Piłkarze ręczni GSPR Gorzów osłabieni zimowymi stratami, ale wzmocnieni nowymi zawodnikami sprawili dzisiaj swoim kibicom wspaniały prezent wygrywając w bardzo dobrym stylu z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski 34:28. Mecz był niezwykle zacięty i dopiero ostatnie 15 minut należało do gorzowian.
Po pierwszej połowie podopieczni Henryka Rozmiarka remisowali 15:15. Zawodnicy obu ekip grali prawie bramka za bramkę. Strzelanie w tym meczu rozpoczął Maciej Pilitowski, który został najskuteczniejszym graczem Piotrkowa z siedmioma bramkami na koncie. Tak dobrze szło mu jednak tylko w pierwszej połowie. Tylko na chwilę udawało się zdobyć przewagę większą niż jeden gol. Nasi piłkarze mieli jednak pewne problemy. Filip Kliszczyk niejednokrotnie miał pretensje do swoich kolegów, którzy niezbyt dobrze rozgrywali piłkę. Przez długi okres graliśmy bez pomysłu w ataku, a do tego zaliczaliśmy straty. Graliśmy jednak z poświęceniem, a najlepiej pokazywała to dwójkowa akcja Mateusza Krzyżanowskiego i Arkadiusza Bosego, po której "Alvaro" trafił do siatki. Zawodnicy potrzebowali chwili, aby podnieść się z boiska, gdyż lekko ucierpieli w starciu z obrońcami. W końcówce niezwykle szybko grały obie drużyny. Goście lepiej spisywali się przy kontrach, ale nam udawało się trafiać z drugiej linii. Niemal równo z syreną trafił jeszcze Bartosz Wuszter, ustalając wynik po pół godzinie gry.
Wraz z początkiem drugiej części spotkania na boisku pojawił się nowy zawodnik miejscowej drużyny, Mateusz Przybylski. Inny z nowych nabytków, Bartosz Starzyński grał już w pierwszej połowie i w 27. minucie strzelił swoją pierwszą bramkę, aby ostatecznie trzykrotnie trafić do siatki. Prawie trzy minuty kibice czekali na bramkę, a jej autorem był "Krzyżak". Pojedynek nadal był bardzo wyrównany, a obie ekipy w większości przypadków atakowały środkiem pola. W 37. minucie odskoczyliśmy rywalom na 19:16. Niestety szybko zmarnowaliśmy tą przewagę. Wyrównał Piotr Masłowski po naszym nieudanym ataku. Siedem minut później zaczęła się dla nas wspaniała seria goli, dzięki której zdominowaliśmy mecz. Cały czas zdarzały się nam się głupie straty, ale dzięki świetnej postawie Łukasz Wasilka w bramce i wspaniałej dyspozycji "Kliszki" w ataku na trzy minuty przed końcem prowadziliśmy już 32:26. Końcówka rywalizacji zdecydowanie należała do gospodarzy. Po godzinie gry na tablicy widniał wynik 34:28.
Kibice na brak emocji w tym spotkaniu narzekać nie mogli. To było wspaniałe, wyrównane widowisko z happy endem dla gorzowian. GSPR stawiany na przegranej pozycji pokazał wolę walki, a w końcówce zupełnie przejął kontrolę. Skrzydeł dodawały im kolejne obrony Wasilka. Gościom nie można odmówić bardzo dobrej gry z kontrataku. Bezlitośnie wykorzystywali nasze błędy i przejmowali piłki, ale w drugiej części spotkania bramkarze mieli po prostu mniej szczęścia. Za tydzień zespół znad Warty podejmie Zagłębie Lubin, w którym powinien już zagrać były gracz Gorzowa, Wojciech Gumiński. Miejsce Lubina w tabeli jest sporym zaskoczeniem, ale nadal jest to klasowy zespół i czeka nas ciężka przeprawa, ale przed własną publicznością.
Komentarze opinie