Po niesamowitym środowym zwycięstwie nad poznańską Wartą, wszyscy liczyliśmy, że dziś podopieczni trenera Adama Topolskiego dopiszą sobie kolejne trzy punkty. Tym bardziej, że piłkarze z Ostrowca Świętokrzyskiego mają bardzo słaby bilans spotkań wyjazdowych. Zdołali wygrać zaledwie jeden mecz i cztery zremisować.
I połowa
W wyjściowym składzie parę zmian. Na lewej obronie w miejsce Davida Topolskiego Grzegorz Jakosz, a na prawym skrzydle Krzysztof Kaczmarczyk. Mecz rozpoczął się spokojnie. Obie ekipy grały ostrożnie, nie chcąc popełnić błędu i stracić bramki w pierwszych minutach spotkania, gdyż naprzeciw siebie stanęły dziś dwie równorzędne drużyny. KSZO słabo spisuje się na wyjazdach, zaś GKP często wygrywało przy Olimpijskiej wynikiem 1:0. Widoczny był powrót Braina Obema, który potrafił uspokoić grę w środku pola i mądrze rozprowadzić piłkę. Dobrze też prezentowała się zgrana formacja obronna w składzie Ziemniak-Truszczyński-Wojeciechowski-Jakosz, którzy raz po raz wygrywali pojedynki główkowe i wyprzedzali zawodników KSZO. Dopiero w 6 minucie zaczęło się coś dziać. Po rzucie rożnym wykonywanym przez GKP, goście ruszyli z kontrą zakończoną celnym ale słabym strzałem na bramkę Sławomira Janickiego. Pięć minut później, pierwsza składna akcja gorzowian. Obem zagrał na prawe skrzydło do Kaczmarczyka ten wypuścił obiegającego go Ziemniaka, który dośrodkował na długi róg do niekrytego Gołąba. W tej sytuacji powinna być bramka, niestety bohater ze Stalowej Woli i Poznania trafił tylko w boczną siatkę.
Następne kilka minut to bardzo aktywna postawa Mateusza Piątkowskiego ofiarnie walczącego o piłkę. W jednej z sytuacji wywalczył rzut rożny, z którego po dośrodkowaniu Łuszkiewicza groźnie strzelał Jakosz, a gdy piłka opuściła pole karne miała miejsce seria zablokowanych strzałów naszych zawodników. W 21 minucie mogło dojść do powtórki z Poznania, gdy Adrian Łuszkiewicz pięknie dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Gołąba, który posłał piłkę minimalnie obok słupka. Kolejna świetna szansa gorzowian miała miejsce w 28 minucie. Rzut wolny z lewej strony boiska wykonuje Łuszkiewicz. Posyła piłkę na długi róg, ale zamykający Piątkowski wślizgiem strzela minimalnie obok słupka. W starciu z Piątkowskim ucierpiał bramkarz gości Michał Wróbel. Chwilę później, kopia sytuacji z 11 minuty. Kaczmarczyk podaje do obiegającego go Ziemniaka, ten dośrodkowuje, a piłkę głową do bramki kieruje Mateusz Piątkowski! Radość na stadionie przy ul. Olimpijskiej nie trwała jednak długo, gdyż sędzia liniowy pokazał spalonego. KSZO jak dotąd bezradne nie potrafiło skonstruować składnej akcji i zagrozić bramce Janickiego. W 34 minucie żółtą kartką za faul na wyprowadzającym korzystną akcję Kaczmarczyku, ukarany zawodnik gości Jarosław Wieczorek. 37 minuta to pierwsza groźna sytuacja ostrowian. Wrzutka z lewej strony mija stojących bezczynnie naszych obrońców i spada pod nogi Adama Cieślińskiego, który na szczęście strzela niecelnie. Od tego momentu goście zaczynali poczynac sobie na boisku coraz śmielej. Kolejną groźną sytuację stworzyli w 42 minucie, kiedy to po długim dośrodkowaniu w nasze pole karne i wybiciu piłki przez obrońców, Jarosław Wieczorek oddał groźny strzał na bramkę Janickiego zmuszając go do poważnej interwencji. Do końca pierwszej połowy nic już się nie działo.
