Przed tym meczem chyba mało kto wierzył, że GSPR Gorzów wygra z Nielbą Wągrowiec. Widać to było po trybunach hali Zespołu Szkół nr 20, na których zasiadło niewielu kibiców. Spowodowane to mogło być też tym, że to spotkanie rozegrano w środku tygodnia, tuż przed świętami. Ku zaskoczeniu wszystkich Gorzowskie Stowarzyszenie Piłki Ręcznej wygrało z Nielbistami 31:25.
Zaczęliśmy od agresywnej obrony Arkadiusza Bosego, a późniejszy strzał gości obronił Łukasz Wasilek. Jako pierwszy bramkę zdobył Bartosz Starzyński, ale natychmiast odpowiedziała Nielba. Po pięciu minutach GSPR prowadził 2:1. Świetnie spisywał się nasz bramkarz, broniąc strzały Wągrowca, ale skuteczność zawodników gospodarzy pozostawiała sporo do życzenia. Obie ekipy nie narzucały zbyt szybkiego tempa, dlatego też sporo czasu gracze spędzali na budowaniu ataków pozycyjnych. Mimo gry w osłabieniu z powodu kary Roberta Foglera gorzowianom po wyrównanej walce udało się wypracować dwubramkową przewagę i po jedenastu minutach prowadzili 5:3. Taki stan rzeczy nie utrzymał się na długo i znów mieliśmy remis. Żadna z drużyn nie mogła przejąć inicjatywy. Minimalną przewagę co jakiś czas osiągali podopieczni Henryka Rozmiarka. W 20. minucie pojawiła się szansa, by uciec przeciwnikowi, który grał w osłabieniu, a Gorzów już prowadził 8:6. Wykorzystaliśmy tą przewagę i było 10:6. Spore zastrzeżenia do pracy sędziów mieli zawodnicy i trenerzy "żółto-czarnych". W 23. minucie trener Giennadij Kamielin poprosił o czas, ale ta przerwa nie pomogła gościom. Trzeba jednak przyznać, że Wągrowiec miał pecha, bo dwukrotnie Wasilka ratował słupek. W końcowych minutach drużyny szybko wymieniały ciosy. Ostatecznie po półgodzinnej grze byliśmy świadkami małej niespodzianki, bo Gorzowskie Stowarzyszenie Piłki Ręcznej prowadziło 14:10.
Na drugą połowę gospodarze wyszli jeszcze bardziej zdeterminowani. Odniosło to pozytywny skutek, bo już po pięciu minutach było 18:11, a obrona dobrze przerywała ataki rywali. GSPR grał z ogromnym zaangażowaniem i świetnie kontratakował. Znakomicie w bramce grał Wasilek. Nielbiści próbowali na różne sposoby pokonać naszego golkipera. Tylko sytuacja jeden na jeden się powiodła. W okolicach 40. minuty Nielba nadrobiła część strat, a wynik brzmiał 20:15. Gorzowianie nie pozwolili jednak na to, aby rywale bardziej się zbliżyli. Wągrowiec nie miał argumentów, by zdominować zespół gospodarzy. W naszym ataku brylowali popularny "Fodżi" i Bartosz Starzyński, zaś najskuteczniejszy wśród graczy trenera Kamielina był Rafał Przybylski. Jego koledzy rzucali zbyt mało bramek, by mogli zagrozić Gorzowowi. Na pięć minut przed końcem było 27:22. Szkoleniowiec miejscowych szczypiornistów miał problemy z ustawieniem ataku, gdyż ofensywni zawodnicy mieli po dwie kary, a trzecia groziła wcześniejszym zakończeniem spotkania. W takim wypadku swoje umiejętności na boisku prezentował Oskar Serpina. W końcówce uaktywnił się jeszcze Alvaro, który wygrał powietrzną walkę o piłkę, a potem rzucił 29. bramkę dla gospodarzy. Chwilę później, dzięki Foglerowi, GSPR osiągnął pułap 30 bramek, a ostateczny, sensacyjny wynik brzmiał 31:25.
W trakcie meczu, jak i po jego zakończeniu trener Nielby miał ogromne pretensje do sędziów. Nie zmienia to jednak faktu, że w niektórych sytuacjach jego zawodnicy mogli zachować się lepiej. Mimo wszystko, Nielbiści mieli sporego pecha, bo fantastycznie bronił dziś Łukasz Wasilek. Cała obrona Gorzowa spisywała się dzisiaj dobrze. Nasi szczypiorniści zagrali bez kompleksów i przede wszystkim skutecznie w ataku. Przed nami jeszcze rewanżowa runda spotkań w play-out. Po świątecznej przerwie, 30 kwietnia, GSPR zmierzy się w Piotrkowie z tamtejszym MKS-em, a ostatni mecz sezonu w naszej hali już 7 maja z Miedzią Legnica.
Komentarze opinie