GSPR Gorzów przegrał kolejne spotkanie w I lidze piłki ręcznej mężczyzn. Pojedynek z KPR Wolsztyniakiem Wolsztyn zakończył się zwycięstwem gości 25:31.
Mecz rozpoczął się z 10-minutowym opóźnieniem z powodu awarii autokaru, który wiózł zawodników Wolsztyniaka na dzisiejszy mecz. Lepiej spotkanie zaczęli goście, którzy po niewykorzystanej przez GSPR sytuacji wyszli na prowadzenie za sprawą Huberta Kaczmarka. Gospodarze byli nieskuteczni w ataku, co wykorzystali wolsztynianie, którzy w 7. minucie prowadzili już 3:1. Po ładnej akcji Marka Baraniaka swoją drugą bramkę i drugą dla zespołu zdobył Tomasz Gintowt, a po obronie Krzysztofa Nowickiego stan meczu wyrównał Robert Jankowski. Na początku 11. minuty gry gorzowianie mimo osłabienia brakiem Michała Nieradko strzelili bramkę na 4:3. Dobrą dyspozycję wykazywał Nowicki, ale nie miał nic do powiedzenia, gdy odbita piłka trafiła do Artura Chrapy. Przez kolejne minuty obie ekipy prowadziły wyrównaną wymianę ciosów. Na początku 17. minuty gospodarze musieli jednak znów grać w osłabieniu. Twarda gra Ryszarda Patalasa zakończyła się dla niego karą dwóch minut. Faulowany Alan Raczkowiak ostatecznie wstał o własnych siłach i później wrócił do gry. Ekipa z Wolsztyna miała pretensje do sędziego o zbyt łagodny wymiar kary. Rzut karny po tym przewinieniu wykorzystał Patryk Szutta, który po chwili po raz kolejny wpisał się na listę strzelców, wyprowadzając gości na prowadzenie 8:6. Gra w pełnym zestawieniu wcale nie pomagała podopiecznym Piotra Gintowta. Nawet w przewadze przytrafiały się fatalne błędy, które nie pozwoliły zmniejszyć strat przy stanie 6:10. Nie pomogła też przerwa na żądanie dla GSPR. Przyjezdni zagrali bardzo dobrze w końcówce, zmuszając do faulu Łukasza Bronowickiego Nasz zawodnik dostał karę dwóch minut. Po chwili dołączył do niego Mateusz Wolski. Po 30 minutach Wolsztyniak prowadził 14:8.
Drugą połowę rozpoczęliśmy od dobrej obrony Nowickiego i fatalnego rzutu na bramkę Nieradko. Po ponad minucie układ sił się odmienił. Wrócił na boisko Bronowicki, a na ławkę kar powędrował Kaczmarek, a po chwili wszedł też Wolski. Gorzowianie jednak tego nie wykorzystali. Dobra gra w obronie, lecz znacznie gorzej w ataku i i po powrocie Kaczmarka Wolsztyniak nadal prowadził sześcioma punktami. Kolejna gra w przewadze przyniosła więcej pożytku. Nadrobiliśmy trzy punkty. Gospodarze zwietrzyli szansę i jeszcze bardziej zwiększyli swoją motywację. Nie było miejsca na marnowanie okazji, ale to jednak się zdarzało. Zemściło to się bramkami Wajsa i Pietruszki i po dziesięciu minutach drugiej połowy było 14:19. Tempo spotkania natychmiast się zwiększyło i wróciliśmy do szybkiej wymiany ciosów. GSPR wciąż marnował sporo sytuacji, doprowadzając swojego trenera do białej gorączki. Nerwy przełożyły się na wynik. Po 46. minutach spotkania było 16:23. Wolsztynianie bezlitośnie kontrowali, przejmując już kontrolę nad meczem. Gospodarzom udawały się pojedyncze ataki. Nie udało się nawet strzelić karnego. W ostatnich piętnastu minutach goście trafiali już niemal w każdej sytuacji rzutowej. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 25:31.
Gorzowianie dobrze zaczęli dzisiejszą rywalizację, ale brakowało wykorzystywania przewag i wykorzystania niemal stuprocentowych sytuacji. Chwila rozkojarzenia pozbawiła GSPR marzeń o nadgonieniu wyniku. Za tydzień gramy z beniaminkiem Kar-Do Gdynia na wyjeździe.
Komentarze opinie