Dwie bramki w pierwszej połowie i kontrola w drugiej
egorzow.pl - Marcin
10/10/2015 17:37
Jeszcze w pierwszej połowie Stilon Gorzów ustalił wynik spotkania z Lechią Dzierżoniów. Po dwóch szybkich trafieniach w dalszej części udało się kontrolować mecz i w dobrym stylu wygrać 2:0.
Mocno, bo już w 30. sekundzie, zaczęli goście. Wtedy to padły dwa strzały na bramkę Macieja Wolarka. Pierwszy wybity, a drugi w boczną siatkę, ale po kontakcie z rzutu rożnego, po którym piłka po strzale głową przeleciała nad poprzeczką. W odpowiedzi w piłkę po dośrodkowaniu czysto nie trafił Patryk Bil. Przejął to co prawda Paweł Posmyk, ale był na spalonym. Od samego początku był to więc mecz walki, czego potwierdzeniem było niejako żółta kartka dla Damiana Szałasa. Ten sam zawodnik znakomicie zachował się jednak 25 metrów od bramki przyjezdnych, odbierając piłkę. Wypatrzył wychodzącego na pozycję kolegę i podał idealnie w tempo. Kordian Ziajka nie mógł tego zmarnować i strzelił tuż przy słupku, otwierając wynik spotkania. Gol dodał nieco animuszu miejscowym, ale Lechia nie składała broni. Gorzej szło im przeprowadzanie ataków, gdyż świetną robotę wykonywali obrońcy Stilonu. W 20. minucie gorzowianie mieli rzut rożny, po którym było sporo zamieszania. Zakotłowało się na linii bramki Łukasza Malca, aż w końcu huknął Paweł Posmyk i było już 2:0. W dalszej części tego pojedynku przewagę wciąż mieli gospodarze. Dzierżonowianie przeprowadzili kilka akcji, ale bez zagrożenia bramki Wolarka. W 41. minucie obok strzelił jedynie Paweł Ochota. Do końca pierwszych 45 minut wynik nie uległ już zmianie.
Na początku drugiej połowy znów obie drużyny atakowały, ale przeważał Stilon. W 50. minucie tuż obok bramki strzelił Szałas. Chwilę później próbował Ziajka. Ekipa z Dzierżoniowa grała nieco nerwowo i gubiła się, ale również starali się stworzyć sobie sytuację. Z daleka strzelał Łukasz Maciejewski, który pojawił się na murawie po przerwie, ale piłka przeleciała wysoko nad poprzeczką. Jeszcze przed kolejną zmianą Lechii spotkanie się nieco wyrównało. Raz jedna drużyna, raz druga atakowała bramkę rywala. Padł nawet przypadkowy strzał na bramkę Wolarka, lecz gorzowski bramkarz nie miał problemów z tą piłką, która odbiła się od nóg jednego z graczy gości. W 75. minucie świetne dogranie na głowę otrzymał Posmyk, ale delikatnie przesadził z mocą i nie zmieścił piłki pod poprzeczką. W kolejnej akcji Ziajka strzelił w boczną siatkę, a zaraz potem jeszcze dwóch akcji nie udało się wykorzystać. Do samego końca obie ekipy próbowały jeszcze zmienić rezultat, ale bez skutku.
"Niebiesko-biali" całkiem szybko załatwili sprawę w tym meczu, a potem już tylko kontrolowali sytuację, mimo ataków gości. Następny mecz Stilon Gorzów rozegra na wyjeździe. 17 października zmierzą się w Gaci z tamtejszą Foto-Higieną.
Po meczu powiedzieli:
Dariusz Borowy (trener Stilonu Gorzów):Podobało się, bo po tej kaszanie, co żeśmy odwalili w Karninie, to chodziło o to, żeby się odbudować pod kątem mentalnym i walki. Wiem, że jak to jest, to gra wygląda nie najgorzej. Wynik skromny, ale jeżeli chodzi o drugą połówkę, to z gry było dokładnie to, o czym rozmawialiśmy w przerwie. Zabrakło natomiast skuteczności. W tych sytuacjach, gdzie trzeba było tylko postawić kropkę nad "i", nie potrafiliśmy z paru metrów uderzyć do bramki, a to wystarczyło. Przed nami jeszcze długa droga, ale jeśli po meczu w Karninie ma być taki odzew, to czegoś takiego się właśnie spodziewałem. Łukasz Maliszewski od jakiegoś czasu boryka się z urazem i trzeba mu dać odpocząć. Nie chciałem jednak grzebać w składzie, bo wyglądało to nie najgorzej.
Zbigniew Soczewski (trener Lechii Dzierżoniów):Słabszy mecz. Przede wszystkim brakowało zaangażowania. Nie realizowaliśmy tego, co sobie w szatni nakreśliliśmy. Tak to potem wyglądało. Szkoda, bo bramki nie po wypracowanych sytuacjach Stilonu, a po naszych błędach. To boli. Gorzowianie w pewnych fragmentach grali naprawdę dobrze, ale nie stwarzał z tego czystych sytuacji do strzelenia bramki, które straciliśmy po naszych indywidualnych błędach. Będziemy się zastanawiać, dlaczego wygląda to tak, a nie inaczej.
Paweł Posmyk (Stilon Gorzów):W drugiej połowie był mecz walki. Poszli nieco wyżej. My i tak mieliśmy dużo sytuacji, żeby strzelić jeszcze jedną bramkę. Pierwsza połowa bardzo fajna. Oczywiście, zawsze może być lepiej, ale jesteśmy zadowoleni, ponieważ w tym meczu byliśmy tą drużyną, którą powinniśmy być tydzień temu. Dużo nas to nauczyło i wyciągnęliśmy wnioski. Patrzymy optymistycznie w przyszłość. Teraz czeka nas trudny tydzień. Pracujemy i jedziemy do Gaci po trzy punkty.
Komentarze opinie