Reklama

Dwie twarze Stali Gorzów w meczu z MKS-em Brodnica

egorzow.pl - Marcin
09/01/2016 16:43
Po przerwie świąteczno-noworocznej piłkarze ręczni Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów nadal są niepokonani. Z MKS-em Henri Lloyd Brodnica wygrali 43:22. Druga połowa spotkania w wykonaniu miejscowych pozostawia jednak sporo do życzenia.

Po raz kolejny drużyna przyjezdnych pojawiła się w Gorzowie w mocno okrojonym składzie. Na rezerwie znalazł się bowiem jedynie drugi bramkarz, który na koniec pojawił się jako gracz z pola. Wynik spotkania otworzył Marek Baraniak. Goście nie potrafili sforsować obrony gospodarzy, a w przypadku rzutu dobrze spisywał się Krzysztof Nowicki. Po trzech minutach brodniczanie mogli przegrywać 0:4, ale nie trafił Maciej Polak i to właśnie MKS-owi udało się rzucić za sprawą Tomasza Brulińskiego. Natychmiast odpowiedział jednak Baraniak, który z prawej strony kończył praktycznie wszystko. Stal nawet w szóstkę pewnie broniła i potrafiła dwukrotnie trafić do bramki, w tym raz z rzutu karnego, który wywalczył Mariusz Kłak, a wykorzystał Mateusz Stupiński. Podopieczni Jana Orzecha nie odpuścili i gdy na ławce kar był jeszcze Mateusz Kminikowski, trafił Piotr Nowak. Kolejne minuty przynosiły miejscowym coraz większą przewagę, podczas gdy ekipa z Brodnicy albo obijała słupki bramki albo samego Nowickiego i dopiero w 13. minucie zaliczyli trafienie. Gorzowianie mylili się natomiast bardzo rzadko tym bardziej, że wyprowadzali zabójcze kontry, z których często wychodzili do sytuacji jeden na jeden. W ataku pozycyjnym również źle nie grali, pozwalając sobie na coraz to ładniejsze akcje. Obraz gry nie zmienił się nawet po licznych zmianach w zespole Janusza Szopy, z tą różnicą, że próbowano jeszcze efektowniej kończyć akcje. Licznik "żółto-niebieskich" w pierwszej połowie zatrzymał się na 28 bramkach, a kilka strat przełożyło się na cztery bramki MKS-u.

Na początku drugiej połowy to goście strzelili na początku dwie bramki. Mogłoby być ich więcej, gdyby nie znakomita postawa Łukasza Szota. Dopiero w 5. minucie Dariusz Śramkiewicz przełamał niemoc strzelecką, okraszoną wieloma błędami gorzowskiego zespołu. Dzięki bramkarzowi stan drugiej części gry wyrównał Robert Góral. Tempo jednak wyraźnie spadło, a rywalizacja się wyrównała. Stal popełniała czasem błędy lub po prostu, podobnie jak rywale, nie trafiali, bądź ich strzały były bronione. Dodatkowym smaczkiem było walka Mateusza Stupińskiego i Marka Baraniaka o miano najskuteczniejszego w drużynie. Gorzowianie muszą też pamiętać o GKS-ie Żukowo, z którym toczą w miarę wyrównany bój o pierwsze miejsce w II lidze pomorskiej i decydować mogą małe punkty. O tym zapewne chciał przypomnieć trener Szopa, gdy w 48. minucie wziął przerwę na żądanie. Jego zespół wyraźnie spuścił z tonu i drugą połowę przegrywał wówczas 7:8. Chwilę później było już 8:10. Całkiem nieźle w tych 30 minutach pokazał się Tomasz Zembrzycki z MKS-u Brodnica. Przyjezdni kończyli jednak ten mecz w osłabieniu, bo trzecią karę dwóch minut otrzymał Wiktor Jędrasiak, tym razem za dyskusje z arbitrem. Ostatecznie to "żółto-niebiescy" okazali się lepsi w drugiej połowie, jak i w całym meczu, a granica 40 bramek pękła za sprawą Jakuba Kubackiego. W końcówce z rzutów karnych trafiali jeszcze gorzowscy bramkarze. Pozostał jednak niesmak po słabszej grze w drugiej części gry.

Kolejny pojedynek Kancelaria Andrysiak Stal Gorzów rozegra już za tydzień, ponownie we własnej hali. Tym razem rywalem będą Tytani Wejherowo.

