trener z Kożuchowa - Andrzej Sawicki, który trafił wprost w Młynarczyka. Stilon został zamknięty na własnej połowie. Trener Jeż wpuścił na boisko Adriana Wieczorka i Bartłomieja Starościaka. Ten pierwszy mógł się wpisać na listę strzelców w 70. minucie. Po efektownym i efektywnym podaniu od Jakuba Rosołowicza, mocno uderzył Wieczorek trafiając w ustawionego na środku Woźniaka. Golkiper gospodarzy wybił piłkę do przodu, a ta padła wprost pod nogi Rosołowicza, po jego strzale futbolówkę dobił Dawid Kaniewski i mieliśmy gola... niestety sędzia dopatrzył się spalonego. Reszta spotkania zdecydowanie należała do gorzowskiego zespołu. Dziesięć minut przed końcem spotkania, wspaniałym rajdem przez pół boiska popisał się Alan Błajewski. W polu karnym minął obrońców i oddał strzał na dłuższy słupek. Piłka minimalnie przeleciała obok słupka. W 86. minucie obrońca - Bartłomiej Starościak, po podaniu od Wieczorka, miał stuprocentową szansę na zdobycie gola, ale przestrzelił i piłka poszybowała nad poprzeczką. W doliczonych dwóch minutach gry, trener Jeż postanowił przeprowadzić jeszcze jedną zmianę i wprowadzić za Rosołowicza, Grzegorza Bajko. Według sędziego głównego, "Rosół" robił to na tyle wolno, że zasłużył na drugą żółtą kartkę i musiał zejść z boiska. W konsekwencji nie doszło do zmiany i ostatnie sekundy zagraliśmy w dziesiątkę.
W dzisiejszym meczu podopieczni Tomasza Jeża zyskali 3 punkty, dzięki temu awansowali o jedno miejsce. Obecnie Gorzowianie zajmują szóstą pozycję w tabeli. Kolejny mecz, ostatni w tym sezonie, Niebiesko-Biali zagrają z Czarnymi Witnica.
Korona Kożuchów - Stilon Gorzów 0:1 (0:1) 0:1 Baniewicz Adam 26"
Komentarze opinie