II połowa
Od początku drugiej części spotkania na boisku w miejsce Braina Obema pojawia się Mateusz Machaj. Początek drugiej połowy jeszcze bardziej spokojny od początku spotkania. Brak klarownych sytuacji z obu stron, jedynie widocznie zaostrzająca się gra. KSZO coraz lepiej grające piłką, zwietrzyło szansę na urwanie punktów GKP. Ale to gospodarze pierwsi groźnie zaatakowali. W 54 minucie z lewej strony pędzi Wan, dośrodkowuje w pole karne gości gdzie jest trzech naszych napastników, do piłki dochodzi Piątkowski i strzela tuż obok słupka. Kolejna bardzo dobra sytuacja. Zapachniało bramką dla GKP, jednak to goście trafili do naszej bramki. 57 minuta, po długiej piłce na napastników gości dośrodkowanie po ziemi z lewej strony trafia na długi róg do Marcina Folca, który dokłada tylko nogę i bez problemu trafia do bramki. 0:1. Na pewno nikt się tego nie spodziewał. Strata bramki rozbiła trochę naszych piłkarzy, którzy raz po raz mijają się z piłką, źle przyjmują piłkę czy podają niecelnie. Sytuacja jednak odwraca się w 62 minucie, kiedy to Mateusz Machaj po otrzymaniu piłki z lewego skrzydła huknął na bramkę Wróbla z 25 metrów doprowadzając do remisu. Od tej chwili GKP znowu w natarciu. Dwie minuty później KSZO z niczego groźny strzał oddał Marcin Folc, zmuszając Janickiego do wybicia piłki nad poprzeczką. W 66 minucie Łukasz Białożyt zastępuje Krzysztofa Kaczmarczyka. Dwie minuty później KSZO dostaje się w nasze pole karne, groźną sytuację wyjaśnia Ziemniak.
Kolejne minuty to okres spokojniejszej gry z obu stron. W międzyczasie aktywny Machaj świetnie podaje prostopadle do Białożyta, który przegrywa pojedynek biegowy z obrońcą. Chwilę później znowu Machaj. Tym razem po otrzymaniu podania od Drozdowicza popędził na bramkę Wróbla trochę za bardzo wypuszczając piłkę, zdołał jednak oddać dosyć groźny strzał. W międzyczasie Gołąba zmienia Drozdowicz. Końcówka meczu to gra głównie w środkowej części boiska. Goście zaczynają już grać na czas, symulując urazy. Na minutę przed końcem z rzutu wolnego w pole karne dośrodkowuje Łuszkiewicz, głową nad bramką strzela Drozdowicz wpadając jednocześnie na bramkarza gości. Oboje ucierpieli w tym starciu. Po krótkiej przerwie gra zostaje wznowiona i znowu przerwana, gdyż nagle na ziemię pada jeden z obrońców KSZO, symulując uraz. Wiemy już dlaczego polscy aktorzy są dużo gorsi od amerykańskich. Sędzia przedłużył drugą połowę o 3 minuty ale rezultat tego spotkania nie uległ zmianie.
Pojedynek pomiędzy GKP Gorzów a KSZO Ostrowiec Św. zakończył się podziałem punktów. Statystyki pokazują, że spotkanie nie było jednak tak wyrównane jak sugerować mógłby jego wynik. Gorzowianie oddali bowiem 13 strzałów, przy 8 celnych gości. Przyjezdni faulowali naszych zawodników 14-krotnie, podopieczni trenera Topolskiego nagięli przepisy dziewięciokrotnie.
Obydwa zespoły oddały po trzy celne strzały, gospodarze pudłowali sześciokrotnie, goście jeden raz mniej. Obrona KSZO złapała dwukrotnie zawodników GKP Gorzów w pułapkę ofsajdową, po jednej z nich Michał Ilków-Gołąb skierował piłkę do siatki rywali lecz sędzia nie uznał tego gola. Co ciekawe, arbiter upomniał żółtą kartką tylko jednego z piłkarzy, pomimo tego, że łącznie były 23 przewinienia. Pan Michał Zając obniżył sobie średnią pokazywanych kartek, bowiem średnio karze zawodników 2,3 raza na spotkanie.
Ciekawe liczby:
7 - To już siódmy remis GKP Gorzów przed własną publicznością, to najwyższy wynik wśród wszystkich zespołów I ligi, tyle samo remisów zanotował GKS Katowice.
4 - Tyle minut potrzebne było obydwóm drużynom by zdobyć po jednej bramce.
50 - Dla Adriana Łuszkiewicza był to 50. oficjalny mecz w barwach GKP Gorzów.
4 - To czwarty kolejny mecz, w którym GKP Gorzów traci bramkę.
26 - Tyle lat skończył wczoraj nasz obrońca - David Topolski.
Komentarze opinie