Po meczu powiedzieli:
Janusz Szopa (trener Kancelarii Andrysiak Stali Gorzów: Pierwsza połowa bardzo dobrze, druga... powiedzmy, że chyba nie chcieliśmy tych chłopaków z Brodnicy dobić. Sympatyczni ludzie, znamy się od wielu lat. Szkoda, że tak druga połowa była wyrównana, bo można było wygrać zdecydowanie więcej, ale zespół z Brodnicy nie zasłużył na karę 50 bramek, bo całkiem dobrze radził sobie w drugiej połowie. Chcieliśmy spokojnie ten wynik dowieźć, bo myślimy już o meczu z Wejherowem. To na pewno nie będzie łatwy przeciwnik, bo przyjadą w kompletnym składzie i będzie trzeba zagrać tak, jak w pierwszej połowie tego spotkania. To wszystko jest dla kibiców. Chcielibyśmy, by te mecze były wygrane, ale po jakiejś walce. W pierwszej połowie taka była, ale w drugiej trudno było już zespół zmobilizować.

Jan Orzech (trener MKS-u Henri Lloyd Brodnica: Chłopacy z Gorzowa są perfekcyjnie przygotowani do każdego meczu i wiadomo, jaki mają cel. Chcą to osiągnąć i na pewno to zrobią. My raczej przyjechaliśmy zaliczyć mecz, bo widać, jaki mamy skład. Problemy kadrowe nas nękają. Chcemy dotrwać do końca rundy, która niestety dopiero się zaczęła. Różne są tego przyczyny. W większości ktoś pracuje, ma studia. Nie mam wpływu na tę sytuację. Jesteśmy amatorskim zespołem. Mogę wymagać tylko zaangażowania czysto amatorskiego. Z takim składem nie można przyspieszyć. W momencie, gdy Stal przyspieszyła w pierwszej połowie, nasi zawodnicy zupełnie sie pogubili, więc nawet dobrze się stało, że zostało to trochę odpuszczone, dzięki temu różnica była tylko jednej klasy, a nie dwóch.

Mariusz Kłak (Kancelaria Andrysiak Stal Gorzów): Z ręką wszystko w porządku. Był lekki ból i mam nadzieję, że jutro go nie będzie. Pierwszą połowę mieliśmy bardzo dobrą, koncentracja była od początku. O dziwo, bo kolejny raz przeciwnik przyjeżdża do nas ośmioosobowym składem. Już wcześniej to powiedział: trzeba uciekać z tej ligi, bo są dwa, trzy zespoły, z którymi walczymy, a resztę pokonujemy piętnastoma, dwudziestoma bramkami. Słaba liga. W drugiej połowie zabrakło koncentracji i to było widać. Zrobiliśmy wszystko, żeby było jak najlepiej. Widzieliśmy, że przeciwnik przyjechał osłabiony, staraliśmy się skoncentrować, żeby jakoś ta gra wyglądała i kibice zobaczyli piłkę ręczną. To wszystko dla nich. Tylko mecz z Żukowem był taki fajny, że kibice naprawdę cieszyli się naszą grą. Teraz po wyniku widać, że nie ma na co patrzeć.


Kancelaria Andrysiak Stal Gorzów - MKS Henri Lloyd Brodnica 43:22 (28:8)

Stal: Nowicki 1, Szot 1 - Baraniak 8, Stupiński M. 8, Zając 5, Kłak 5, Polak 3, Gałat 3, Kubacki 3, Chudy 2, Kminikowski 1, Stefanicki 1, Śramkiewicz 1, Góral 1, Stupiński K., Bartnik.
Trener: Janusz Szopa

MKS: Banasiak, Jaworski - Nowak 6, Zembrzycki 5, Jędrasiak 4, Rudnik 3, Bruliński 3, Ciesielski 1.
Trener: Jan Orzech

Żółte kartki: Kminikowski, Kłak, Kubacki, Bruliński - Jędrasiak
Czerwona kartka: Jędrasiak (trzecia kara)
Kary: Kminikowski, Góral, Bartnik - Jędrasiak (x3), Banasiak
Karne: 7/8 - 0/0

Widzów: 250 osób

Sędziowie: Mateusz Krzemień i Kamil Wojciechowski (Szczecin)

Autor: Marcin Malinowski
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    - niezalogowany 2016-01-11 12:32:00

    marek niesamowite cwaniaki z tego Gorzowa

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo eGorzow.pl




Reklama
Wróć do