W meczu 10. kolejki I ligi piłki ręcznej mężczyzn GSPR Gorzów przegrał z SMS-em ZPRP Gdańsk 19:25. Spotkanie było nerwowe, szczególnie w końcówce, w której fatalne decyzje sędziów mocno nadszarpnęły cierpliwość gospodarzy. Gra się przez to zaostrzyła. O wyniku zdecydował drugi kwadrans rywalizacji, w którym goście zbudowali sobie przewagę. Rozkojarzenie i słaba skuteczność z obu stron powodowały, że GSPR miał szansę na wyrównanie. Poniżej wypowiedzi trenerów i zawodników.
Piotr Gintowt - trener GSPR Gorzów Nie ma co zrzucać winy na pracę sędziów. Każdy widział, jak gwizdali. Winę trzeba wziąć na swoje barki. Brak skuteczności w wykończeniu ataku pozycyjnego spowodował szybkie kontry i stąd ten wynik. Nie wykorzystaliśmy stuprocentowych okazji. Znowu przytrafił nam się przestój. To jest główna przyczyna naszych porażek. Ostatnio mieliśmy sto procent skuteczności w rzutach karnych, a dzisiaj pięć niewykorzystanych i najbardziej boli. Nie wiem, co się stało. Dołożyć te pięć bramek, a mecz byłby na styku. Skuteczność była na niskim poziomie. Na co dzień trenujemy w hali przy Słowiańskiej. To jest do przemyślenia, aby tam też grać. Decyzja należy do prezesów. Przed tą ligą każdy myślał, że będzie trudno, ale że aż tak? Dzisiaj Robert Jankowski i Tomek Jagła próbowali wspomóc tych młodych chłopców, ale na dzień dzisiejszy mamy zespół, jaki mamy. Jeśli przystąpimy do drugiej rundy to potrzebujemy wzmocnień. Wtedy będzie szansa na utrzymanie. Nawet jeśli zespół spadnie do II ligi i utrzymał się w tym składzie to nie będzie źle. Co do wzmocnień to wszystko się okaże w połowie grudnia.
Dariusz Tomaszewski - trener SMS ZPRP Gdańsk Nie zawsze tej drużynie zdarza się przyjeżdżać w roli faworyta. Patrząc na tabelę i na punkty każdy mógł tak myśleć. Przez to gorzej się gra tym chłopcom. Lepiej, gdy nie mają żadnego obciążenia. Wiedzieliśmy, że tutaj będzie bardzo trudny mecz, pomimo że gospodarze nie zdobyli jeszcze punktu. Tak było. Przed tym spotkanie była zdecydowana mobilizacja i koncentracja. Na początku meczu to się jednak nie udało. Nie zagraliśmy dzisiaj dobrych zawodów. To nie była taka dobra gra, jak na początku sezonu z tymi drużynami z czołówki. Drugie 15 minut pierwszej połowy zadecydowało, ale potem znów były momenty przestoju, że roztrwoniliśmy 12 bramek przewagi. Mieliśmy trochę szczęścia, że graliśmy w przewadze liczebnej i ten wynik dało się dowieźć. Cieszymy się bardzo z tego. Sędziowie sprawili trochę problemów. Najpierw gospodarzom, a później nam. Takie decyzje mogły doprowadzić do kontuzji. Obawiałem się tego. Zawodników gospodarzy trochę rozjuszyli tymi wykluczeniami, przez co ci grali bardziej agresywnie, a później arbitrzy bali się już dawać wykluczenia.
Robert Jankowski - grający prezes GSPR Gorzów Na treningach wszystko wygląda dobrze. W tym tygodniu doszliśmy z Tomkiem do treningów. Zaczęliśmy chłopakom pomagać. Wszystko ładnie wychodziło, a tu przychodzi do meczu i chłopaki się stresują albo gdzieś zatracają swoje umiejętności. Nie wiadomo, co się dzieje. Zobaczymy, czy w ogóle będziemy trenować w drugiej rundzie. Jeżeli miasto nie wspomoże nas, a my nie zdobędziemy środków od sponsorów to drugiej rundy możemy nie zagrać. Ci arbitrzy sędziują nam już czwarty mecz i nie a to, co oni wyprawiają to szkoda komentować. Mieliśmy pięć niecelnych karnych. Jakbyśmy to trafili to tylko bramka straty i już inaczej się przeciwnicy zachowują. Gonimy, wiatr w plecy, a tu wywalają nam trzech zawodników i jest zupełnie inna gra. Można było te punkty dzisiaj wywalczyć.
Komentarze opinie